Wywiad z Warmińsko-Mazurskim Kuratorem Oświaty Krzysztofem Markiem Nowackim
- Panie Kuratorze, czy postulaty dotyczące podniesienia nauczycielskich pensji są słuszne?
Rzeczywiście moi koledzy i koleżanki zarabiają nieadekwatnie do nakładu pracy. Natomiast sama kwestia wzrostu uposażeń nauczycielskich jest już dyskusyjna. W roku 2016 rząd Prawo i Sprawiedliwość realizował budżet poprzedniej ekipy. Jednak 1 września 2016 roku nastąpiła radykalna zmiana, nie tyle w uposażeniu nauczycieli, co w pracy, którą wykonują. Do tego dnia nauczyciel był obligowany realizować godziny dydaktyczne w wymiarze 18 godzin plus tzw. 2 godziny karciane, łącznie 20 godzin. Przywróciliśmy 18 godzin. Oczywiście to nie była żadna podwyżka, ale obniżenie wymiaru etatu. Kolejny ruch, w roku 2017, niewielka podwyżka, nazwana rewaloryzacją – 1,3%, ale w tym samym roku strona rządowa ogłosiła trzy kroki wzrostu uposażenia nauczycieli. Pierwszy krok to 1 kwietnia 2018 r., drugi - 1 stycznia 2019 r. i trzeci – zaplanowany na 1 stycznia 2020 r., lecz na skutek dyskursu ze związkami przyspieszony na 1 września 2019 r. Na przestrzeni 17 miesięcy odnotowujemy wzrost uposażenia o 16%. Przewidywane są kolejne zmiany w uposażeniu. W roku 2020 wprowadzimy dodatek za wyróżniającą się pracę dla nauczycieli kontraktowych, mianowanych i dyplomowanych w kwotach: 200 zł, 400 zł i 500 zł.
- Jakie działania jako Kurator podejmuje Pan w sprawie zapowiadanego strajku nauczycieli teraz, kiedy w szkołach trwają referenda dotyczące udziału w tym ogólnopolskim proteście?
Przede wszystkim monitorujemy sytuację w szkołach, bo to jest nasze zadanie. Decyzje związków zawodowych, to jest ich kompetencja. Monitorujemy zatem spór, w który weszły związki zawodowe z jednostkami samorządu terytorialnego, bo to wójt, burmistrz bądź prezydent miasta jest stroną w tym sporze. Jest rzeczą naturalną, że Warmińsko-Mazurski Kurator Oświaty powinien wiedzieć, co się dzieje w szkołach, które jemu podlegają w sensie nadzoru pedagogicznego i taką wiedzą dysponuję. Na jej podstawie mogę stwierdzić, że przygotowania do egzaminów są realizowane, szkoły są gotowe do egzaminów, powołane są stosowne komisje i przewiduję, że egzaminy przejdą bez zakłóceń.
- Co będzie z egzaminami ośmioklasisty i gimnazjalnym, jeśli nauczyciele zastrajkują (według danych ZNP w województwie warmińsko-mazurskim za strajkiem może opowiedzieć się 73% nauczycieli)?
To są informacje kolegów ze ZNP. Czy są prawdziwe? Przypomnę, że dwa lata temu, kiedy przystępowaliśmy do reformy edukacji, związki zawodowe twierdziły, że pracę stracą dziesiątki tysięcy nauczycieli. Okazało się, że nie tylko nie było tych zwolnień, ale też reforma edukacji wygenerowała nowe miejsca pracy. W jej efekcie powstał popyt na 27 tysięcy nowych etatów, jeśli chodzi o nauczycieli. Na skutek tej reformy liczba nauczycieli w Polsce wzrosła z ok. 670 tysięcy do 700 tysięcy. Jeśli chodzi o egzaminy ósmoklasisty, gimnazjalisty i matury, Centralna Komisja Egzaminacyjna jest do nich przygotowana. Arkusze egzaminacyjne zostały już wydrukowane. Wszystkie egzaminy zaplanowane na kwiecień i maj odbędą się w wyznaczonych terminach. Powoływane są szkolne komisje egzaminacyjne, nauczyciele się zobowiązali i będą uczestniczyli w komisjach. Jestem przekonany, że wszystkie egzamin odbędą się i życzę w pierwszej kolejności ósmoklasistom i gimnazjalistom sukcesów i przysłowiowego połamania piór.
