Szczycieńscy radni rzadko wychodzą poza mury urzędu, by na własne oczy zobaczyć to, o czym mówią potem na komisjach. Przeprowadzane przez nich kontrole w samorządowych placówkach to zwykle fikcja, bo opierają się głównie na dokumentach przygotowanych przez urzędników. – To nie fair wobec mieszkańców. Praca komisji rady w tej kadencji jest najgorsza ze wszystkich – ocenia radna Ewa Czerw.

limg("16_FOTO.JPG", "Rada Miejska w Szczytnie to bardzo sprawna maszynka do głosowania. Poza tym aktywność większości jej członków pozostawia wiele

do życzenia");

KONTROLA NA NIBY

O stylu pracy miejskich radnych można się było przekonać podczas niedawnego posiedzenia komisji rewizyjnej. Jeden z punktów przewidywał sprawozdanie z kontroli finansowej żłobków i przedszkoli pod kątem otrzymywanych od samorządu dotacji. Przeprowadzały ją dwie członkinie komisji – jej przewodnicząca Zofia Żarnoch oraz radna Danuta Górska. Ta pierwsza już na początku pochwaliła się, że protokół pokontrolny jest bardzo obszerny, a poruszona w nim tematyka wychodzi poza zakres finansowy. Przewodnicząca przedstawiła dane na temat liczby przedszkoli publicznych i niepublicznych w Szczytnie oraz kwoty dotacji dla poszczególnych placówek przekazane z kasy samorządu do końca sierpnia tego roku. Omówiła także stan zatrudnienia. Problem zaczął się wtedy, gdy członkowie komisji zaczęli zadawać szczegółowe pytania związane z przeprowadzaną kontrolą. Szybko wyszło na jaw, że obie radne ... nie były w żadnym przedszkolu, a całość oparły na dokumentach przygotowanych przez wydziały finansowy i edukacji Urzędu Miejskiego. Przewodnicząca Żarnoch nie umiała odpowiedzieć, na co zostały przeznaczone darowizny wpływające do jednostek. Potem ujawniły się kolejne luki w wiedzy kontrolerek.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.