POMNIK IGNORANCJI
Nasza publikacja dotycząca planów budowy na placu Juranda pomnika Orła Białego ("KM" nr 34) wywołała falę dyskusji. Kontrowersje wzbudza zarówno forma, jak i lokalizacja obiektu. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej pojawiły się też głosy, że decyzję o jego budowie próbuje się podjąć bez konsultacji z mieszkańcami i bez ich wiedzy. Jako pierwsza na ten temat wypowiedziała się na naszych łamach kustosz Muzeum Mazurskiego Monika Ostaszewska-Symonowicz, wyrażając swoje wątpliwości dotyczące zaakceptowanego projektu pomnika. Przed tygodniem zamieściliśmy list naczelnika Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w Szczytnie Andrzeja Puszko, który broni proponowanej formy obiektu. W tym numerze drukujemy odpowiedź kustosz oraz opinię architekta, Andrzeja Symonowicza.
NIEPRZEKONUJĄCE WYJAŚNIENIA
Dziękuję Panu Naczelnikowi Andrzejowi Puszko za wyjaśnienia w sprawie moich wątpliwości odnośnie budowy pomnika Orła Białego w Szczytnie.
Niestety, wyjaśnienia te nie do końca mnie satysfakcjonują.
Przede wszystkim przypominam, że w swojej wypowiedzi ("KM" nr 34 z dn. 24 sierpnia br.) pisałam - co należy podkreślić - o braku możliwości wypowiedzenia się na temat rzeźby - siłą rzeczy formy przestrzennej - na podstawie rysunku elewacji frontowej założenia. Nadal twierdzę, że taki rysunek nie jest jeszcze projektem rzeźby. Mogę ostatecznie zrozumieć, że wystarczy on konserwatorowi zabytków, który jest powołany do kontroli zabudowy miasta pod kątem zachowania jego historycznych wartości. Z tego punktu widzenia obiekt zrealizowany w stosownej skali i z materiałów nie kontrastujących z otoczeniem, winien zyskać akceptację. Tym bardziej, jeśli dzisiaj w tym miejscu stoi dziwaczna chatka, nijak mająca się do charakteru placu i jego otoczenia.
Otóż obecnie wiem już, że został wykonany kolejny etap projektu, to jest makieta - model. Teraz dopiero można zacząć mówić o walorach estetycznych dzieła. Co więcej, Pan Naczelnik zapewnia, że nie nastąpił jeszcze koniec działań Komitetu w zakresie uzyskania odpowiednich zezwoleń na budowę tegoż pomnika.
Uważam zatem, że warto nadal dyskutować o jego ostatecznej formie. Tym bardziej, że kilkadziesiąt metrów dalej, przy bramie wjazdowej do ratusza, stoi pomnik - popiersie Henryka Sienkiewicza, autorstwa profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie - Jacka Pugeta. Obiekt o niekwestionowanej wartości artystycznej.
Pan Naczelnik Andrzej Puszko wymienia skład Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Orła Białego w Szczytnie. Zgadzam się, że reprezentuje on sporą część mieszkańców naszego miasta. Szkoda tylko, że do grona tego nie zaproszono żadnej osoby przygotowanej zawodowo do oceny wartości artystycznej przestrzennej pracy plastycznej.
W redakcyjnym artykule w "Kurku Mazurskim" z dn. 24 sierpnia br. przeczytałam następujące zdanie: "Zapytani przez nas eksperci nie chcieli wypowiadać się publicznie, ale wiadomo, że do zamiarów wzniesienia na placu Juranda pomnika odnoszą się krytycznie".
Zatem są w mieście jacyś eksperci. Dlaczego więc nie zaproszono ich do współpracy przy podjęciu decyzji o ostatecznej formie dzieła?
Pan Naczelnik pisze, że zrezygnowano z możliwości wyłonienia projektu pomnika w drodze konkursu. Natomiast zwrócono się do kilku artystów i wybrano jedną z prac.
Czy to nie jest jednak forma konkursu? Tyle, że nieformalnego, bez udziału profesjonalnego jury. Na temat tych działań nie było w mediach żadnych informacji. Dopiero po akceptacji jednej z prac rozpoczęto dyskusję. Myślę, że warto ją kontynuować, póki jeszcze stosowny kamień - postument nie został wybrany, a model orła być może nie jest jeszcze ostateczną wersją.
