Przedwiosenne pielęgnacje

Choć do kalendarzowej wiosny pozostał jeszcze blisko miesiąc, to wokół widać już pierwsze jej zwiastuny. Jednym z nich są trwające właśnie w kilku punktach miasta prace związane z pielęgnacją drzewostanu. Zabiegi takie prowadzone są m.in. na terenie cmentarza ewangelickiego na ul. Piłsudskiego. Jak mówi odpowiedzialna za zieleń miejską inspektor Krystyna Lis z Urzędu Miejskiego, ich głównym celem jest walka z jemiołą, która rozpleniła się w koronach starych cmentarnych drzew.

- Żeby skutecznie radzić sobie z tą pasożytniczą rośliną, trzeba ciąć gałązki znajdujące się poniżej. Samej jemioły nie można obłamać, bo szybko odrośnie - tłumaczy inspektor Lis. Na cmentarzu wycięto też trzy drzewa, w tym lipę i klon. Zdecydował o tym ich fatalny stan.

- Były one uschnięte - mówi Krystyna Lis, zapewniając jednocześnie, że wszystkie zabiegi prowadzone na cmentarzu są uzgodnione z konserwatorem zabytków. Według inspektor, rosnący tam starodrzew należy do najpiękniejszych w mieście.

- Dlatego staramy się go za wszelką cenę ratować - mówi.

Podobne prace będą prowadzone w parku na ul. Skłodowskiej, gdzie pielęgnacja obejmie około 30 drzew. Drobniejsze zabiegi polegające m.in. na obcięciu odrostów wykonano na cmentarzu na ul. Kętrzyńskiego oraz na ul. Moniuszki. W tym roku w budżecie miasta na pielęgnację drzewostanu zarezerwowano 30 tysięcy złotych. Trwające obecnie prace pochłoną ok. 20 tysięcy.

Półwysep po liftingu

Swoje oblicze wraz z wiosną zmienia też półwysep. Miejsce to, choć niezwykle urokliwe i mające swój niepowtarzalny klimat, dotąd nie uchodziło raczej za wizytówkę miasta. Służyło często za plenerową bazę wypadową osobnikom lubiącym procentowe trunki nie najwyższej jakości oraz młodzieży, która tu właśnie porą wiosenną udawała się na wagary. Teraz jednak półwysep zmienia się niemal nie do poznania. Znad brzegów jeziora zniknęły porastające je do niedawna gęste chaszcze. Pracownicy, którym Urząd Miejski zlecił uporządkowanie terenu, oczyścili także przybrzeżne wody z liści i śmieci.

- Wywieźliśmy tego kilka ładnych przyczep - mówi Krystyna Lis.

Obecnie trwają jeszcze prace związane z uporządkowaniem tamtejszego drzewostanu. Usuwane są wszelkie odrosty i samosiejki.

- Planujemy jeszcze wyrównać teren i posiać tu trawę - zapowiada inspektor Lis.

Skuteczna interwencja

Przed tygodniem pisaliśmy o gruzowisku pozostawionym przez robotników wykonujących jesienią remonty bloków na ulicy Polskiej. O sprawie poinformował nas jeden z mieszkańców. Nie minęło nawet kilka dni od naszej interwencji, a szpecący podwórko gruz zniknął. Teraz teren jest w miarę przyzwoicie uprzątnięty. Szkoda tylko, że trzeba było na to czekać parę ładnych miesięcy. Jednak, jak mówi znane przysłowie, lepiej późno niż wcale ...

Błoto nad jeziorem

W miniony czwartek naszą redakcję odwiedził pewien mieszkaniec ulicy Podgórnej, skarżąc się na koszmarne błoto zalegające na ścieżce biegnącej nad brzegiem Jeziora Dużego Domowego. Według niego sytuacja wygląda najgorzej na odcinku od browaru do półwyspu. O tej porze roku zawsze było tam błoto, ale obecnie jest go jeszcze więcej. Zdaniem naszego Czytelnika winę za ten stan rzeczy ponoszą samochody poruszające nad brzegiem większego z miejskich akwenów.

- Skoro tak się szczycimy tymi jeziorami, to miasto powinno coś z tym zrobić - uważa mieszkaniec. „Kurek” odwiedził wskazany przez Czytelnika teren. Faktycznie, przejście tamtędy w eleganckich butach jest zabiegiem bardzo ryzykownym. Wszędzie widać błotniste koleiny, w które gdzieniegdzie mieszkańcy okolicznych posesji wsypali popiół, by zlikwidować głębsze dziury i kałuże.

