Wielkimi krokami zbliża się koniec roku. Zanim jednak strzelą korki szampana na powitanie nowego 2015 r., warto się na chwilę zatrzymać i powspominać to, co działo się w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Zapraszamy na kurkowy przegląd najciekawszych wydarzeń.
STYCZEŃ
* Nowy rok zaczynaliśmy w minorowych nastrojach. W pierwszych dniach stycznia gruchnęła wiadomość o likwidacji zakładu produkcji mebli Favorit Furniture. Był to jeden z większych pracodawców w mieście, zatrudniający 419 pracowników. Władze spółki decyzję o jej likwidacji tłumaczyły trudną sytuacją na rynku. Dla miasta, trawionego bezrobociem, to prawdziwy dramat. Choć minął już prawie rok, wciąż nie wiadomo, czy znajdą się chętni na uruchomienie, choćby w okrojonej formie, produkcji w zakładzie.
Kolejne tygodnie i miesiące przyniosły dalsze niewesołe doniesienia. Działalność w podszczycieńskiej specjalnej strefie ekonomicznej zamknęła firma Frenoplast, przenosząc się do Wołomina. W tym przypadku zatrudnienie straciło ponad 50 osób. Czarną serię dopełniła jeszcze likwidacja funkcjonującej w Szczytnie od początku lat 60. kaszarni. Co ciekawe, burmistrz Danuta Górska dowiedziała się o tym od „Kurka”. Jak dobrze, że są jeszcze gazety, bo pewnie gdyby nie my, informacja ta w ogóle by do niej nie dotarła.
* Burmistrz Pasymia Bernard Mius to prawdziwe dziecko szczęścia. Choć kierowany przez niego samorząd tonie w długach, jemu powodzi się doskonale. W niemal pustej kasie miasta musiały się znaleźć pieniądze na wypłatę blisko 90 tys. zł z tytułu nagród jubileuszowych włodarza. Przysługiwały mu one przez trzy lata z rzędu. W 2012 r. Mius obchodził 35-lecie pracy, więc otrzymał 200% należnego mu wynagrodzenia miesięcznego. W 2013 r. odebrał kolejną nagrodę, tym razem za 40-lecie, a w 2014 r. - 45-lecie. Jak to możliwe? Burmistrz fenomen ten tłumaczył niezaliczeniem do swojego okresu zatrudnienia siedmiu lat, gdy jedynym źródłem utrzymania było dla niego gospodarstwo rolne. Radny opozycji Wiesław Nosowicz nie krył zdumienia, że Mius nie wie, ile lat przepracował. Całą sytuację podsumował słowami Pawlaka z „Samych swoich”: - To nie grzech, a wstyd.