Janusz Jastrzębski nie objął stanowiska naczelnika po to, by"pozałatwiać działki". Eks-burmistrz Żuchowski nie dbał o swoje interesy. Do takiego wniosku doszedł Sąd Rejonowy w Nidzicy uznając Wiesławę Enerlich-Kozioł winną oszczerstw i pomówień wobec obu panów.

Skazanie za gadanie

Po ponad dwóch latach zakończył się proces, w którym na ławie oskarżonych zasiadła Wiesława Enerlich-Kozioł. Po drugiej stronie stanął prokurator, reprezentujący interesy miasta Szczytno, a dokładniej przedstawicieli jego władz, choć już byłych.

Meritum oskarżenia stanowiła treść wystąpienia Wiesławy Enerlich-Kozioł podczas sesji Rady Miejskiej 29 września 2000 roku. Bój się wówczas rozpoczął okrutny o budowę (bądź nie) supermarketu przy ul. Związku Jaszczurczego.

"Wiesława Enerlich-Kozioł poinformowała też zebranych o tym, co usłyszała "na mieście", a dotyczącego związków naczelnika wydziału architektury z właścicielami przyszłej apteki i hipermarketu. Według niej Janusz Jastrzębski, prezes Stowarzyszenia Kupców, objął stanowisko naczelnika po to, by"pozałatwiać działki", a "burmistrz Żuchowski także dba o swoje interesy" - pisaliśmy wówczas w relacji z obrad.

Ówczesny burmistrz złożył doniesienie do prokuratury, że obrażony został gród w jego osobie i podległego mu pracownika. Odbyło się śledztwo, następnie sporządzono akt oskarżenia, a ten rozpatrywał sąd nidzicki. Rozpatrywał długo, bo około dwóch lat. A gdy już rozpatrzy to uznał, że oskarżona nie miała racji, a więc dopuściła się pomówienia, a także naraziła obu panów na utratę zaufania społecznego potrzebnego przy piastowaniu funkcji.

W ramach zadośćuczynienia Wiesława Enerlich-Kozioł musi teraz zapłacić 1500 zł grzywny, 150 zł kosztów sądowych, 5 tys. nawiązki na rzecz szczycieńskiego PCRE oraz ogłosić, na swój koszt, w"Kurku Mazurskim" i w telewizji kablowej treść wyroku.

- Jestem usatysfakcjonowany wyrokiem - mówi Janusz Jastrzębski. - Nie można bezkarnie opluwać innych.

- Wystąpiłam o uzasadnienie wyroku na piśmie, bo na pewno się od niego odwołam - informuje z kolei Wiesława Enerlich-Kozioł. Jej zdaniem w postępowaniu procesowym wystąpiło wiele uchybień formalnych i na nie właśnie w apelacji będzie się powoływać.

(hab)

2003.02.19