W gminie Dźwierzuty szykują się zmiany w funkcjonowaniu placówek oświatowych. Zaniepokojeni zasłyszanymi informacjami radni opozycji zażądali zwołania specjalnej sesji. Do debaty nie doszło, bo zbojkotowali ją radni z grupy rządzącej.

Puste krzesła

Zabieranie ostatniej szansy

Radni opozycji wystąpili o zwołanie sesji, bo jak twierdzą, w żaden sposób nie mogą dowiedzieć się od kompetentnych organów o planowanych zmianach w funkcjonowaniu gminnej oświaty.

- Wielokrotnie na sesjach próbowaliśmy się dowiedzieć czegoś na ten temat - mówi radny Leszek Dec. - Otrzymywaliśmy odpowiedź, że za wcześnie na szczegóły. Teraz okazuje się, że już jest po wszystkim, decyzje zapadły, a my dowiadujemy się o nich pokątnie.

Zmiany dotyczyć mają łączenia klas, do których uczęszcza mało dzieci. Chodzi o szkoły w Linowie, Kałęczynie i Rumach. Od nowego roku szkolnego na wspólne zajęcia uczęszczać będą uczniowie klas pierwszych i drugich, a w przypadku Rum także czwartych i piątych. Ograniczenia majš dotyczyć także godzin świetlicowych i nadliczbowych.

- Naszą oświatę cofa się do średniowiecza - uważa radny Jarosław Śmieciuch. - To karygodne, że o wszystkim jednoosobowo decyduje wójt Wierzuk, bez żadnej konsultacji ze środowiskiem nauczycielskim, związkami zawodowymi, radami rodziców, społecznością lokalną.

Radni opozycji podkreślają, że wykształcenie jest jedynym sposobem na wyrwanie się z biedy, jaka od lat ogarnia gminę Dźwierzuty.

- Zabieramy naszej młodzieży ostatnią szansę - mówi Leszek Kalinowski. Z kolei radny Zdzisław Gołąb ostrzega, że taka polityka doprowadzi do likwidacji gminnych szkół. Wobec zapowiedzi łączenia klas część rodziców, których będzie na to stać, przeniesie swoje dzieci do ościennych szkół w mieście i gminie Szczytno.

- Słyszałem już o takich przypadkach w Dąbrowie i Linowie - za nimi pójdą inni - przepowiada radny Gołąb.

Taka moja polityka

Wójt Czesław Wierzuk potwierdza, że w oświacie gmina szuka oszczędności.

- Jeżeli do oddziałów chodzi 10 i 8 dzieci, to trzeba je łączyć - mówi wójt. - Tak jest powszechnie praktykowane w samorządach, w których brakuje pieniędzy, a my też nie możemy spiąć budżetu.

Koszty związane z oświatą, jak wylicza wójt, pochłonęły w ubiegłym roku ponad 3 mln zł, a i trzeba będzie jeszcze zaciągnąć kredyt.

- Radni z opozycji zarzucają mi jakieś kombinacje, a ja tylko kombinuję co tu zrobić, żeby nauczyciele mieli pracę i pobory - mówi wójt. W gminie Dźwierzuty jest ich 105. Przekazują wiedzę 950 dzieciom, z czego wynika, że na 1 nauczyciela przypada 9 uczniów.

- Na zachodzie proporcje wynoszą 21/1 - mówi wójt. Uchyla się jednak od odpowiedzi na pytanie, czy będzie dążył do wzorca zachodniego, ale zapowiada, że jego celem jest, aby gminna oświata była w stanie utrzymać się jedynie z przyznawanej z budżetu państwa subwencji.

- Taka będzie moja polityka - zapowiada wójt. Dodaje, że planowane zmiany były konsultowane z ZNP, którego uwagi zostały w części uwzględnione oraz z komisją oświaty.

- Inne związki oraz komisje rady nie występowały o to - zapewnia wójt.

Dlaczego nie doszło do debaty na sesji rady?

- Plany zostały już zatwierdzone przez gminę i organ nadzorujący, więc o czym mieliśmy dyskutować? - dziwi się Wierzuk. - Radni powinni wiedzieć, że to nie należy do ich kompetencji - dodaje.

Opozycjoniści uwag wójta nie przyjmują.

- Chętnie byśmy mu wskazali, gdzie znaleźć środki na wspomożenie oświaty i niedokuczanie naszym uczniom. Poszukiwanie powinien zacząć od urzędu, którym kieruje - podpowiada radny Kalinowski.

Następną sesję zwołano na 28 czerwca, a więc już po zakończeniu roku szkolnego. W programie przewidziano dyskusję na temat zmian w oświacie. Opozycjoniści uważają jednak, że nie będzie to miało w tym momencie większego sensu.

Andrzej Olszewski

2005.06.29