Szczycieńska policja zachęca mieszkańców do dzielenia się

z nią wszelkimi informacjami o niepokojących zachowaniach

i zdarzeniach. Służyć to ma poprawie stanu bezpieczeństwa na terenie powiatu. Z tym mogą być jednak kłopoty. Mieszkańcy nie za bardzo ufają policji i podają konkretne przykłady. Można je było usłyszeć podczas czwartkowego spotkania w Wielbarku.

Policja przełamuje lody

Wszyscy dzielnicowi mają aktywnie włączyć się w życie gmin, na terenie których pełnią służbę. Takie zadanie postawiło swoim podwładnym kierownictwo szczycieńskiej komendy. Poprawie relacji mają służyć m. in. spotkania policjantów z lokalną społecznością. Pierwsze z nich, z udziałem około 50 osób, odbyło się w miniony czwartek w sali GOK w Wielbarku.

Funkcjonariusze szczycieńskiej policji, na czele z zastępcą komendanta podinsp. Tomaszem Michalczakiem zachęcali zebranych do większej czujności, zwracania uwagi na niepokojące zachowania czy podejrzane osoby i dzielenia się tym z policją. Za przykład komendant podawał Niemcy. Tam, kiedy dzieje się coś niepokojącego, dzięki sygnałom mieszkańców, policja niemal natychmiast jest na miejscu. U nas, jak narzekał, ciągle pokutuje opinia, że jest to donosicielstwo. - Dopóki nie będziecie naszymi oczami i uszami, to my wam nie pomożemy – mówił podinsp. Michalczak. Dzielnicowy mł. asp. Przemysław Jarocki zapewniał z kolei, że nie zdradzi przełożonym kto udzielił mu informacji, jeśli ktoś sobie to zastrzeże. - Nawet panu komendantowi – deklarował.

Przybyli na spotkanie mieszkańcy nieufnie podchodzili do apeli i zapewnień policjantów. - Ci, na których są skargi, szybko się dowiadują kto jest ich autorem. Jak przez sito przeciekają informacje – żalił się jeden z uczestników spotkania. Inny wspominał, że gdy trzy lata temu został okradziony w domu, mimo wezwania, policja wcale się tym nie zainteresowała.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.