Właściciele małych biznesów, których zakłady produkują minimalną ilość odpadków, za wywóz nieczystości muszą płacić dwa razy więcej niż przed lipcowymi zmianami. Ta podwyżka mocno ich bulwersuje i jest kompletnie dla nich niezrozumiała.

Śmieciowe nonsensy

W Szczytnie istnieje sporo małych sklepów i sklepików oraz warsztatów usługowych, które

ciągle jeszcze funkcjonują na lokalnym rynku. Jeden z nich, konkretnie zakład zegarmistrzowski, położony przy ul. Odrodzenia, od lat prowadzi pan Kazimierz Sobieraj. Nim weszły w życie nowe przepisy dotyczące wywozu śmieci, płacił za tę usługę 12,21 zł miesięcznie. W wymaganym terminie, tj. jeszcze w czerwcu, złożył deklarację do Urzędu Miejskiego o wysokości dopłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi w wysokości 15 zł (śmieci niesegregowane).

Tymczasem pierwszy rachunek jaki otrzymał za wywóz nieczystości od administratora, firmy „Pro domus”, został wystawiony na kwotę dwa razy większą, czyli 30 zł.

- Należność naliczyliśmy według wytycznych UM – mówi Zbigniew Wróblewski, administrator.

- Jak to możliwe? - dziwi się zdumiony pan Kazimierz.

Abstrahując już od wielkości stawki, to zakład zegarmistrzowski, w porównaniu do innych, jak tłumaczy jego właściciel, wytwarza bardzo mało odpadków. Zużyte baterie od zegarków zabiera specjalistyczna firma zajmująca się ich utylizacją, a jedyne śmieci powstające w zakładzie to skrawki papierków i ewentualnie stary pasek od zegarka, pozostawiony przez klienta. Pan Kazimierz pokazuje nam zapełnione do połowy plastikowe wiaderko o pojemności ok. 15 litrów - to cała produkcja śmieci w jego zakładzie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Wychodzi zatem na to, że płaci za wywóz pustych pojemników.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.