Większość mieszkańców powiatu szczycieńskiego, podobnie jak i Polski uznała, że lepszym kandydatem na Prezydenta RP będzie Bronisław Komorowski. Jego przewaga nad Jarosławem Kaczyńskim w powiecie była wyższa niż w kraju, ale nie aż tak duża jak w województwie warmińsko-mazurskim.
W porównaniu do pierwszej tury przewaga Komorowskiego nad Kaczyńskim jeszcze bardziej wzrosła. To oznacza, że elektorat Grzegorza Napieralskiego (SLD) i pozostałych kandydatów, którzy nie brali już udziału w walce, w większości poparł reprezentanta PO. Najlepsze notowania uzyskał on w gminach Pasym (65,5%) i Jedwabno (64,1) oraz mieście Szczytno (61,1%). Przegrał jedynie w gminie Rozogi, gdzie otrzymał tylko 41,6% głosów. Kaczyński dobry wynik uzyskał jeszcze w gminie Wielbark (47,8%). W pozostałych zebrał znacznie mniej głosów od swego konkurenta.
O blisko 3% wyższa była w całym powiecie frekwencja, która jednak nie przekroczyła 50%. Najbardziej ochoczo do urn pomaszerowali wyborcy z gminy Jedwabno (56,5%). Dopiero następną w kolejności była stolica powiatu (55,9%). Ponad połowa uprawnionych głosowała jeszcze tylko w gminie Pasym (51,8%)
BYŁ STRACH
Zwolennicy Komorowskiego cieszą się ze zwycięstwa. Przyznają jednak, że mieli chwile zwątpienia.
- Był strach w niedzielne południe, kiedy z nieoficjalnych przecieków wynikało, że Kaczyński ma dużą przewagę. Po 14.00 przyszły już jednak dobre wieści, ale kandydatów cały czas dzielił niewielki dystans – mówi Bogdan Kalinowski, przewodniczący zarządu powiatowego Platformy Obywatelskiej.
Co Polacy zyskają na tym wyborze?
- Sprawowanie rządów przez Donalda Tuska będzie teraz ułatwione. Jest szansa na zrealizowanie w ciągu najbliższego roku kilku bardzo ważnych projektów, chociażby w zakresie deficytu budżetowego, który jest największą bolączką. Priorytetem dla nas będzie też przeforsowanie jednomandatowych okręgów wyborczych.
SZKODA, ŻE SIĘ NIE UDAŁO
Tak jak w Platformie Obywatelskiej były w wyborczą niedzielę momenty niepewności i obawy, tak wśród zwolenników Jarosława Kaczyńskiego zapanowała wielka nadzieja. Stało się to tuż po północy, kiedy po obliczeniu wyników w połowie okręgów kandydat PiS uzyskał nieznaczną przewagę. Kolejne komunikaty PKW, przywróciły jednak pozycję lidera Komorowskiemu.
- Szkoda, że się nie udało – mówi szef powiatowej struktury PiS Mirosław Medźwiedzki. Zapewnia, że z wyniku Kaczyńskiego jest dumny, zważywszy, że startował z bardzo niskiego pułapu.
SLD ZA KOMOROWSKIM
Arkadiusz Niewiński, mający rekomendację SLD w najbliższych wyborach na burmistrza Szczytna, tak jak większość elektoratu Napieralskiego, głosował na Komorowskiego. Po pierwszej turze miał duże rozterki kogo poprzeć. Przeciwko Komorowskiemu, jak uzasadniał na łamach „Kurka”, przemawiało ryzyko skoncentrowania władzy w rękach jednej partii, co mogłoby przynieść niebezpieczne skutki. Skąd więc taki wybór?
- Z ostatnich wypowiedzi Kaczyńskiego wynika, że powraca do dawnego sposobu myślenia i działania, a tego obawiam się najbardziej - tłumaczy Niewiński. - Wcale nie jestem zachwycony, że głosowałem na Komorowskiego, ale uznałem, że jego prezydentura nie niesie za sobą takiego ryzyka jak Kaczyńskiego.
ŻYCIE NAPISZE SCENARIUSZ
Zwycięstwo Komorowskiego nie jest zaskoczeniem dla szefa PSL w powiecie szczycieńskim Jarosława Matłacha. Przyznaje jednak, że spodziewał się większych jego rozmiarów. Bardzo dobry wynik Kaczyńskiego jest, według niego, efektem sprawnie przeprowadzonej kampanii.
Sondaże pokazują, że większość członków i sympatyków PSL oddała głos na Kaczyńskiego. Jarosław Matłach nie chce jednak zdradzić czy znalazł się w tej grupie.
Od nowego prezydenta oczekuje, że nie będzie on przeszkadzał zbyt mocno rządowi.
WYSOKA CENA BYCIA KOALICJANTEM
Adam Krzyśków, poseł PSL głosował na Komorowskiego na zasadzie mniejszego zła.
- Jego spolegliwość i zapowiedź tworzenia szerokiej koalicji była bardziej szczera i autentyczna niż umizgi prezesa Kaczyńskiego do SLD – tłumaczy poseł.
Komorowskiego, według niego, czeka teraz wielki sprawdzian.
- Czy jego prezydentura będzie podobna do Lecha Kaczyńskiego, któremu trudno było zerwać więzy ze swoim środowiskiem politycznym, czy bliżej do Aleksandra Kwaśniewskiego, który starał się pozyskiwać sympatyków nie tylko na lewicy? – zastanawia się poseł sadząc, że wybierze drugi wariant.
Krzyśków zdaje sobie sprawę, że duże wyzwanie czeka też ludowców.
- Zostaliśmy teraz jedynymi, których Platforma będzie mogła wykorzystać jako „chłopców do bicia”, tłumacząc, że coś nie wychodzi z naszego powodu - mówi poseł dodając, że PSL płaci bardzo wysoką cenę za bycie w koalicji.
CEL – ZWYCIĘSTWO ZA ROK
Z kolei poseł PiS Jerzy Gosiewski wynik przyjmuje z pokorą. Przyczyn sukcesu Komorowskiego doszukuje się w przyjaznych mu mediach, sondażowniach i zaangażowaniu w kampanię silnej ekipy rządowej. Zaprzecza pojawiającym się spekulacjom, że niewielka przegrana Kaczyńskiego będzie, w perspektywie czasu, korzystniejszym rozwiązaniem dla PiS-u, niż „pilnowanie żyrandola” w Pałacu Prezydenckim.
- Jarosław Kaczyński najlepiej nadawałby się na urząd prezydenta, bo to prawdziwy mąż stanu – mówi poseł, zapewniając, że z wyborem jego następcy na stanowisku prezesa partii nie byłoby żadnych problemów. - Teraz naszym głównym celem są przyszłoroczne wybory parlamentarne – dodaje.
Andrzej Olszewski/fot. M.J.Plitt