- Dlaczego rząd nie może podnieść nauczycielom pensji o żądane 1000 zł do wynagrodzenia zasadniczego?
Postulat Związku Nauczycielstwa Polskiego brzmi 1000 złotych. Płaca nauczyciela składa się z kilku elementów. Pierwsza rzecz jest to tzw. kwota bazowa. Postulat ZNP dotyczy podniesienia tej kwoty o 1000 zł dla nauczyciela stażysty, przy czym zasada jest taka, że po nauczycielu stażyście mamy nauczyciela kontraktowego, który w stosunku do tego pierwszego ma kwotę bazową 111%, z kolei nauczyciel mianowany ma kwotę bazową w granicach 140%, natomiast nauczyciel dyplomowany ma kwotę bazową 184%. Postulat 1000 zł dla nauczyciela oznacza 1000 zł rzeczywiście może dla stażysty, ale dla nauczyciela dyplomowanego to jest 1840 zł. Nauczycieli dyplomowanych jest ok. 60% w oświacie. To nie jest koniec tego mnożnika, bo jeśli nauczyciel dyplomowany ma dostać 1840 zł, to nie zapominajmy, że na jego wypłatę składają się też tzw. pochodne. Co one oznaczają? Nauczyciel dyplomowany zazwyczaj ma staż 20-letni, więc jest 20% dodatku z tytułu stażu. Nauczyciel dyplomowany, jeśli pracuje w warunkach wiejskich, ma 10% dodatku z tytułu bycia nauczycielem na wsi lub w miejscowości do 5 tysięcy mieszkańców. Oprócz tego na uposażenie nauczyciela mają też wpływ inne pochodne, które są związane z dodatkiem motywacyjnym, z dodatkiem np. za prowadzenie stażysty. Bardzo często te pochodne wychodzą z kwoty bazowej, którą uzyskuje nauczyciel. Podsumowując, postulat 1000 zł dla nauczyciela oznacza: w przypadku stażysty rzeczywiście 1000 zł brutto, natomiast w przypadku nauczyciela dyplomowanego to jest 1840 zł i dodając mnożniki, które wynikają z kwoty bazowej, wychodzi niezbicie, że postulat ten oscyluje w granicach 2500 zł. Sama ta liczba już jest bardzo wysoka i stąd te żądania są zwyczajnie nierealne.
- O ile wzrosną nauczycielskie pensje w tym roku?
Między 1 kwietnia 2018 r. a 1 września 2019 r. konkretnie podwyżki brutto wynoszą: dla nauczyciela stażysty 369 zł, kontraktowego 380 zł, mianowanego 432 zł i dyplomowanego 507 zł. Z tym zastrzeżeniem, że jest to kwota bazowa. Te wszystkie kwoty należy zwiększyć o wszelkiego rodzaju dodatki, które przysługują w moim zawodzie. Podsumowując, nauczycieli dyplomowanych jest najwięcej, wzrost bazowej kwoty wynosi 507 zł, ale mnożnik związany z dodatkami kreuje wzrost rzędu 808 zł. To jest ta kwota, którą uzyska przeciętnie nauczyciel na przestrzeni ostatnich siedemnastu miesięcy. Pragnę zauważyć, że jest to kwota może niewystarczająca, jeśli chodzi o aspiracje moich kolegów i koleżanek, ale jest to kwota znacząca w porównaniu ze wzrostem przychodów innych grup zawodowych w Polsce.
Rozmawiał Krzysztof Guzek