Czy można skutecznie kierować firmą zajmującą się sprzątaniem miasta, remontami i konserwacją mienia, jeśli 1/3 zatrudnionych w niej pracowników pełni funkcje kierownicze? Stanisław Zadykowicz szef ZGKiM w Pasymiu uważa, że nie, ale wszelkie podejmowane przez niego do tej pory działania okazywały się bezskuteczne. Teraz oficjalnie do akcji wkroczyła burmistrz Kobylińska.
ZAKŁAD KIEROWNIKÓW
Już od dwóch lat kierownik Zadykowicz próbuje zmienić strukturę organizacyjną swojego zakładu. W jego firmie, która zatrudnia 19 pracowników jest aż sześć stanowisk kierowniczych, a do prac fizycznych brakuje rąk do pracy. Próby zmiany tej sytuacji okazywały się dotychczas bezskuteczne, bo trzy kierownicze stanowiska obsadzone były przez miejscowych radnych. Ich koleżanki i koledzy z rady w poczuciu solidarności nie wyrażali zgody na zmianę statutu zakładu.
Ich postawa wzbudzała wątpliwości, także u burmistrz Pasymia Lucyny Kobylińskiej. Kilka tygodni temu wydała zarządzenie zmieniające regulamin organizacyjny zakładu, niższy od statutu akt, ograniczając liczbę kierowniczych stanowisk do czterech. Dotychczasowy główny specjalista Bernard Mius otrzymał nowe zadania, m.in.: odczytywanie wodomierzy i kierowanie ciągnikiem. Z kolei zajmujący do tej pory stanowisko starszego specjalisty Bogdan Zwierzchowski ma się teraz wcielić w rolę mechanika i zaopatrzeniowca. Stanowisko głównego specjalisty utrzymała tylko Gizela Welenc, zajmująca się sprawami kadrowymi. Jej też przekazano większość zadań, którymi do tej pory zajmowali się Mius i Zwierzchowski.
NIE ZASŁUŻYŁEM NA TO
Nowe warunki pracy nie spodobały się radnemu Miusowi. Bardzo emocjonalnie opowiadał o krzywdzie, jaka go spotkała na sesji Rady Miejskiej (11 października).
- Ta sprawa ciągnie się od momentu objęcia funkcji burmistrza miasta przez panią Kobylińską - rozpoczął radny. - Niejednokrotnie moja osoba była niewygodna. W taki, czy inny możliwy sposób próbowano mnie skrzywdzić.
Następnie radny powoływał się na zaufanie społeczne, jakim jest obdarzany. Od czterech kadencji pełni funkcję radnego, a od dwóch - delegata do Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej. Jest też sekretarzem OSP i prezesem gminnych struktur PSL.
- Czy zasługuję na takie traktowanie po 35 latach pracy? - pytał radny, dodając z pełnym przekonaniem, że wobec niego stosowany jest mobbing. - Jako osoba publiczna, szanowana przez społeczeństwo, moich wyborców nie mogę pozwolić, żeby w taki sposób ze mną postępowano - mówił dalej, zapowiadając, że w odpowiedzi na poniżające go decyzje odwoła się do sądu.
NIE MA KOMU SPRZĄTAĆ CHODNIKÓW
Przyczyny reorganizacji zakładu kierownik Zadykowicz tłumaczył jego słabą kondycją, szczególnie finansową i sprzętową.
- Sytuacja jest nieciekawa, bo na 19 zatrudnionych pracowników przypada sześć etatów umysłowych i to kierowniczych. Brakuje stanowisk fizycznych. Mieszkańcy stale mają do nas pretensje, że nie nadążamy ze sprzątaniem chodników, konserwacją budynków mieszkalnych, naprawą dachów - przypominał radnym kierownik. Powołał się także na nowe rozporządzenie Rady Ministrów, które daje większą swobodę pracodawcom w dokonywaniu zmian na kierowniczych stanowiskach.
Wypomniał jeszcze Miusowi, że ten nie ma należytego wykształcenia oraz niską przydatność.
- Na stanowisku głównego specjalisty, które pan zajmował, między Bogiem a prawdą, obowiązków było niewiele - wygarnął swemu podwładnemu kierownik ZGKiM.
ROZSTRZYGNIE SĄD
Argumenty o słabej sytuacji finansowej zakładu nie przekonują Miusa. Jego zdaniem samorząd szasta pieniędzmi, a dowodem na to jest m.in. sprawa, którą rozpatruje Wojewódzki Sąd Administracyjny. Kierownik Zadykowicz złożył do niego skargę na decyzję Rady Miejskiej sprzed roku odmawiającą wydania zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym Miusem. Koszty procesowe pochłonęły do tej pory, bo sprawa wciąż nie jest jeszcze zakończona, ponad 1800 zł.
Do czasu rozstrzygnięcia kolejnej sprawy, tym razem przez sąd pracy, radny Mius pozostanie na dotychczasowym stanowisku. Co będzie, gdy wyrok okaże się dla niego korzystny?
- Nie wykluczam złożenia dymisji - zapowiada kierownik Zadykowicz.
ZAGRYWKA PRZEDWYBORCZA
Przypomnijmy, że radny Mius został zatrudniony na stanowisku głównego specjalisty w ZGKiM na krótko przed wyborami samorządowymi w 2002 roku. Ówczesny zarząd gminy, którego Mius był członkiem, zmienił regulamin zakładu, dzięki czemu radny pracujący dotychczas na stanowisku zastępcy kierownika został głównym specjalistą ds. transportu oczyszczania miasta. Ta roszada umożliwiła Miusowi ponowne kandydowanie do Rady Miejskiej, w której dziś pełni funkcję wiceprzewodniczącego.
Stanowisko głównego specjalisty, co sam zresztą przyznaje, objął wbrew przepisom nakazującym w takim przypadku posiadanie wyższego wykształcenia. Podjęta rok temu przez kierownika Zadykowicza próba odwołania Miusa z zajmowanego stanowiska zakończyła się niepowodzeniem. Sprzeciwili się temu jego koleżanki i koledzy z Rady Miejskiej.
Andrzej Olszewski
2005.10.26