Dzień Zakochanych, choć w Polsce ma stosunkowo krótką tradycję datującą się na początek lat 90., to od samego początku budzi liczne kontrowersje. Przeciwnicy tego święta twierdzą, że ma ono charakter wybitnie komercyjny, a w dodatku jest obce naszej, czyli słowiańskiej tradycji. Są też i tacy, którym nie podoba się data walentynek. Czternasty dzień lutego wypada u nas w samym środku zimy, w najzimniejszym (przynajmniej w teorii, bo tegoroczny luty na razie do mroźnych nie należy) miesiącu w roku.
Kilka dni temu do naszej redakcji dotarł list Czytelnika z Pasymia, który nie dość, że protestuje przeciw dacie święta, to jeszcze otwarcie nawołuje do powszechnego buntu przeciw temu „obcemu” zjawisku. W zamian proponuję inne rozwiązanie. Jakie - przeczytajcie, drodzy Czytelnicy.
... Rodowód świąt walentynkowych jest wszystkim znany. A ja chciałem zaprotestować przeciwko dacie tego święta-pisze do redakcji Jerzy Zygmunt Płachta-Szulc z Pasymia . Nie jest związane z naszą tradycją kulturową i obyczajową. Przeważnie wszyscy wiedzą, że najpiękniejszym miesiącem na te święto jest maj. Wiosna, przyroda budzi się do życia, przepięknie pachną trawy, lasy, pola itp. Proponowałbym, by maj był miesiącem zakochanych, a dzień to urodziny miesiąca, czyli 5.05, imieniny Ireny i Waldemara, więc nazwa prosta - Irenki i Waldemarki. Z lat młodości przypominają mi się dwa wierszyki z obiegu: „Wiosna, słowiki, gwiazdy jak byki, księżyc, że tylko w mordę mu dać - dusza człowieka z bólu się wścieka i jak tu nie kląć - kutwa go mać” i drugi: „Kiedy trawka się zazielenieje, kiedy twarz od słońca zaczerwienieje, kiedy coś staje jak sosna, wtedy jest prawdziwa wiosna”.
Wiosna wzburza krew, dziewczęta w sukienkach, zgrabne nogi, uśmiechnięte i kuszące. Wystarczy zagadać i pójść na spacer poza miasto, a tam uroki przyrody. Piękny zachód słońca, zieleń w różnych odcieniach, świergot ptaków itp. Można porozmawiać na różne tematy, ustosunkować się do wielu problemów. Wszak młodzi to tak, jak dwa suwerenne państwa. Dialog i medytacja wskazane jak najbardziej, a przy tym ciepła atmosfera i przyjemny klimat. W Dzień Walentynkowy pozostaje pub lub hotel. Duchota i pełno zakazanych mord. Starzy i młodzi szczytnianie, nawołuję Was do strajku. Pójdźmy ulicami miasta z transparentami z napisami - „Precz z Walentynkami, niech żyją Irenki i Waldemarki!” Zróbmy to z wielką pompą, by głos był słyszalny w całej Najjaśniejszej. Może racja będzie po naszej stronie, bo wszelkie rewolucje wszczynają młodzi, gniewni i starzy wkurzeni. Młodzi i najmłodsi, starzy i starcy - rodacy, niech połączy nas wspólny cel - 5 Maja Dzień Irenki i Waldemarka. Wszyscy więc do dzieła - do pochodu i do strajku w celu poparcia tego święta.
Jeziorne brudy
Brak śniegu ma ten minus, że oczom przechodniów ukazują się rozmaite szpetne obrazy w teoretycznie reprezentacyjnych punktach miasta. Fatalnie prezentują się okolice obu naszych jezior. Nie jest to spowodowane tylko prowadzonymi nad małym akwenem pracami przy budowie słynnej już opaski kanalizacyjnej. Wiadomo, roboty nie zostały zakończone, to i widoki nie mogą być atrakcyjne. Zupełnie niepotrzebnie dodatkowej brzydoty nadjeziornym okolicom nadają obecnie masy śmieci zalegających tuż przy brzegach. Na cienkim lodzie leżą butelki po napojach alkoholowych, puszki, plastikowe opakowania, reklamówki, a nawet, wysypany nie wiadomo po co chleb - łabędzi oraz innych ptaków na naszych jeziorach teraz nie ma, więc i brak chętnych do zjedzenia pieczywa. Wygląda na to, że podczas kolejnej edycji wiosennego sprzątania naszego miasta znów będzie co wyciągać z wody ...
Wspomnienie zimy
Tegoroczna zima jest wyjątkowo łagodna. Śniegu jak na lekarstwo, temperatury też raczej dalekie od trzaskających mrozów. Łza się w oku kręci na wspomnienie prawdziwych, białych zim, kiedy to można było lepić bałwany czy urządzać wojny na śnieżki. A propos bałwanów ... Na pocieszenie mamy dla Czytelników obrazek z Linowa, zarejestrowany aparatem podczas krótkotrwałego ochłodzenia kilka tygodni temu. Jak widać, wykonawcy bałwanka błysnęli tu poczuciem humoru. Zapomnieli jednak o tym, że śniegowy ludek, pijąc na rozgrzewkę z flaszki szybko się rozgrzeje i pozostanie po nim tylko kałuża.