Na początek ostrzegamy – pierwsze zdjęcia to nie są widoki dla estetów.
Odstawmy też może na parę chwil kubek z kawą czy kawałek ciasta. Zaczniemy od powrotu do niedawnych Dni i Nocy Szczytna. Jeszcze parę lat temu, gdy orszak Juranda przemierzał wypełnioną turystami ul. Odrodzenia, konie zostawiały na środku jezdni wiadome ślady. Wiadomo, zdarza się. Podobne ślady, choć pochodzenie końskie to niewątpliwie nie było, znaczyły w Dni i Noce chodnik na ul. Warszawskiej (fot. 1) i przystanek autobusowy na ul. Skłodowskiej-Curie (fot. 2) , czyli rejon śródmieścia - miejsca będące na widoku.
Z opisywanego przystanku korzysta mieszkająca w Szczytnie pani Elżbieta. Ku jej zdziwieniu odchody nie zostały usunięte przez kilka dni. – Ten przystanek zawsze jest brudny – mówi nam pani Elżbieta, zaznaczając, że akurat z takim brudem spotyka się po raz pierwszy. – To dziwne. Są przecież służby, jeździ policja – stwierdza. Nasza Czytelniczka udała się z widocznym na fot. 2 problemem aż do Urzędu Miejskiego. Tam usłyszała, że po Dniach i Nocach było bardzo dużo pracy i zabrakło czasu na tę kiepsko pachnącą kwestię. Sprawdziliśmy, że w miniony czwartek przystanek był czysty. Już czy dopiero?
BIERZ FORSĘ I W NOGI
Na ekranach polskich i światowych kin gości właśnie film „Barbie”, nieprzypadkowo nawiązujący swoim tytułem do imienia chyba najsłynniejszej lalki. Zabawek i innych dziecięcych gadżetów – z imionami czy bez – stworzono i tworzy się bez liku. Niektóre są ponadczasowe, o wielu się szybko zapomina, ale niektóre wprowadzają na krótko modę i zapewniają szybkie zyski producentom. Inna rzecz, że po paru miesiącach zaczynają zalegać półki i trafiają na przemiał. Czy pamiętamy spinnery, przebój roku 2017? Niewielka zabawka z kółkiem w środku, wokół którego obracają się inne kółka? Nie spodobała się najpierw Kościołowi (okultyzm), a potem z innych powodów urzędnikom Unii Europejskiej. Kilka lat wcześniej mieliśmy kolorowe gumki, z których można było tworzyć rozmaite bransoletki, breloczki itd. Dziś się raczej już z nich niczego nie tworzy. Ostatnie tygodnie to w naszym kraju zupełnie inne szaleństwo, które dotarło także do Szczytna (fot. 3) . Wiele osób, które nie korzystają namiętnie z Internetu i nie wyłapują wszystkich ciekawostek w mediach, nie wie, o co chodzi z pluszowymi gęsiami, którymi zostały przysłonięte pluszowe misie. Starsi kojarzą gąskę Balbinkę (ubraną) z lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Jeszcze starsza jest tużpowojenna Zielona Gęś (fot. 4) , ale to już nazwa słynnego teatrzyku Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Rozmaite podobizny owego ptaka zobaczymy w leżącej niedaleko granic naszego powiatu leśniczówce Pranie.
Teraz nadeszły czasy (tygodnie, miesiące?) gęsi Pipy, bo takowe ma imię. Pluszak to odwzorowanie żyjącej sobie gąski, bohaterki (a w zasadzie bohatera, bo Pipa jest gąsiorem) tiktokowych filmików kręconych przez mieszkańca województwa podkarpackiego. Na zakup większego pluszaka, rozmiarami przypominającego prawdziwą gęś, trzeba wyłożyć coś koło 100 złotych. Jak długo potrwa zainteresowanie tiktokową Pipą, czy nie do końca praktyczny biały plusz nie zacznie z czasem szarzeć – być może jeszcze kiedyś o tym napiszemy.