Odnotowywany w ostatnich latach spadek liczby mieszkańców powiatu pogłębia się. W ubiegłym roku w samym tylko Szczytnie ubyło ich 400. O prawie 100 więcej było zgonów niż urodzeń. - Sytuacja jest katastrofalna – komentuje ten fakt szczycieński przedsiębiorca. - Nic niepokojącego się nie dzieje – uspokaja z kolei burmistrz Górska.
Smutne wnioski nasuwają się po analizie danych demograficznych za ubiegły rok. Wskazują one, że liczba mieszkańców maleje, ale jeszcze bardziej martwi pogłębiająca się różnica między urodzeniami a zgonami. W samym tylko Szczytnie zmarło 285 mieszkańców, a na świat przyszło jedynie – 196.
Jeszcze niedawno o Szczytnie pisano jako o 28-tysięcznej stolicy powiatu. Dziś liczba stałych mieszkańców nieznacznie już tylko przekracza 24 tysiące. W ciągu ostatnich 12 miesięcy ubyło 401 szczytnian. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w poszczególnych kategoriach wiekowych. Tylko w najstarszej, powyżej 65 lat odnotowaliśmy wzrost. To oznacza, że miasto nie dość, że się wyludnia, to jeszcze starzeje.
KATASTROFA
- Sytuacja jest katastrofalna - komentuje Paweł Dołżański, znany szczycieński przedsiębiorca, współwłaściciel „Telbiuru”. Za spadek urodzeń, który odnotowywany jest w całej Polsce, obwinia przede wszystkim władze państwowe. To one kreują sytuację gospodarczą i ekonomiczną, a ta w kraju, w porównaniu do innych państw, jest bardzo zła. Zmusza to młode małżeństwa do ograniczeń. Decydują się najwyżej na jedno dziecko, bo ciągle muszą martwić się o swój codzienny byt. Na to wszystko nakłada się brak polityki prorodzinnej i wsparcia dla tych, którzy tworzą miejsca pracy.
- Władze państwa nie robią w tej sprawie nic, podobnie jak i samorządowe – mówi Dołżański. Według niego samorządy powinny zachęcać przedsiębiorców do rozwijania działalności poprzez niższe podatki.