Panu Naczelnikowi Andrzejowi Puszko jeszcze raz dziękuję za wyjaśnienia. Zdaję sobie sprawę, że w Pańskich kompetencjach leży formalne przeprowadzenie realizacji i jest dla mnie oczywiste, że przeprowadzi Pan ten proces zgodnie ze wszystkimi obowiązującymi procedurami. Toteż chyba nie Pan powinien tłumaczyć niezależne od Pana zaszłości, czy też niezręczności, powstałe na etapie prac wstępnych Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Orła Białego w Szczytnie.
Monika Ostaszewska-Symonowicz
Kierownik Muzeum Mazurskiego w Szczytnie
Oddz. Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
PRZYKŁAD Z WARSZAWY
W sprawie pomnika Orła Białego w Szczytnie pozwolę sobie dorzucić kilka uwag do wypowiedzi kierownik Muzeum Mazurskiego w Szczytnie Moniki Ostaszewskiej-Symonowicz - prywatnie mojej żony.
Monika Ostaszewska-Symonowicz mieszka w Szczytnie od urodzenia. Z wykształcenia jest historykiem (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu) i muzealnikiem (Uniwersytet Warszawski). Jest zatem oczywistym, że jej wizja projektowanego monumentu zmierzać będzie do silniejszej identyfikacji z regionem i jego historią. Proponowany obiekt tego warunku nie spełnia. Jego uniwersalność pozwala na wykorzystanie tej samej formy w każdym mieście Polski.
Ja natomiast chciałbym wypowiedzieć się jako architekt. Przez kilkanaście lat, z racji pełnionych funkcji, uczestniczyłem w posiedzeniach Komisji Rzeczoznawców Ministra Kultury i Sztuki. Komisja ta powołana była do oceny poziomu plastycznych projektów i realizacji zamówień państwowych. W tym także monumentalnych pomników na terenie całej Polski.
Do wyrażenia opinii w ramach rzeczonej komisji zapraszani byli najwybitniejsi specjaliści z danej dziedziny sztuki. W wypadku rzeźby miałem zaszczyt brać udział w dyskusji między innymi z takimi autorytetami, jak prof. Marian Konieczny z Krakowa, prof. Bohdan Chmielewski z Warszawy, czy słynny Bronisław Koniuszy.
Dyskusje te nigdy nie były skierowane przeciwko autorowi pracy. Przeciwnie. Z zasady miały go raczej wspomóc dobrą radą i zmobilizować do jeszcze wyższego poziomu realizowanego dzieła.
Z takiej to perspektywy chciałbym wyrazić moje wątpliwości co do przestrzennego usytuowania obiektu. Oczywiście, że plac Juranda jest miejscem reprezentacyjnym i nie widzę żadnych przeciwwskazań co do umiejscowienia na nim monumentu. Problem stanowi natomiast owo konkretne miejsce na placu. Pomnik wprawdzie stanie przodem do placu, ale tyłem do głównej ulicy miasta (tuż przed wjazdem do ratusza i tuż przed pięknym pomnikiem Henryka Sienkiewicza).
Wiem, że to kwadratura koła, ale to właśnie stanowi wyzwanie dla autorki rzeźby. Proszę sobie wyobrazić, że przechodzień omijający plac Juranda - ale idący główną ulicą - będzie spoglądał na pomnik nie dość że z tyłu, to także z dołu. Założona wysokość obiektu - 3 metry (właściwa skala dla placu) od strony ulicy, z uwagi na różnicę poziomów, wzrośnie prawie dwukrotnie. Pomnik tak postrzegany nie będzie wyglądał szczególnie godnie, a widziany tak orzeł będzie tylko niezidentyfikowanym ptakiem.
Chciałbym tu pokazać pewien przykład. W Warszawie, przy Placu Inwalidów, znajduje się pomnik poświęcony I Dywizji Pancernej Generała Maczka, autorstwa Jerzego Sikorskiego. To także jest orzeł wzbijający się do lotu. Stoi on przodem do placu, ale jest też widoczny z tyłu od Al. Wojska Polskiego i oczywiście z boków. Proszę spojrzeć na wykonane przeze mnie zdjęcia, dokumentujące, jak autor poradził sobie z formą ptaka. Aby uniknąć widoku od tyłu oplótł skrzydła orła dookoła kolumny.
Nie podejmuję się oceny takiego właśnie rozwiązania. Zwracam jedynie uwagę na istotny, moim zdaniem, problem plastyczny, jaki wynika z wybranej lokalizacji pomnika.
Andrzej Symonowicz
2005.09.14