Coraz częściej w nostalgicznych wspomnieniach przywoływany jest przez media słynny kabaret lat siedemdziesiątych „Salon Niezależnych”. Trochę materiału z tamtych lat zachowało się w archiwach telewizji. Pozostało sporo nagrań muzycznych. Kilkakrotnie mieliśmy okazję oglądać programy wspominkowe z udziałem bohaterów owej scenki sprzed lat. Bohaterów dziś już nieco trąconych zębem czasu, ale ciągle w imponującej formie. Dwa lata temu wydano książkę autorstwa Tadeusza Nyczka o historii „Salonu”. Do książki dołączono płyty z historycznymi nagraniami.

Z Salonem Niezależnych sporo mnie w latach siedemdziesiątych łączyło, toteż z ogromną ciekawością przeczytałem ową książkę. Ciekawe, jakże zawodną jest pamięć. Wiele opisanych faktów zapamiętałem zupełnie inaczej, a przecież nie mam żadnych podstaw, aby sądzić, że tekst Tadeusza jest nierzetelny. No, ale po odświeżeniu owych luk pamięciowych i ja postanowiłem napisać kilka słów o starych kolegach.

Zespół „Salonu” stanowiły trzy osoby, choć w okresie początkowym, czyli około roku 1969 - cztery. Ci, którzy zaczynali ze mną jako zalążek kabaretu Stodoła, to jest Roman Walisiak i Janusz Weiss (dzisiaj: „dzwonię do pana w nietypowej sprawie”) połączyli się z dwoma studentami wydziału architektury PW - Jackiem Kleyffem i Michałem Tarkowskim i tak powstał „Salon Niezależnych”. Później Roman Walisiak (pseudonim Smutny) odszedł od zespołu, bowiem jego żałosno - ludowy styl autorskich piosenek nie pasował do całości. Jacek Kleyff był moim kolegą z tego samego roku architektury. Michał studiował bodaj dwa lata niżej. Michała Tarkowskiego zapewne większość moich czytelników zapamiętała jako wodowskaza w słynnym kabaretowym monologu, wielokrotnie pokazywanym w telewizji. Dużo później Tarkowski przypomniał o sobie jako aktor w filmie „Człowiek z żelaza”, gdzie dzielnie murował Nową Hutę wspólnie z Jerzym Radziwiłowiczem.

Roman Walisiak śpiewał z reguły piosenki z własnym tekstem i muzyką. Aczkolwiek jeden wyjątek wprowadzono do programu „Salonu”, kiedy to Romanowi powierzył Kleyff do wykonania swoją uroczą pioseneczkę „Przytułek”. Była to sympatyczna opowiastka o pensjonariuszach przytułku dla starych ludzi, gdzieś w małym miasteczku, przy ulicy Niedużej. Zwrotka po zwrotce autor opisuje powolne i leniwe życie pensjonariuszy, aby całość zwieńczyć taką oto zwrotką:

Płynie sobie lekki żywot, choć nudnawy.

Tylko w piątki poruszenie na Niedużej,

Każdy pcha się, choć nie dojadł jeszcze strawy…

Bo przychodzi czasopismo

„Żyjmy Dłużej”.

W roku 1975 Jacek Kleyff wymyślił prowokacyjną postać śmietnikowego dziada. Dziad miał konkretne nazwisko, a także życiorys - był mianowicie byłym pierwszym skrzypkiem Teatru Wielkiego. Obecnie w stanie całkowitej degeneracji. W swoich dziadowskich kreacjach Jacek śpiewał mniej więcej tak:

W szary ranek rusza w miasto,

Drzwi śmietnika już domyka.

Wczoraj z walizkami gwiazdor,

dzisiaj z workiem jak słoikarz.

Towarzyszka jego życia

Zeszła trochę już na marne:

Twarz od wódki fioletowa,

Garb na plecach, w ręku garnek.

Rok powstania „Salonu Niezależnych” był rokiem szczególnym. W tym samym czasie rozpoczęła działalność wrocławska ELITA i poznański TEY. W Krakowie powstał kabaret POD BUDĄ. Konkurencja była zatem ogromna. Mimo to „Salon” nagrodzono trzykrotnie na festiwalach FAMA (lata 71, 73 i 74) oraz na krakowskim festiwalu piosenki studenckiej w roku 1972.

W roku 1976 kabaretowi zakazano jakichkolwiek występów za podpisanie przez zespół politycznej deklaracji znanej jako List 59.

Andrzej Symonowicz