Miłośnicy spacerów nad brzegami dużego jeziora muszą się uzbroić w cierpliwość. Miasto zapowiada wybudowanie w tym miejscu ścieżki pieszo-rowerowej. Najpierw jednak musi się uporać z zagospodarowaniem terenu wokół mniejszego akwenu.

I ciągle widzę ich twarze...

Od wyborów parlamentarnych minęły już cztery miesiące, o czym wielu z nas zdążyło tak na dobrą sprawę zapomnieć. Są jednak takie miejsca, i to w samym centrum miasta, które o tym wydarzeniu uparcie nam przypominają. Tu i ówdzie wciąż widać nobliwe oblicza kandydatów, wprawdzie już nie tak świeże i kolorowe jak jesienią, a nieco wyblakłe, wysmagane wiatrem, deszczem i śniegiem. Zatroskane o los kraju facjaty polityków spoglądają na przechodniów m.in. ze słupów ogłoszeniowych na ul. Sienkiewicza obok gmachu sądu oraz na ul. Polskiej, w pobliżu domu towarowego. Przypomnijmy, że sztaby kandydatów miały obowiązek usunąć wszystkie plakaty w ciągu 30 dni od wyborów. Powyborcze „pamiątki” powinny więc zniknąć najpóźniej do końca listopada. Tymczasem mamy już końcówkę lutego. Wiele wskazuje na to, że część plakatów pozostanie na płotach i słupach do następnych wyborów, chyba że wcześniej poodpadają po prostu ze starości.

Przydrożna wycinka

Wcześniej pisaliśmy o zabiegach pielęgnacyjnych służących utrzymaniu drzewostanu w należytym stanie. Czasami na ratunek jest jednak za późno. Kilka dni temu zadzwonił do nas Czytelnik poruszony wycinką kilkunastu drzew rosnących przy drodze w Wólce Szczycieńskiej. Pod topór poszło dziesięć klonów, jeden kasztanowiec i jeden jesion. Jak się dowiedzieliśmy, o ich usunięcie wnioskował Zarząd Dróg Powiatowych w Szczytnie, tłumacząc to m.in. względami bezpieczeństwa oraz złym stanem drzew. Od Krzysztofa Fajbusia z UG Szczytno usłyszeliśmy, że wniosek drogowców był w pełni uzasadniony.

- Część drzew była poważnie chora. Poza tym niektóre z nich ograniczały przepustowość drogi, rosnąc zbyt blisko jej krawędzi, co uniemożliwiało przejazd sprzętu rolniczego - tłumaczy Krzysztof Fajbuś. Dodaje, że gałęzie schorowanych drzew często spadały na autobus wożący dzieci z okolicznych wsi do szkół. Kolejnym argumentem przemawiającym za wycinką były też plany związane z przewidywaną na ten rok modernizacją drogi. Przedstawiciel gminy uspokaja, że wycinek nigdy nie dokonuje się pochopnie.

- Tego typu decyzji nie podejmujemy zza biurka, tylko po dokładnym obejrzeniu drzew - zapewnia. Prace przeprowadzono też w określonym prawnie terminie. Po 1 marca usuwanie drzew jest bowiem zabronione ze względu na rozpoczęcie okresu lęgowego ptaków. Gmina zapowiada, że będzie chronić egzemplarze mające szczególną wartość przyrodniczą, a w pobliżu Siódmaka i Wólki Szczycieńskiej rośnie ich wiele. Jednym z nich jest lipa znajdująca się w pobliżu gospodarstwa ekologicznego.

- Figuruje ona w rejestrze pomników przyrody. Co prawda w środku jest już całkiem pusta, ale konserwator przyrody z naszą pomocą chce ją nadal pielęgnować - mówi Krzysztof Fajbuś.

Wspomnienie Juranda

Jak każdy mieszkaniec Szczytna dobrze wie, miasto nasze słynęło w przeszłości ze złocistego trunku produkowanego w miejscowym browarze. Dziś jednak to coraz odleglejsza historia. W browarze od lat nie warzy się już piwa, a popularnej niegdyś marki sygnowanej imieniem Juranda ze Spychowa próżno szukać w sklepach. Po okresie świetności pozostało niewiele widocznych śladów. Jednym z nich jest sfatygowany billboard na ul. Mickiewicza. Spośród kolejnych warstw naklejanych reklam, wyziera tu także i ta zachwalająca smak Juranda. Ot, takie wspomnienie okresu piwnej prosperity. Szkoda tylko, że tak nieestetyczne w formie.