O tym, że chętnych do biegania w naszym powiecie wciąż nie brakuje, przekonał po raz kolejny Szczycieński Bieg Niepodległości. Łącznie z rolkarzami i miłośnikami nordic walking w drugiej edycji imprezy uczestniczyło około 260 osób.

Rozruszane Szczytno

W biegu głównym, zorganizowanym na dystansie ponad 5 km, wystartowało 203 zawodników. Znaleźli się wśród nich mieszkańcy m.in. Szczytna, Wielbarka, Dźwierzut, Rozóg, Szyman, Kamionka, a także biegacze spoza powiatu czy województwa (Mrągowo, Kętrzyn, Przasnysz, Raciąż). Wabikiem dla uczestników mógł być fakt niepobierania przez organizatorów opłaty startowej oraz otrzymania medalu i gratisowej koszulki. Kolumna biegaczy bardzo szybko się rozciągnęła i już po kilku minutach najlepsi mieli przebiegnięty kilometr, wolniejsi zostali 400-500 m z tyłu. Od początku zresztą było widać, że część startujących pobiegła z innych przyczyn, niż chęć zajęcia jak najwyższej lokaty.

Podobnie jak przed rokiem zwyciężył Maciej Wojciechowski (WSPol Szczytno), który uzyskał czas 17:22. - Łatwo nie było. Ostatnio mało trenowałem, bo niedawno miałem kontuzję – powiedział na mecie zwycięzca. Z niewielką stratą na plac Juranda przybiegli zawodnicy Klubu Biegacza Mrągowo: Daniel Kochna i Mateusz Reszka.

Najszybsza wśród pań była Katarzyna Ćwik ze Szczytna, reprezentująca WSPol (21:42). Najstarszy uczestnik biegu, 76-letni Jan Ambrożko z Olsztyna, przekroczył linię mety w dobrej kondycji. Niektórzy zawodnicy imponowali właśnie na finiszu – ostatnie metry pokonywali w iście sprinterskim tempie, wyprzedzając po kilku swoich rywali.

Na szczególne słowa uznania zasłużyła nasza redakcyjna koleżanka Grażyna Saj-Klocek, która jako jedyna postanowiła najpierw przejść trasę z kijami, potem pokonać ją na rolkach, a na koniec – przebiec.

Głównym organizatorem biegu było PCSTiR w Szczytnie, które razem ze współorganizatorami przygotowało naprawdę udaną imprezę.

- Będziemy się spotykali w każdą niedzielę przed Świętem Niepodległości. Postaramy się jeszcze uatrakcyjnić ten bieg – obiecał przed rokiem starosta Jarosław Matłach. Z zapewnieniami włodarzy bywa różnie, ale w tym wypadku słowo zostało dotrzymane.

(gp)