W minionym tygodniu rozpoczęły się prace nad przebudową głównego przejazdu kolejowego w Szczytnie.
Jeszcze przed wbiciem pierwszej łopaty, odkręceniem pierwszej śruby z torowiska i postawieniem pierwszego znaku informującego o wytyczonych objazdach zaryzykowaliśmy stwierdzenie, że przebudowa godna będzie sagi. Wiedzieliśmy, że całość zostanie rozciągnięta w czasie, stanie się częścią historii i jednocześnie przejdzie do legendy, którą kolejne pokolenie przekazywać będą potomnym. A bohaterowie wzbudzą silne emocje. W przeciwieństwie do poważnych sag skandynawskich ta nasza niepozbawiona będzie akcentów humorystycznych rodem z komedii omyłek. Jak mieszkańców już wcześniej poinformowano, przejazd miał zostać zamknięty w poniedziałek 10 czerwca. By jednak z sagi nie usuwać zbyt szybko napięcia, autorzy postanowili potrzymać zainteresowanych historią trochę w niepewności i przejazd zamknięto z wtorku na środę. Według planów podanych już parę tygodni wcześniej objazd wytyczono ulicami Kochanowskiego i Bohaterów Westerplatte, czyli tamtędy, gdzie cięższe i dłuższe samochody przejeżdżać tak naprawdę nie powinny. Ten lekki absurd dostrzegały wszystkie osoby, z którymi przed rozpoczęciem remontu rozmawialiśmy. Osoby, dodajmy, niepracujące w drogownictwie czy na kolei. Gdy przebudowa z lekkim poślizgiem się rozpoczęła, postawiono znaki nakazujące, by cięższe pojazdy kierowały się jednak tzw. małą obwodnicą, co było rozwiązaniem znacznie bardziej logicznym, a nawet jedynym sensownym, jeśli weźmiemy pod uwagę możliwości komunikacyjne Szczytna.
Minęło parę dni i jeszcze w poprzednim tygodniu ponownie stało się możliwe skręcanie w dość wąską i nieprzystosowaną do ruchu tirów, ciężarówek czy dużych autobusów ul. Bohaterów Westerplatte. Od strony Olsztyna, czyli na ul. Pasymskiej, tabliczkę z sugestią jazdy prosto (ale którędy na rondzie?) usunięto, zasłonięto ograniczenie dla pojazdów ciężarowych, jednak nie dość przekonująco (fot. 1). Na stronie GDDKiA w weekend czytaliśmy, żeby kierujący pojazdami powyżej 3,5 t DMC jeździli tzw. małą obwodnicą. Najbardziej humorystyczną częścią naszej sagi jest właśnie oznakowanie, które zmienia się jak w kalejdoskopie.