W świecie Kręciołów.
W pierwszą niedzielę sierpnia ruszyliśmy do miejscowości Czarny Piec, gdzie na obozie harcerskim przebywała pisarka Katarzyna Grochola. Zabraliśmy stroje i ręczniki, aby w zachwalanych przez powieściopisarkę wodach jeziora Czarne zażyć kąpieli.
Katarzyna Grochola, podczas niedawnego spotkania autorskiego z czytelnikami w Szczytnie, dużo opowiadała o swoim pobycie w Czarnym Piecu. O pracy, spacerach, zabawie, kąpieli w jeziorze... i o mrożącym krew w żyłach wydarzeniu, kiedy oboźnemu przecięła nożem dłoń.
A było to tak. Jako nastolatka miło i pracowicie spędzała wakacje na wspomnianym obozie. Pewnego wieczoru wspólnie z koleżankami zasiedziały się w namiocie chłopców. Śmiały się, rozbawione opowiadanymi przez kolegów dowcipami, a tu nagle do namiotu wpadł oboźny. Zaczął krzyczeć na dziewczyny, że nie mają wstydu, a skoro lubią siedzieć w namiocie chłopców, to pewnie lubią też i leżeć. Demonstracyjnie popchnął właśnie Kasię na pryczę. Kasia, ratując się przed upadkiem, w obronnym geście wyszarpnęła finkę przytroczoną do boku oboźnego, a on niefortunnie złapał dłonią za ostrze... Efekt tego był taki, że oboźnego powieziono do szczycieńskiego szpitala. Przerażona takim przebiegiem wydarzeń Kasia uciekła do lasu. Ukryta za drzewem płakała drżąc ze strachu o swój los. Po kilku godzinach oboźny już z opatrzoną ręką i diagnozą, że do wesela zagoi się, wrócił. Odnalazł Kasię i bukietem kwiatów przeprosił za pomówienia.
Postanowiliśmy udać się do Czarnego Pieca na rowerach i poszukać śladów pisarki.
Żar buchał z nieba, gdy leśnymi drogami dotarliśmy do Pidunia, a następnie szosą do Jedwabna. W Jedwabnie spotkała nas orzeźwiająca niespodzianka w postaci deszczu, krótki ale intensywny prysznic zrosił nasze ciała. Po chwili znów wyjrzało słońce i bardzo szybko wysuszyło nasze ubrania.
Minęliśmy miejscowość Dłużek tęsknie spoglądając na pluskających w jeziorze o tej samej nazwie plażowiczów. Potem prawem chronioną aleją starych dębów i klonów - pomników przyrody, dotarliśmy do skrętu i po chwili znaleźliśmy się w obranej za cel miejscowości.
Wjechaliśmy w uśpioną upałem wieś i skierowaliśmy w stronę lasu. Ignorując tablicę z informacją o likwidacji pola biwakowego zatrzymaliśmy rowery nad brzegiem malowniczo okalanego drzewami, ale zupełnie pustego jeziora. Niestety, o kąpieli nie było mowy, bowiem woda wyglądała tak, jakby wlano do niej zielonej, olejnej farby. Po godzinnym odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną.
Z żalem stwierdziliśmy, że po bytności Kasi na obozie w Czarnym Piecu nie został ślad, tylko ten w jej pamięci sprzed wielu lat. Zmartwiło mnie to i dlatego, gdy wracaliśmy spytałam napotkane kobiety, czy wiedzą, że właśnie w ich miejscowości na obozie harcerskim przebywała pisarka i współscenarzystka serialu "M jak miłość"? Nie wiedziały, ale ucieszyły się, bo serial oglądają, a córka jednej z zagadniętych pań właśnie czyta słynną powieść Katarzyny Grocholi "Nigdy w życiu". Od mieszkanek Czarnego Pieca dowiedzieliśmy się, że faktycznie kilka lat temu do ich miejscowości latem przyjeżdżali harcerze i wówczas woda niosła słowa różnych śpiewanych przy ognisku piosenek. Niestety, jezioro nie ma odpływu - stąd zakaz biwakowania. Po miłej rozmowie leśnymi drogami dotarliśmy do Małszewa, a następnie przez Waplewo, Dźwiersztyny, Jurgi, Sawicę, Janowo do Szczytna. Tego dnia kąpieli zażywaliśmy w wannie nucąc "Obozowe tango"...
Grażyna Saj-Klocek
2003.08.20