Zawieszenie przez wojewodę działalności oddziału dziecięcego w szczycieńskim szpitalu odbija się w lokalnym środowisku szerokim echem. Niepokoju nie kryje też część radnych powiatowych. Pięcioro z nich złożyło wniosek o zwołanie w tej sprawie sesji, która odbyła się w miniony czwartek. Radny Zygmunt Rząp miał pretensje o to, że o sprawie dowiedział się z prasy. Zastanawiał się również, czy zawieszone nie zostaną kolejne szpitalne oddziały i zarzucał władzom powiatu, że zbyt łatwo pogodziły się z decyzją wojewody.

Położyliśmy uszy po sobie
Beata Kostrzewa: - Nie można jedną ręką brać, a potem, jak wojewoda czegoś potrzebuje powiedzieć – sorry, ale ja nie chcę. – My kładziemy uszy po sobie. Nie podoba mi się to i wielu mieszkańcom też nie – odpowiadał jej Zygmunt Rząp

NIKT NIC NIE WIEDZIAŁ

Temat zawieszenia, decyzją wojewody, działalności oddziału dziecięcego i ograniczenia funkcjonowania oddziału ginekologiczno – położniczego szczycieńskiego szpitala niepokoi mieszkańców, w tym grupę radnych powiatowych. Pięcioro z nich – Zygmunt Rząp, Arkadiusz Leska, Adam Cielecki, Jarosław Czaplicki i Justyna Chrapkiewicz – Jagaczewska złożyło wniosek o zwołanie w tej sprawie sesji Rady Powiatu. Odbyła się ona w miniony czwartek. Spośród wnioskujących o jej zwołanie, w obradach uczestniczyło tylko dwóch z ich – Zygmunt Rząp i Adam Cielecki. Ten pierwszy miał też najwięcej uwag dotyczących decyzji wojewody, który kosztem oddziału dziecięcego i ginekologiczno – położniczego zabezpieczył 42 łóżka na potrzeby chorych na covid-19. Nie oszczędzał przy tym lokalnych decydentów, mając pretensje o to, że o całej sprawie dowiedział się z prasy, mimo że jest członkiem komisji zdrowia.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.