Rozmowa z Łucją Kołpakowską, pedagogiem, trenerem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego
- Czy trwająca od roku, z krótką przerwą, nauka zdalna, zmieniła dzieci?
- Tak, ale myślę, że trzeba o tym mówić w kontekście danej rodziny. Jeśli są w niej silne więzi i dobre wzorce, to tam dzieci ucierpiały mniej. Wiele zależy od tego, jak rodzina umie ze sobą rozmawiać i jak wspólnie spędza czas. O nauce zdalnej wiele mówi się w mediach, ale moim zdaniem należy ją rozpatrywać w kilku najważniejszych aspektach.
- Jakie to aspekty?
- Po pierwsze, na samym początku była to dostępność do sprzętu komputerowego i łącza internetowego. Lepiej uposażone rodziny, które takim sprzętem dysponowały, miały łatwiej. Natomiast mniej zamożni rodzice borykali się z poczuciem winy, że nie mogą zapewnić odpowiednich warunków do nauki zdalnej swoim dzieciom. Było to trudne i dla nich, i ich dzieci, mogło to mieć wpływ na obniżenie poczucia własnej wartości. Druga kwestia, chyba ważniejsza od sprzętu, to relacje społeczne. Te, w przypadku dzieci, są szczególnie istotne.
- Dlaczego?
- W czasie zdalnej nauki nie ma wspólnego przeżywania radości, porażek, spędzania razem przerw czy wracania ze szkoły. Nawet codzienne bezpośrednie witanie się, podanie sobie rąk, czy tzw. „dokuczanie” są dla dzieci ogromnie ważne, a tego zostały pozbawione. Pamiętajmy, że szkoła to nie tylko lekcje. Obecnie uczniowie mają utrudniony bezpośredni dostęp do psychologa czy pedagoga. Oczywiście jest to możliwe zdalnie, ale bezpośredni kontakt jest o wiele skuteczniejszy.
- Jakie skutki długofalowe może przynieść przedłużające się zdalne nauczanie?
Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.