Czy można głosować „za”, a kilka dni później zmienić zdanie w tej samej sprawie? Dwaj radni gminy Dźwierzuty udowodnili, że tak. Zamieszanie wokół absolutorium dla wójta to kolejna odsłona wojny podjazdowej toczącej się między głównymi aktorami samorządowej sceny.
MAŁE INWESTYCJE
Zebrani na kwietniowej sesji Rady Gminy radni mieli głosować nad udzieleniem bądź nie absolutorium wójtowi Tadeuszowi Frączkowi. Z przedstawionego przez skarbnik gminy Agatę Lenkiewicz sprawozdania wynikało, że ubiegły rok przyniósł gminie wpływy w wysokości 16,7 mln zł. Wydatki pochłonęły 15,2 mln zł, z czego na inwestycje skierowano zaledwie 752 tys. zł, czyli 4,85% ogółu wydatków. Do największych zrealizowanych zadań należały: budowa sieci wodociągowych (250 tys. zł) i modernizacja ośrodka zdrowia w Dźwierzutach (114 tys. zł).
Z dochodów budżetowych spłacono raty zaciągniętych kredytów i pożyczek w wysokości 1,3 mln zł, dzięki czemu zadłużenie gminy wynoszące na początku obecnej kadencji 4 mln zł spadło do 1,9 mln zł.
Po stronie przychodów wolne środki wyniosły 1,8 mln zł.
KASA NA PRIORYTETY
W czasie dyskusji radni będący w opozycji do wójta krytykowali niski poziom wykonanych inwestycji. Przewodniczący rady Krzysztof Sawicki zwracał uwagę, że jest on najniższy w powiecie. Ubolewał też nad słabym wykorzystaniem środków unijnych. Do ich pozyskiwania zatrudniono pracownika, ale ten zupełnie się nie sprawdził i po roku został zwolniony.
Frączek tłumaczył, że wszystko jest pod jego kontrolą. Gmina specjalnie nie inwestowała, bo nie zostały uruchomione oczekiwane programy unijne, z których można by było uzyskać dofinansowanie. Taka szansa pojawi się dopiero w tym roku, gdy wejdzie w życie Program Rozwoju Obszarów Wiejskich.
Bronił też pracownika od projektów unijnych, podkreślając, że zadanie pozyskiwania funduszy powinno być zlecane wyspecjalizowanym firmom, bo w grę wchodzą zbyt wielkie pieniądze.
Radna Klobuszeńska narzekała na brak w urzędzie wykwalifikowanych osób, które pomogłyby sołectwom czy stowarzyszeniom w pisaniu wniosków o unijne wsparcie.
- To zakrawa na kpiny, żebym ja, prababcia, musiała pisać wnioski – utyskiwała radna.
Wójt bronił się, tłumacząc, że gmina nie może partycypować we wszystkich projektach, bo przed nią stoi największe wyzwanie - budowa wodociągów i kanalizacji. I na te wielomilionowe zadania w pierwszej kolejności trzeba rezerwować wolne środki.
CO BY LUDZIE POWIEDZIELI
Wynik głosowania nad absolutorium nie przyniósł rozstrzygnięcia. Za jego udzieleniem było 7 radnych i tyle samo wstrzymało się od głosu. Wójtowi zabrakło jednego głosu.
Wynik głosowania wywołał niemałe zdziwienie, bowiem wcześniej udzielenie absolutorium rekomendowała radzie, i to jednogłośnie, komisja rewizyjna. W czasie sesji dwaj jej członkowie, Jerzy Kostuch i Marek Pichal – przewodniczący, zmienili zdanie i wstrzymali się od głosu.
- Od strony merytorycznej, rachunkowej nie można się do niczego przyczepić, ale odnośnie działań wójta są znaki zapytania – tłumaczył swoją postawę Kostuch. Powoływał się przy tym na odbiór społeczny.
- Nie chciałbym, żeby prasa pisała, że rada ma do wójta zastrzeżenia, bez przerwy toczy się wojna i raptem wszyscy udzielamy absolutorium. Chciałem dać wyraz, że nie jest tak ładnie.
Postawie Pichala i Kostucha dziwił się radny Kazimierz Wasielewski, mimo że też miał zastrzeżenia do polityki wójta.
- Nie róbmy siebie w balona, na miłość Boską. Jeżeli komisja rewizyjna obraduje raz, drugi i trzeci, i stawia wniosek, a potem cofa, to coś z naszą odpowiedzialnością jest nie tak – irytował się Wasielewski, apelując do pozostałych radnych, aby po przyjściu do domu przypomnieli sobie słowa ślubowania.
Andrzej Olszewski