Dwóch mężczyzn w wieku 62 i 55 lat zginęło w pożarze mieszkania w Wielbarku. Zajmowane przez nich lokum było zapuszczone, pozbawione prądu i wody, a piec kaflowy – przyczyna całego nieszczęścia – nie miał drzwiczek. Sąsiedzi od lat obawiali się, że może dojść do tragedii i drżeli o własne bezpieczeństwo. Ich interwencje na policji i w opiece społecznej nie przyniosły jednak oczekiwanego skutku.

Śmierć w kłębach dymu

PIEC BEZ DRZWICZEK

- Około 1.00 w nocy w sobotę poczułam dym. Aż piekły mnie oczy. Zaniepokoiło mnie to, ale po sprawdzeniu mojego mieszkania stwierdziłam, że wszystko jest w porządku – opowiada Danuta Bielasta, mieszkanka domu wielorodzinnego przy ul. 1 Maja w Wielbarku. Rano nadal było czuć dym. Nie zwlekając dłużej, wraz z sąsiadem, Stanisławem Wasiłowskim, pani Danuta pobiegła pod drzwi mieszkania innego lokatora budynku, Wiesława P.

- Po ich otwarciu buchnął straszny dym – relacjonuje kobieta. Wkrótce zjawiła się straż pożarna i policja. Służby były na miejscu po godzinie 8.00. W pomieszczeniu, z którego wydobywał się dym, ratownicy znaleźli dwóch mężczyzn, 62-letniego Wiesława P. oraz jego 55-letniego kolegę. - Obaj byli już bez oddechu i wyczuwalnego tętna – mówi mł. bryg. Jacek Matejko, oficer prasowy KP PSP w Szczytnie. Ciała wyniesiono na zewnątrz budynku. Zespół ratownictwa medycznego stwierdził zgon obu mężczyzn. Zmarli najprawdopodobniej na skutek zatrucia dymem. Przyczyną pożaru była wada urządzeń grzewczych. Piec kaflowy, w którym palili, nie miał drzwiczek, na dodatek został obłożony drewnem.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.