"PRAWO I NA LEWO"

W poprzednim numerze ukazał się list burmistrza Pawła Bielinowicza.

W liście tym burmistrz, jako przełożony wszystkich urzędników w ratuszu, występuje w obronie swoich podwładnych, którzy zajmowali się sprawą pustostanu, a właściwie bezprawnie zajętego mieszkania przez państwo Beatę i Henryka Ch. Otóż, w moim felietonie w nr 29 (570) z dnia 20 lipca, zatytułowanym "Prawo i na lewo" napisałem, że mieszkańcy Szczytna i nie tylko, bo nie napisałem, że podobny tryb załatwiania miałby miejsce wyłącznie w Szczytnie, nie mają zaufania do władz miejskich. Mnie chodziło o to, aby odpowiedni urzędnicy w przypadku zgłoszenia pustostanu przez obywatela, jemu właśnie przyznali priorytet w otrzymaniu tego mieszkania i byli przed komisjami niejako rzecznikami tego obywatela. To, że państwo Ch. nie zgłosili się do urzędu miasta może mieć różne przyczyny. Ja optuję za zestarzałą już opinią, że przed 25 laty i w ogóle przez 40 powojennych lat można było zająć pustostan, a potem do Rady Miejskiej należało postaranie się o mieszkanie zastępcze, bo lokatora, bez względu na jego status właścicielski, nie można było wyrzucić na bruk. Być może postępowaniem państwa Ch. kierował też brak zaufania do urzędników miejskich. Ale to nie musi być prawda.

Cieszę się, że tok postępowania w Urzędzie Miasta, co szczegółowo wyłuszczył w swoim liście Pan Burmistrz, nie dopuszcza możliwości niesprawiedliwego przydziału mieszkań komunalnych. Ja też w to wierzę.

Nie mogę w swoim felietonie znaleźć miejsca, gdzie pokazałem palcem nieprawidłowości pracy urzędników miejskich w Szczytnie. Powiedziałem, co łatwo sprawdzić w "Kurku" - "u nas". No i niech ktoś zgadnie, kogo miałem na myśli, pisząc te słowa. Bo "u nas" - mogłem mieć na myśli Europę. Mogłem mieć też na uwadze polskie urzędy - i te w Szczytnie, i te w tysiącu innych miast. Mogłem też pisać o urzędnikach podległych wójtom w kilkunastu tysiącach gmin. "U nas" może też oznaczać miejscowość, w której zamieszkuję.

Cieszy mnie więc, jak już mówiłem, że Pan Burmistrz ujął się za swoimi urzędnikami. Gdyby to było możliwe zmieniłbym to zdanie w swoim felietonie na następujące: "Tak byłoby w Ameryce, ale nie u nas (z wyjątkiem Urzędu Miasta w Szczytnie)".

Jeżeli kogoś uraziłem, bo wierzę, że Pan Burmistrz ma rację, przepraszam.

Nieodparcie kołacze mi się jednak po głowie myśl o stole i nożycach.

Marek Teschke

"POLICJANT W SUTANNIE"

"Policjant w sutannie" ("KM" nr 30/05), czyli obchody Święta Policji w Szczytnie z uroczystą sesją "nagrodową" w szczycieńskim ratuszu.

"Święto Policji stało się okazją do uhonorowania najbardziej zasłużonych funkcjonariuszy".

Wszystko jest fajnie jak na razie... ale mam pytanie...

Czy w gronie awansowanych i odznaczonych "najbardziej zasłużonych funkcjonariuszy" byli ci, którzy:

- zdemolowali moje mieszkanie, sterroryzowali żonę i przestraszyli maleńkie dzieci 13 grudnia 1981 o godzinie 03:30 nad ranem (sam wcześniej opuściłem dom spuszczając się z balkonu);

- aresztowali mnie 14 grudnia 1981, osadzili w celi KP MO w Szczytnie, a następnie eskortowali do więzienia w Iławie;

- znęcali się nade mną podczas "aktu" aresztowania, fizycznie i psychicznie: zastraszając i wyzywając od k..., s.... et cetera;

- "umilali" mi życie podczas pobytu na KP MO w Szczytnie, a następnie podczas podróży do Iławy;

- nachodzili, terroryzowali i szantażowali moją żonę i moje dzieci podczas moich "wakacji" w Iławie i Kwidzynie;

- próbowali "zastąpić" mojej żonie męża.

Jeżeli nie ma - to gratuluję, a jeżeli są... no cóż... bezrobocie i tak jest w Szczytnie duże i szybko się nie zmieni...

