Do końca września na wypłatę dodatków mieszkaniowych w Szczytnie wydatkowano już ponad 600 tys. złotych. Część radnych miejskich ma wątpliwości, czy pieniądze trafiają do najbardziej potrzebujących. Dziwią się, że z pomocy korzystają m.in. lokatorzy bloków TBS-owskich, których teoretycznie powinno być stać na utrzymanie mieszkań. Ewa Czerw sugeruje, że najlepszym wyjściem dla takich osób byłyby zamiana lokali na te o gorszym standardzie. Z tym jednak jest problem.
POMOC W TBS-ach
Wypłata dodatków mieszkaniowych to zadanie własne samorządu. Nie dostaje on na ten cel żadnej dotacji z zewnątrz. W Szczytnie tylko do końca września wydatkowano na nie ponad 611 tys. złotych. Pomoc w tej formie otrzymały 472 gospodarstwa domowe. Dodatki są szczególnym rodzajem świadczenia wypłacanym na pokrycie czynszu oraz innych wydatków za zajmowany lokal. Największą grupę korzystających z nich mieszkańców stanowią rodziny trzyosobowe (116) i dwuosobowe (106). Maksymalna kwota dodatku przyznanego w tym roku wyniosła 551,85 zł, a minimalna – 19,44 zł. Świadczenia te trafiają nie tylko do lokatorów budynków komunalnych i spółdzielczych, ale też administrowanych przez TBS „Jurand”. W tym roku wypłacono je trzem gospodarstwom z bloku przy ul. Lemańskiej oraz jednemu z ul. Bohaterów Września. Dziwi to radnego Henryka Wilgę. – O ile pamiętam, bloki TBS-owskie miały być budowane dla przedstawicieli średniej klasy. Teraz od pewnego czasu słyszymy, że mieszkają tam ludzie wymagający pomocy społecznej – mówi Wilga. Inspektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej zajmująca się wypłatami dodatków mieszkaniowych, Maryla Wierzbicka tłumaczy, że sytuacja materialna mieszkańców się zmieniła od czasu, kiedy wprowadzili się do lokali. – Są to cztery rodziny, w których występuje bezrobocie, w jednym przypadku jest to osoba samotnie wychowująca dziecko – wyjaśnia.