W naszym tygodniku kilkakrotnie pisaliśmy o problemach związanych z segregacją bioodpadów – i nie tylko.

Segregacja na luzieOwe kłopoty wynikają z niewiedzy mieszkańców, niedoczytania informacji bądź niejasności niektórych wytycznych. Nie brakuje jednak osób, które szeroko pojmowaną segregację (a przy okazji troskę o nasze środowisko) mają w głębokim poważaniu. Pod koniec roku „Kurek” pisał o dzikim wysypisku rozmaitych odpadów znajdującym się tuż za granicami Szczytna, już na terenie Leśnego Dworu, przy asfaltówce łączącej drogę na Strugę z ul. Leśną. Sprawę próbowała nagłośnić miejska radna Beata Boczar. W miniony weekend widzieliśmy, że wysypisko wciąż ma się dobrze – a nawet jeszcze lepiej. Na odcinku około 100 m leżą m.in. resztki gruzu, muszle klozetowe, worki z klejem i zaprawą  czy opony (fot. 1). Nie brakuje butelek i słoików – w niektórych z nich znajdują się płyny, których właściwości woleliśmy nie sprawdzać (fot. 2). Jak widać, chętnych do nielegalnego pozbywania się bardziej uciążliwych śmieci nie brakuje, ale w oddalonym o 20 km Pasymiu problem pojawia się zupełnie inny.

Jak Czytelnicy „Kurka” pamiętają, na obrzeżach tego miasta znajduje się najstarszy w powiecie (choć zaledwie półtoraroczny) PSZOK, czyli Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych (fot. 3). Niektórych odpadów, np. części samochodowych czy materiałów zawierających papę, tam nie dostarczymy, ale i tak owo miejsce to duże ułatwienie dla osób pragnących pozbyć się niektórych rzeczy. Do PSZOK-u dojedziemy, odbijając od drogi krajowej nr 53. Dojedziemy – albo i nie. Kawałeczek za zjazdem z krajówki znajduje się bowiem znak tego zakazujący (fot. 4). Słupek, na którym umieszczono tabliczkę, jest wprawdzie podejrzanie mały, ale teoretycznie dalsza jazda (czyli do PSZOK-u) grozi mandatem. Nie dodano żadnych napisów ograniczających zakaz i kierowcy mogą przeżyć pszok, przepraszamy, szok…

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.