Zaśmiecone posesje, zagrzybione i zaczadzone mieszkania, palenie papierosów w miejscach publicznych, czy załatwianie potrzeb fizjologicznych na zewnątrz - takie m.in. skargi od mieszkańców docierają do szczycieńskiego sanepidu. Kontrolerzy za każdym razem sprawdzają, czy są one prawdziwe. Pod ich baczną obserwacją są też ogólnodostępne sanitariaty.
SPRAWDZANE SANITARIATY
Od lipca do końca września na zlecenie głównego inspektora sanitarnego w całym kraju przeprowadzono wzmożone kontrole stanu higienicznego sanitariatów ogólnodostępnych.
W powiecie szczycieńskim objęły one 23 obiekty, które kontrolerzy odwiedzili 74 razy.
- Nasze kilkukrotne wizyty sprawiły, że osoby odpowiedzialne za stan sanitariatów wyciągnęły wnioski i ich stan w dużym stopniu uległ poprawie - mówi Iwona Wróblewska, kierownik higieny komunalnej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczytnie.
Dotyczy to m.in. obu szaletów publicznych w Szczytnie, znajdujących się na pl. Juranda i przy targowisku miejskim, a także sanitariatów na stacjach paliw.
W jednej z nich, gdzie zawsze był porządek, kontrolerzy stwierdzili we wrześniu spory bałagan. Okazało się, że pani, która zajmuje się sprzątaniem tego dnia nie przyszła do pracy. Właścicielowi wręczono mandat karny.
- To dowodzi, że kontrole są uzasadnione – zauważa inspektor Wróblewska.
DWORCE TEŻ POD LUPĄ
Pod stałą kontrolą sanepidu znajdują się też dworce PKP w Szczytnie i Pasymiu. Zadanie jest ułatwione, bo na obu ustępy są nieczynne. Zastrzeżenia budzi jednak stan higieniczny poczekalni. W Pasymiu, zgodnie z wydanym zaleceniem, do końca października br. mają być odnowione ściany. Te same zastrzeżenia dotyczyły dworca PKS w Szczytnie, ale tu nieprawidłowości zostały już usunięte. Przy okazji kontrolowane też były środki transportu publicznego. W efekcie nałożono pięć mandatów na kierowców autobusów. Nieprawidłowości, jakie stwierdzono, dotyczyły brudnych zasłon, siedzeń czy podsufitówki.
UWAGI MIESZKAŃCÓW
Interwencje kontrolerów ze stacji sanitarno-epidemiologicznej powodowane są też skargami mieszkańców. W ciągu roku odnotowuje się ich kilkanaście. Tematyka jest różna, np. złe warunki mieszkaniowe w postaci zagrzybienia czy nadmiaru dwutlenku węgla. Jedna ze skarg dotyczyła zakładu fryzjerskiego. Jego klientka żaliła się, że pali się w nim papierosy.
- Zarzuty się nie potwierdziły, ale znaleźliśmy inne usterki, za które właściciel został ukarany mandatem – mówi kierownik Wróblewska.
Skargi dotyczą też zaśmieconych posesji, niewłaściwego usuwania ścieków, a nawet załatwiania potrzeb fizjologicznych na zewnątrz.
Często zdarza się, że informują o tym sąsiedzi osób, którym przypisywane są te czyny.
- Jak żyją w zgodzie, nic im nie przeszkadza, jak się tylko pokłócą, zaczynają się skargi – konkluduje inspektor.
(pul)/Fot. M.J.Plitt