Na polu biwakowym w Głęboczku zebrali się ci, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. W sobotni wieczór po rozżarzonych węglach biegało wielu śmiałków, pokonujących własny strach.
Już po raz dziewiąty pod koniec lata odbył się bieg po ścieżce wysypanej rozżarzonym węglem. Do lasu na polu biwakowym nad Głęboczkiem przybyło blisko sto osób. Ta kilkumetrowa ścieżka ognia jest już wypróbowanym sposobem na leczenie różnych schorzeń. Zapewnia o tym Mirosław Tański, który razem z żoną Wandą dzierżawi pole biwakowe. Kilkanaście lat temu dopadła go ciężka choroba nóg.
- Były momenty, kiedy sam nie byłem w stanie wsiąść do samochodu, a żadna tradycyjna metoda medyczna mi nie pomagała – wspomina Mirosław Tański.
Wtedy poznał bioenergoterapeutę z Olsztyna, który zaproponował mu chodzenie po żarach z ogniska. Na początku przyjął to sceptycznie, jednak po kilku terapiach zauważył, że ten niekonwencjonalny sposób leczenia zaczyna mu pomagać.
- Ta metoda okazała się skuteczna – zapewnia Mirosław Tański. Dziś może normalnie nie tylko chodzić, ale i biegać. Podkreśla, że bioenergoterapia pomaga w pokonaniu własnych słabości i strachu.
- Z początku bardzo bałam się poparzenia, jednak odważyłam się i nie żałuję – dzieli się swoimi wrażeniami jedna z uczestniczek bioenergoterapii, Aleksandra Jędraszak z Ostródy: – Cieszę się, że przekroczyłam wewnętrzną barierę swojego strachu.
Mirosław Tański zapewnia, że metoda jest całkowicie bezpieczna. Przypadki poparzeń dotyczą tylko i wyłącznie osób będących pod wpływem alkoholu.
Karolina Jadanowska/Fot. A. Olszewski