Wyrazy szacunku

Wiesiek Wierzbowski

W chwili aresztowania członek Prezydium Zarządu Regionu Warmińsko-Mazurskiego NSZZ "Solidarność" w Olsztynie

"ŚMIERDZĄCE LATO W MIEŚCIE" PRZYMYKANIE NOSA

- "Za smród nie możemy karać - mówi rzecznik KPP w Szczytnie Paweł Linowski i przyznaje, że sam wielokrotnie zetknął się z uciążliwą wonią". To fragment artykułu pt. ŚMIERDZĄCE LATO W MIEŚCIE, zamieszczonego w "KM" 31/05. Szkoda tylko, że rzecznik nie wyjaśnia, dlaczego. Ustawa PRD w Art. 61. 3 określa sposób zabezpieczenia ładunku oraz wymienia ograniczenia wynikające z jego wyglądu i woni (Art. 61. 3 "Ładunek umieszczony na pojeździe powinien być zabezpieczony przed zmianą położenia lub wywoływaniem nadmiernego hałasu. Nie może on mieć odrażającego wyglądu lub wydzielać odrażającej woni"). Moim zdaniem brak określenia, co to jest odrażająca woń w przepisach o ochronie środowiska nie jest przeszkodą, aby stosować sankcje za dane zachowanie. Liczy się bowiem efekt, jaki wywołuje woń rozkładających się szczątków zwierzęcych (no chyba, że komuś ten zapach nie przeszkadza, we mnie budzi odrazę).

Jak wynika z art. 97 Ustawy Kodeks Wykroczeń, odpowiedzialności podlega osoba, która wykracza przeciwko przepisom o bezpieczeństwie i porządku ruchu (innym niż określone w art. 84-96a kodeksu wykroczeń) na drogach publicznych.

W tym wypadku, niestety, jest to odpowiedzialność kierującego pojazdem, a nie pracodawcy czy kontrahenta, który dokonuje załadunku. To kierowca nie powinien podejmować się przewozu przesyłki, jeżeli narusza to przepisy. Zdaję sobie sprawę ze stanu rynku pracy, jaki jest na naszym terenie i wiem, że jakiekolwiek działanie odbije się na kierowcach przewożących odpady. Tłumaczenie, że, cytuję - "Nie sposób za niego karać przewoźnika, tym bardziej, że dopuszczone do transportu pojazdy mają odpowiednie certyfikaty" jest co najmniej niezrozumiałe. Posiadanie certyfikatu nie równa się spełnieniu wymagań, kontenery widocznie nie są tak szczelne jak w chwili dopuszczenia do użytkowania, podobnie ma się rzecz z wieloma pojazdami niespełniającymi warunków dopuszczenia do ruchu, a jednak posiadającymi ważne badanie techniczne. W Austrii przewóz krwi lub innych substancji ciekłych pochodzących z ubojni lub zakładów przetwórstwa mięsnego, transportowanych w celach utylizacji, odbywa się cysternami specjalnie przystosowanymi do przewozu materiałów niebezpiecznych (chociaż w świetle przepisów ADR tego rodzaju materiał nie jest niebezpieczny). Podnosi to bezpieczeństwo przewozu w razie wypadku oraz zapewnia "świeże powietrze", nie wspominam już o pozostałych odpadach transportowanych w kontenerach.

Dziwnym trafem radni naszego miasta nie dostrzegają problemu. Piękny obraz mazurskich lasów oraz "wspaniała" woń - oto co oferujemy turystom oraz mieszkańcom. Mam nadzieję, że poruszenie problemu przyczyni się do właściwego postępowania oraz poprawi "atmosferę w mieście".

Jacek Szyposz

"NASZA WODA"

W dodatku Eko Kurek ("KM" 30/05) pojawiła się informacja m.in. o powtórnym używaniu wody i zmniejszaniu jej zużycia. Nie każdy wie, że to nie do końca jest droga do czystego środowiska i mniejszych rachunków za wodę. Ma to związek z tym, iż wielokrotne użycie wody zwiększa w niej stężenie zanieczyszczeń. Powstaje wówczas problem eksploatacji oczyszczalni ścieków, gdyż dopływające nieczystości są bardziej stężone. Jeśli zaś chodzi o zmniejszenie ilości pobieranej wody to - w uproszczeniu - pobieramy jej coraz mniej, a płynie ona przez te same rury co kiedyś. Koszty użytkowania wodociągu są te same, a zysk za każdy sprzedany m3 coraz mniejszy. Zmusza to dostawcę do podniesienia opłat wodę i ścieki. Podobnie jest z oczyszczalnią; projektuje się ją na określony przepływ dobowy, jeżeli jest mniejsze zużycie wody, to i mniejsza ilość ścieków i oczyszczalnia nie zostaje w pełni wykorzystana, a liczba pracowników obsługi jest zawsze taka sama, bez względu na przepływ.

Grzegorz Przybyłek

student ochrony środowiska

2005.08.10