Strzelanie, pływanie i grzybobranie - to podstawowe konkurencje, organizowane w ramach imprezy, którą Wielbark rozstaje się z wakacjami i latem. Zainteresowanie było spore, bo zwycięzcy mogli zdobyć wyjątkowo atrakcyjne nagrody.
Opłacało się wygrać
Przy wielbarskim Urzędzie Gminy, 29 sierpnia, choć to niedziela, ruch zaczął się z samego rana. Do "boju" przygotowywali się ochotnicy, startujący w II Powiatowych Mistrzostwach w Grzybobraniu. W tym roku do walki stanęło 26 osób. I choć w głównej mierze byli to mieszkańcy Wielbarka, nie zabrakło też amatorów prawdziwków, kurek, maślaków i innych leśnych dóbr spoza terenu gminy. Ponad 3,5-godzinne poszukiwania w bogatych w grzyby lasach w okolicach Róklasu, przyniosły nader zróżnicowany "urobek", a po wielkości wiader i oszt oraz ich zawartości na pierwszy rzut oka widać było kto amator, a kto zawodowiec.
Pierwsze trzy miejsca przypadły w udziale mieszkańcom Wielbarka. Najlepsza okazała się Józefina Oleszkiewicz, która uzbierała ponad 10 kilogramów grzybów, a w nagrodę otrzymała solidną kosiarkę do trawy wartości około 500 zł. Drugiemu w kolejności, Ignacemu Basendowskiemu, udało się odszukać blisko 7,5 kg grzybów "wartych" odtwarzacza DVD, trzeci był natomiast Wiesław Kłos, z "urobkiem" o wadze 6,53 kg i nagrodą w postaci kuchenki mikrofalowej z rusztem.
Organizatorzy imprezy - Gminny Ośrodek Kultury i Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Wielbarskiej skrupulatnie zrealizowali postulaty, które zgłaszali grzybiarze w roku ubiegłym. Tym razem na polanie, gdzie odbywało się publiczne ważenie i kontrola leśnych zdobyczy, zapłonęło ognisko, a strudzeni bieganiem po mchach i paprociach mogli zregenerować nadwątlone siły smakowitą grochówką i pieczoną kiełbaską. Każdy też otrzymał pamiątkowy dyplom uczestnika, wręczony przez wójta Grzegorza Zapadkę.
Zmiana wizerunku
Wielbark stara się zmienić swój wizerunek tak, by bardziej kojarzyć się z grzybowymi lasami niż z wątkami kryminalnymi, dlatego też powiatowe mistrzostwa dla zbieraczy były głównym punktem programu, ale nie jedynym. Ci, którzy za bieganiem po lesie nie przepadają, mogli pożegnać mijające lato w inny sposób, bądź to na boisku szkolnym, bądź na falach Sawicy. W szkole, pod okiem Jerzego Szczepanka, odbywał się Rodzinny Turniej Strzelecki. Swoje pięć minut mieli też amatorzy sportów wodnych, a dokładniej kajakarze. Mogli popisać się swymi umiejętnościami w dwóch rodzajach slalomów, wyścigu na dystansie 250 m oraz w... koszykówce. Do mostu na Sawicy przytwierdzono bowiem kosz, do którego, z pokładu chybotliwego kajaka, należało trafić. W każdej z organizowanych konkurencji uczestników nie brakowało, bo przyciągała ich nie tylko dobra zabawa, ale też i nagrody. W Wielbarku bowiem nie rozdaje się sztampowych pucharów, ale namioty, śpiwory, plecaki, termosy... czyli przedmioty o tyle cenne, że wygrane w zawodach, a do tego po prostu przydatne.
Halina Bielawska
2004.09.01