Jedna z niemieckich firm zainteresowana jest budową elektrowni wiatrowej na terenie gminy Dźwierzuty. Gmina może mieć z tego wymierne korzyści, ale radni podchodzą do sprawy sceptycznie.

Przymiarki do elektrowni

ZAINTERESOWANY INWESTOR

Tereny Mazur, jak wykazują przeprowadzane badania, są dobrym miejscem do budowy elektrowni wiatrowych. W powiecie szczycieńskim szczególnie uprzywilejowana pod tym względem jest gmina Dźwierzuty. Od kilku miesięcy zainteresowanie budową tu elektrowni wykazuje niemiecka firma. Jej przedstawiciele są już po wstępnych rozmowach z wójtem Tadeuszem Frączkiem, a także rolnikami w Małszewku, na których terenach miałoby stanąć 20 wiatraków o wysokości 140 metrów każdy i łącznej mocy 50 MW. Wójt Frączek uważa, że takie rozwiązanie przyniosłoby jego gminie wymierne korzyści finansowe.

- Będąc niedawno na wycieczce w Niemczech i widząc przy drogach wiatraki, pomyślałem sobie dlaczego w naszej gminie miałyby one nie stanąć – dzielił się swoimi spostrzeżeniami wójt Frączek z radnymi podczas sesji Rady Gminy. Radni ostrożnie podchodzą jednak do perspektywy budowy elektrowni wiatrowej na swoim terenie. - 50 MW to duże przedsięwzięcie, potrzeba więcej informacji – domagał się przewodniczący rady Krzysztof Sawicki.

- Nic nie wiemy na ten temat – wtórował mu wiceprzewodniczący Kazimierz Malik.

Sceptyczne głosy poirytowały radnego Leszka Kalinowskiego.

- Wszyscy mówią o globalnym ociepleniu, a panowie chcecie stawiać na węgiel – dziwił się radny, tym bardziej, że na wcześniejszym posiedzeniu komisji wszyscy byli zgodni.

- Co się nagle stało? – próbował dociekać Kalinowski.

Odpowiedział mu radny Jerzy Kostuch. Otóż w jednej z gazet przeczytał artykuł przestrzegający przed pośrednikami, którzy zajmują się podpisywaniem umów przedwstępnych z rolnikami. Obiecują 3 tys. euro za dzierżawę gruntu, na którym staną wiatraki, a później zbijają kwotę do 2 tys. lub niżej. Szantażują przy tym rolników, że jak ci się nie zgodzą, to pójdą do ich sąsiadów.

Radny Kazimierz Wasielewski zwracał jednak uwagę, że władze gminy nie mogą ingerować w umowy podpisywane przez rolników. Mogą natomiast zapoznać ich z korzyściami i zagrożeniami związanymi z budową i funkcjonowaniem elektrowni wiatrowej. Z takim też apelem radny zwrócił się do wójta Frączka.

JUŻ SIĘ BUDUJĄ

W ubiegłym roku ruszyła budowa elektrowni wiatrowej w Różynie pod Sępopolem w województwie warmińsko-mazurskim. Liczyć ma 30 wiatraków o mocy 2 MW i wysokości 108 m każdy. Prąd popłynie z Różyna w 2010 r., a jego odbiorcą będzie spółka Energia. Na inwestycji skorzysta cała okolica. Wiatraki staną na 300 ha prywatnych gruntów. Z ich właścicielami – rolnikami, inwestorzy, którymi są firmy austriackie podpisały już umowy dzierżawy na 30 lat. Szacuje się, że włożone koszty zwrócą się po13-15 latach. W wiatrowni znajdzie pracę ok. 20 osób. Miejscowe władze liczą też, że będzie to atrakcja turystyczna, która przyciągnie gości.

Pod względem mocy działających wiatrowni Polska (350 KW) zajmuje jedno z końcowych miejsc. Prym na świecie wiodą Niemcy (22, 2 tys. KW) przed USA (16,8 tys. KW) i Hiszpanią (15,1 tys. KW).

Poseł

ADAM KRZYŚKÓW:

- Tak jak do każdej tego typu dużej inwestycji, która ingeruje w środowisko, należy podchodzić z rozwagą i rozsądkiem. Jeżeli jednak nie będzie ona zlokalizowana w pobliżu atrakcyjnych terenów rekreacyjnych i w raporcie oddziaływania na środowisko nie będzie przeciwwskazań, to nie ma co się przed nią bronić. Z pewnością jest ona potrzebna, bo wpłynie na poprawę bilansu energetycznego naszego państwa. Na podstawie gminy Kisielice, gdzie taka elektrownia już działa mogę powiedzieć, że korzysta z tego cała lokalna społeczność.

(o)