To nie są dobre czasy dla jezior w Szczytnie. Chociaż po latach przerwy miejskie kąpielisko warunkowo dopuszczono do użytku, to decyzja o tym może być wkrótce zmieniona. Do akwenu wciąż trafiają niebezpieczne ścieki. Trwa postępowanie w celu wykrycia sprawcy zanieczyszczeń.

Ropa w jeziorze

Dwójka podejrzanych

Bezskuteczne, jak na razie, okazały się próby ustalenia sprawcy spuszczenia do dużego jeziora w Szczytnie substancji ropopochodnej. Miesiąc temu trafiła ona tam za pośrednictwem kolektora deszczowego. Podejrzenia Urzędu Miejskiego padły na dwa zakłady podłączone do sieci burzowej, mającej swoje ujście w jeziorze. Chodzi o "Safilin-Polska" i "Favorit-Furniture".

Zlecenie przeprowadzenia kontroli ratusz powierzył spółce wodno-ściekowej "Sawica", administratorowi całej sieci kanalizacji deszczowej znajdującej się na terenie miasta.

- W wyniku naszych oględzin wykluczono możliwość dostania się wód technologicznych i sanitarnych do sieci kanalizacji deszczowej - napisał w sporządzonej opinii dyrektor biura Stefan Piskorski. Czy sprawa jest zamknięta? Na szczęście nie.

Trudno ustalić winnego

Zlewnia kanalizacji burzowej, mająca swoje ujście przy ul. Pasymskiej, zbiera wody opadowe z ulic Gnieźnieńskiej, Partyzantów, zakładów "Safilin", "Favorit", mleczarni oraz całej strefy ekonomicznej.

- To ogromny obszar, ustalić winnego jest bardzo trudno - tłumaczy mizerne skutki kontroli dyrektor Piskorski. Objęto nią wszystkie studnie i wpusty oraz separatory olejowe, sieć instalacji sanitarnej i obieg wody technologicznej w "podejrzanych" zakładach.

Podczas sesji Rady Miejskiej, która miała miejsce 23 czerwca dyrektor Piskorski przyznawał jednak, że "wszędzie jakieś ślady ropy były", ale nie dało się ustalić, czy pochodzą sprzed pół roku czy dwóch dni. Z grona podejrzanych dyrektor "Sawicy" wyłączył zakłady ze strefy ekonomicznej, bo wszystkie posiadają separatory olejowe, spełniające rolę filtrów. Ma je także "Favorit Furniture", ale nie obejmują swym zasięgiem całego zakładu.

Inspektor wie, kto jest sprawcą

Dyrektor Piskorski sugeruje radnym, aby na końcu kolektora burzowego miasto wybudowało własny separator.

To nie jest zadanie dla samorządu - uważa Powiatowy Inspektor Sanitarny Ryszard Kasprzak. Według niego "Safilin", "Favorit" i mleczarnia powinny na swój koszt zmodernizować sieć tak, by wszystkie pochodzące od nich substancje trafiały do kanalizacji ściekowej.

W trakcie sesji Rady Miejskiej inspektor Kasprzak, pełniący jednocześnie funkcję wiceprzewodniczącego rady, poinformował, że w jednym z zakładów regularnie przepełniają się separatory, a wtedy olej wylewany jest do deszczówki.

- Dzieje się tak najczęściej w piątki po południu, wieczorami, ewentualnie w dni wolne od pracy - mówił inspektor, zastrzegając jednak, że nie wymieni nazwy firmy, by ta nie podała go do sądu. Zdradził też przyczyny ostatniego zatrucia wód w dużym jeziorze. - Pracownicy zakładu powiedzieli mi, że myto u nich maszyny ropą, bo miał przyjechać dyrektor.

Kasprzak ostrzegł jednocześnie, że kolejne ścieki wpadające do jeziora spowodują zamknięcie niedawno otwartego kąpieliska miejskiego.

- Uczynię tak, jeżeli będzie jakiekolwiek zagrożenie - zapowiedział Powiatowy Inspektor Sanitarny.

Prokurator obiecuje wykrycie sprawcy

Burmistrz Bielinowicz wystąpił do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o kompleksową kontrolę. Postępowanie w sprawie wykrycia sprawców zanieczyszczenia jeziora prowadzi też szczycieńska prokuratura.

W odróżnieniu od dyrektora Piskorskiego, Prokurator Rejonowy Cezary Kamiński ma optymistyczne wieści.

- Krąg podejrzanych się zacieśnia - informuje "Kurka" i zapowiada, że po przeprowadzeniu w najbliższym czasie specjalistycznych badań będzie można wskazać winnego. Ważnym tropem w ustaleniu sprawcy mogą się okazać wyniki badań przeprowadzonych w zakładowych studzienkach.

- Oczywiście będziemy też chcieli skorzystać z wiedzy inspektora Kasprzaka - mówi Cezary Kamiński, dziwiąc się, że do tej pory nie podzielił się nią z prokuraturą.

Andrzej Olszewski

2005.06.29