No i stało się. Warmia i Mazury, po dziesiątkach lat połączenia czysto administracyjnego, zintegrowała się faktycznie. Granica w Łajsie, jak szybko powstała, tak i szybko została otwarta, dając możliwość swobodnego przepływu Warmiakom i Mazurom.
W niewielkim Łajsie, malowniczo położonym na granicy między gminami Jedwabno a Purdą, w niedzielę 2 maja miało miejsce historyczne wydarzenie. Najpierw ustanowiono przejście graniczne między Warmią i Mazurami, a następnie uroczyście je... usunięto. Otwarcie granicy mocą swych urzędów potwierdzili najważniejsi w województwie czyli wojewoda Stanisław Szatkowski i marszałek Andrzej Ryński, a także samorządowcy - zarówno starostowie sąsiadujących powiatów szczycieńskiego i olsztyńskiego oraz wójtowie kilku przygranicznych gmin, przy czym stronę mazurską reprezentowali Włodzimierz Budny z Jedwabna i Lucyna Kobylińska z Pasymia. Zanim jednak do otwarcia granicy doszło wolę taką musiał wyrazić lud zgromadzony po obu stronach szlabanu, przy czym najwięcej w tym względzie do powiedzenia (i wyśpiewania) miały zespoły pieśni i tańca "Jedwabno" i "Olsztyn". Dodać trzeba, że kierownikiem i choreografem obu zespołów jest jedna i ta sama osoba - Anna Sarnowska, dyrektor GOK-u w Jedwabnie.
Nie pozostało notablom nic innego jak granicę otworzyć skoro - co wynikało z prezentowanych przyśpiewek, nie stanowiła ona przeszkody dla młodych Warmiaków, uderzających w konkury do mazurskich panien. Ich ziomkowie byli tym wyborem nieco oburzeni, a regularnej nadgranicznej bitwie o niewieście względy zapobiegł Wiesław Nideraus, który wcielił się najpierw w rolę granicznego mediatora, a później konferansjera. Gdy już bowiem tę granicę otworzono ruch się wielki zaczął. Rogatkowy szlaban, już dla zabawy tkwił na granicy jeszcze długo, bo integracja integracją, a biznes biznesem. Podnoszono zatem ów szlaban wtedy, gdy kierowca pojazdu od celnika, odzianego w kontusz i hełm pikielhaubą zwany, okolicznościową pocztówkę zakupił. Graniczny haracz nie musiał być wielki, więc przejezdni płacili ochoczo.
A tuż za graniczną rogatką mogli przyłączyć się do niemałego tłumu uczestników zabawy, wśród których nie zabrakło dwunastu szczycieńskich "Kręciołów". Widzowie mieli wiele okazji do posilenia zarówno ducha, jak i ciała. Liczne kramy z dobrem wszelakim zapraszały do konsumpcji, przy której można było posłuchać i obejrzeć prezentacji najróżniejszych zespołów i z Jedwabna, i z Pasymia, i z Purdy, a także z Olsztyna. Tańce, hulanki i swawole trwały na granicy do późnego wieczora.
Halina Bielawska
2004.05.05