Chętnych do korzystania ze szkolnych stołówek przybywa, a liczba miejsc jest ograniczona. SP z OI nr 2 zmaga się z tym problemem od kilku lat. Powodem jest rosnąca liczba dzieci z ubogich rodzin, którym ośrodki pomocy w pierwszej kolejności gwarantują darmowy obiad.

Posiłek nie dla każdego

KOLEJKA PO OBIAD

Rodzice, którzy z różnych powodów nie są w stanie zapewnić swojemu dziecku ciepłego obiadu o rozsądnej porze, liczyć mogą na pomoc szkoły. Okazuje się jednak, że nie wszyscy. W pierwszej kolejności żywione są dzieci z uboższych rodzin, których posiłki finansują ośrodki pomocy społecznej. Ich liczba z każdym rokiem rośnie. Dla pozostałych chętnych brakuje miejsc w stołówce.

- Pracuję do późna. Nie chcę, by moja córka chodziła głodna - żali się pani Elżbieta, matka 10-letniej uczennicy SP z OI nr 2 w Szczytnie, której rok temu odmówiono odpłatnego posiłku, a teraz kazano czekać, aż zwolni się miejsce.

Liczba uczniów chcących jeść obiady w szkolnej świetlicy czy stołówce jest ograniczona. Choć rodzic gotów jest zapłacić za posiłek zdarza się, że szkoła odmawia. Powód: świetlice i kuchnie są zbyt małe, by móc sprostać oczekiwaniom.

- Sanepid, obliczając możliwą liczbę posiłków, bierze pod uwagę wielkość kuchni. Jej wydajność jest ograniczona. Nawet dodatkowa pomoc kuchenna w niczym nie pomoże - tłumaczy Mirosława Lipka, wicedyrektor SP z OI nr 2 w Szczytnie.

Ze wsparcia ośrodków pomocy społecznej w SP z OI nr 2 stale korzysta około 100 osób. Liczba żywionych odpłatnie dzieci jest znacznie wyższa.

Władze szkoły zorganizowały dla uczniów dwie długie przerwy obiadowe, o 10:45 i 12:30. Wówczas na dwudaniową strawę do świetlic wchodzi łącznie ponad 300 osób, choć liczbę miejsc przewidziano dla 250.

- Staramy się wyjść naprzeciw oczekiwaniom rodziców. Nie jesteśmy jednak w stanie pomóc wszystkim - wyjaśnia wicedyrektor Lipka.

Około 30 chętnych nie będzie mogło jadać w szkole, a zapisy wciąż trwają. Pozostaje jedynie czekać, aż grupa żywionych przez ośrodki pomocy społecznej dzieci zmaleje. Wówczas zwolni się miejsce.

W SP nr 3 w Szczytnie zapewniono obiady wszystkim chętnym. Prócz 130 finansowanych przez GOPS i MOPS oraz 30 posiłków fundowanych przez prywatnych sponsorów, szkoła żywi odpłatnie dodatkowo 170 wychowanków. Konieczny był jednak kompromis, pozwalający pracownikom kuchni zdążyć z wydaniem wszystkich posiłków.

- Zrezygnowaliśmy z drugich dań, które wcześniej dzieci mogły zjeść w każdy wtorek i czwartek. Od tego roku zapewniamy naszym uczniom jedynie zupy - tłumaczy Grażyna Wrona-Janowska, dyrektor SP nr 3 w Szczytnie. - Inaczej nie bylibyśmy w stanie wyżywić wszystkich chętnych. Dzieci mogą zejść do stołówki po gorącą zupę o dowolnej porze, od 10:30 do 13:00.

Z wydawaniem dwudaniowych posiłków dla wszystkich chętnych radzi sobie SP nr 6 w Szczytnie. Jak zapewnia dyrektor Elżbieta Kulikowska, brak jest jakichkolwiek sygnałów czy skarg ze strony rodziców. Do tej pory chętnych do szkolnego obiadu jest 220, lecz wciąż trwają zapisy. Szkoła co rok stara się sprostać rosnącej liczbie dzieci, chcących główny posiłek dnia spożywać w przerwie między lekcjami. Pracownice kuchni czeka nie lada wyzwanie. Przy garnkach pracuje tylko jedna kucharka i dwie pomoce.

SĄ WAŻNIEJSZE WYDATKI

Rozsądnym rozwiązaniem byłoby rozbudowanie kuchni i stołówek tak, by zwiększona liczba pracowników mogła sprostać wymaganiom wszystkich chętnych. Na to raczej nie ma szans. Burmistrz Danuta Górska podkreśla, że są ważniejsze wydatki:

- Potrzebne są na to nie setki tysięcy, lecz miliony złotych. Przypuszczam, że SP z OI nr 2 bardziej przyda się sala gimnastyczna, niż większa kuchnia.

Robert Dobroński, naczelnik Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego w Szczytnie twierdzi, że problem nie jest duży.

- Najważniejsze, że wszystkie dzieci z biednych rodzin mają zapewniony obiad - podkreśla.

Radosław Grosfeld/Fot. M.J.Plitt