- Miała być pierwsza liga, a my wciąż jesteśmy w trzeciej – żalili się na wójta będący w opozycji do niego radni. - Musieliśmy zaciskać pasa, aby teraz być gotowymi rzucić się na głęboką wodę – odpowiadał im Tadeusz Frączek. W trakcie sesji absolutoryjnej nie zabrakło też mocniejszych akcentów w postaci złośliwości i oskarżeń.

Skargi, pretensje i oskarżenia

Tegoroczne dochody i wydatki w gminie Dźwierzuty nieznacznie przekroczyły 17 mln zł. Niewiele, bo 1,4 mln zł (8,7% ogółu wydatków) przeznaczono na inwestycje. Najwięcej – 610 tys. zł kosztował zakup wozu strażackiego dla OSP Dźwierzuty. Do większych zadań należały jeszcze: modernizacja ulicy Grunwaldzkiej w Dźwierzutach – 236 tys. zł, przystosowanie ośrodka zdrowia w Dźwierzutach do wymogów unijnych – 148 tys. zł oraz sporządzenie dokumentacji do budowy kanalizacji sanitarnej – 318 tys. zł.

W czasie dyskusji nad wykonaniem budżetu radni nie szczędzili wójtowi Tadeuszowi Frączkowi krytycznych uwag. Przewodniczący rady Krzysztof Sawicki wytykał mu niskie wykonanie inwestycji.

- Nie wiem, czy jest druga taka gmina w województwie czy kraju – narzekał Sawicki, przypominając, że rok temu na inwestycje wydano jeszcze mniej, bo zaledwie 750 tys. zł.

- Obiecywał pan, że wyciągnie naszą gminę z III do I ligi – przypominał Frączkowi Sawicki, zauważając, że jedyne co mu się udało to roszady personalne. - Jest pan w tym mistrzem niesamowitym - podkreślał przewodniczący.

Sporo uwag do rządów Frączka miał też radny Antoni Olszewik. Zarzucał wójtowi m.in., że nie odpowiada na interpelacje i wnioski radnych, ignoruje ich i podejmuje decyzje nie prosząc o opinie.

W odpowiedzi wicewójt Śmieciuch zarzucił Olszewikowi kłamstwo „wynikające z niewiedzy, bądź nieznajomości przepisów”. Wypomniał mu przy okazji potknięcia w jego pracy zawodowej.

- Myśli, że na tej podstawie farmazony może mówić – kwitował wystąpienie Olszewika Śmieciuch. W rewanżu Olszewik wytknął mu również niezbyt pochlebną kartę w przebiegu kariery zawodowej.

Wójt z kolei kierowane pod jego adresem zarzuty określił działaniem według wcześniej przygotowanego scenariusza, który w takich sytuacjach przewiduje „odgrywanie starej płyty”.

- Za dobrze się w tej gminie dzieje i to wywołuje ostracyzm radnych – komentował ich postawę wójt.

Dziwił się przy okazji, dlaczego nie byli tak odważni za rządów jego poprzednika.

Przypominał, że gdy został wójtem zadłużenie gminy sięgało 3,8 mln zł, a dziś kwota ta zmalała o połowę.

- To dlatego właśnie inwestycje nie są tak okazałe jak by się chciało – tłumaczył wójt. Zapewniał jednak, że poświęcenie w postaci zaciskania pasa przyniesie wkrótce wymierne korzyści. Gminę bowiem stać będzie na wkład własny do rozpoczynających się w tym roku wielkich inwestycji sięgających 21 mln zł.

- Trzeba było w pierwszej kolejności spłacać dług, aby móc rzucić się teraz na głęboką wodę – wyjaśniał przyjętą taktykę działania wójt.

Ostatecznie radni udzielili mu absolutorium przy jednym głosie wstrzymującym.

SKARGI MIESZKAŃCÓW

Pretensje do wójta i jego podwładnych kierowali nie tylko radni. Dwoje mieszkańców gminy przyszło na sesję, aby odczytać złożone do Rady Gminy skargi. Pierwsza dotyczyła remontu dachu wykonanego przez Gospodarstwo Pomocnicze, bez zgody lokatora. Drugą złożył Piotr Jackowski, prezes Fundacji Veritas.

W ubiegłym roku fundacja została zobowiązana do zwrotu na rzecz gminy kosztów postępowania sądowego w wysokości 5,4 tys. zł. Veritas wystąpiła w styczniu br. do wójta z prośbą o rozłożenie należności na trzymiesięczne raty. Wójt się nie zgodził, więc jeszcze w lutym zapłaciła na konto gminy całą kwotę. W tym samym mniej więcej czasie wójt zwrócił się do komornika sądowego o zajęcie wierzytelności fundacji i wszczęcie egzekucji w celu odzyskania należności, która została już na konto gminy przelana. Komornik wszczął egzekucję, jednak po interwencji Veritasu i starostwa umorzył ją, obciążając gminę kosztami bezcelowego wszczęcia postępowania.

Prezes Jackowski jest zbulwersowany.

- To działanie urzędu gminy narusza dobre imię fundacji. Rozważamy skierowanie sprawy do sądu o naruszenie dóbr osobistych – poinformował radnych.

Do złożonej przez niego skargi nie ustosunkował się ani wójt, ani jego zastępca. Ten drugi zapytany przez nas po sesji, zaistniałą sytuację tłumaczył błędem urzędnika, który nie zauważył wpłaty należnej kwoty od fundacji i nie odnotował jej w dokumentach.

(o)/fot. A. Olszewski