Dziś znajomość angielskiego to podstawa. Bez niej trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie nie tylko w Unii Europejskiej, ale też na krajowym rynku pracy, gdzie większe szanse mają ci, którzy biegle posługują się tym językiem. Tymczasem w szczycieńskich szkołach podstawowych i gimnazjach przeważa niemiecki, co budzi niezadowolenie wielu rodziców.

Skazani na niemiecki

NIEKORZYSTNA TENDENCJA

Problem związany z nauczaniem języków obcych w szczycieńskich szkołach zasygnalizowała nam Urszula Poniatowska, anglistka, ekspert od pozyskiwania dotacji unijnych w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki przy ministerstwach edukacji i rozwoju regionalnego. Według niej w Szczytnie od dawna utrzymuje się niekorzystna tendencja.

- Od lat 90. w propozycji szkół forsuje się język niemiecki. Dzieje się tak ze szkodą dla dzieci, bo przecież angielski jest językiem roboczym Unii Europejskiej - mówi Urszula Poniatowska. Zwraca uwagę także na to, że od września wchodzi w życie reforma, która zmienia podstawę programową nauczania języków obcych. Odtąd w gimnazjum będą obowiązkowe nie jeden, a dwa, przy czym ten pierwszy ma być nauczany na podbudowie ze szkoły podstawowej. Zdaniem Urszuli Poniatowskiej ma to daleko idące konsekwencje.

- Dzieci, które w szkołach podstawowych miały tylko niemiecki, będą zdawać go potem na egzaminach zewnętrznych - mówi. Obecnie w Szczytnie języka angielskiego nie naucza się w ogóle w Szkole Podstawowej z OI nr 2 i Szkole Podstawowej nr 3. Jest on co prawda w Szkole Podstawowej nr 6, ale nie we wszystkich klasach, mimo że liczba chętnych nierzadko przewyższa liczbę chcących uczyć się niemieckiego. Angielski jest za to nauczany w obu miejskich gimnazjach, ale tam także przeważa język naszych zachodnich sąsiadów.

- Niemieckiego jest więcej, bo bazujemy na tym, z czym uczniowie przychodzą do nas po szkołach podstawowych - tłumaczy dyrektor Gimnazjum nr 1 Ewa Żenczykowska - Sawicka.

ZAPISY NA ANGIELSKI

Taka sytuacja budzi niezadowolenie wielu rodziców.

- Kiedy zapisywałam córkę do I klasy w SP 6 chciałam, by uczyła się angielskiego. Usłyszałam jednak, że w klasach, w których jest ten język, nie ma już miejsc - opowiada Izabela Kowalik- Chrzanowska.

Przez pewien czas córka pani Izabeli uczęszczała więc na prywatne lekcje.

- Uważam, jednak, że naukę angielskiego powinna zapewnić mojemu dziecku szkoła - mówi kobieta. Podobne doświadczenia ma też Halina Dzieżyk, której córka chodzi do I klasy SP 6. Także i w jej przypadku przy zapisach do szkoły okazało się, że brakuje już miejsc do klas z angielskim.

- Zaproponowano mi, bym wpisała córkę na listę rezerwową. Po kilku dniach okazało się, że są jeszcze dwa wolne miejsca i dzięki temu udało się jej trafić tam, gdzie ma angielski - opowiada pani Halina. Dodaje, że cała procedura z zapisami wydaje się jej dziwna. Dwoje starszych dzieci pani Haliny uczyło się w szkole niemieckiego.

- Wcale tego nie chciały, a jednak zostały zmuszone. Często słyszę od nich, że angielski jest bardziej przydatny, np. przy obsłudze komputera. Wszędzie na świecie dominuje ten język i my w Szczytnie tego nie zmienimy - podkreśla pani Halina.

NIESTABILNA KADRA

Dyrektorzy szczycieńskich szkół zaistniałą sytuację tłumaczą najczęściej brakiem kadry pedagogicznej.

- Kilka razy próbowałam już wprowadzać angielski, ale nauczyciele zbyt często się zmieniali i pojawiały się problemy z zatrudnieniem nowych - przyznaje dyrektor SP nr 2 z OI Grażyna Wyrzykowska-Mączyńska. Jej zdaniem brak stabilnej kadry odbijał się na uczniach. W przypadku nauczycieli niemieckiego nie ma takich problemów.

- Nasi germaniści są bardzo dobrze wykwalifikowani, doskonale sobie radzą, dzięki czemu niemiecki stoi na wysokim poziomie nie tylko w mojej szkole, ale i całym mieście - uważa dyrektor.

Naczelnik wydziału edukacji Robert Dobroński nie przypomina sobie, by docierały do niego jakiekolwiek sygnały w tej sprawie. Zapewnia jednak, że kwestia nauczania języka angielskiego w miejskich szkołach będzie rozpatrywana podczas tworzenia projektów organizacyjnych na nowy rok szkolny.

- Rozważymy możliwość zwiększenia liczby nauczycieli języka angielskiego. Za to jednak odpowiedzialni są dyrektorzy szkół i to oni muszą rozwiązać problem w ramach swoich możliwości kadrowych - mówi Robert Dobroński. Potwierdza, że po reformie oświaty w 1999 roku na rynku pracy brakowało anglistów, a to właśnie wtedy tworzył się trzon kadry szczycieńskich podstawówek i gimnazjów. Naczelnik podkreśla, że na ewentualne zmiany potrzeba czasu.

- Nie można przerwać od razu cyklu nauczania niemieckiego i zwalniać nauczycieli tego przedmiotu.

Urszula Poniatowska takie tłumaczenia uważa za nieprzekonujące. Według niej w Szczytnie anglistów nie brakuje.

- W naszym mieście wciąż jeszcze funkcjonuje Zespół Kolegiów Nauczycielskich, który w ciągu ostatnich dziesięciu lat wykształcił około 700 fachowców do nauczania angielskiego - przypomina, dodając jeszcze, że wielu z nich chętnie przyjęłoby ofertę pracy w którejś z miejskich szkół.

Ewa Kułakowska