Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska" w Rozogach nie grozi zapaść. Zarząd stara się stawić czoła rynkowej konkurencji.
- Nie jest źle, ale cieszylibyśmy się, żeby było jeszcze lepiej - podsumowuje ubiegłoroczną działalność firmy Halina Kolwaga, prezes GS "SCH".
Pani prezes ciepło wspomina lata siedemdziesiąte, kiedy w sklepach kwitł handel, a spore zyski przynosiła rozlewnia oleju. Wówczas spółdzielnia zatrudniała aż 165 osób. Obecnie pracuje ich 77, w tym 17 młodocianych przyuczających się do zawodów piekarza, ślusarza i sprzedawcy. Rozoska spółdzielnia bazuje głównie na handlu. Posiada 15 placówek handlowych.
- Mamy duże moce przerobowe w piekarni i moglibyśmy piec dużo więcej chleba, jednak z uwagi na brak zbytu musimy ograniczyć produkcję. Zaopatrujemy głównie nasze sklepy - mówi prezes Kolwaga.
W latach 2003-2005 nakłady spółdzielni na inwestycje wynosiły około 500 tysięcy złotych. Za te pieniądze wyremontowano piekarnię i dokonano modernizacji pawilonu handlowego, gdzie obecnie znajdują się również pomieszczenia biurowe spółdzielni. W grudniu przeniesiono tam także sklep z artykułami do produkcji rolnej, w którym zlokalizowana jest sprzedaż nawozów, materiałów budowlanych, pasz i opału.
- Wszystko to zostało wykonane z funduszy własnych spółdzielni, bez zaciągania kredytów bankowych - podkreśla prezes.
Ogólne obroty roczne GS w Rozogach kształtują się na poziomie 6,5 miliona złotych (netto). Dynamika sprzedaży mieści się w granicach 108%, tj. o 8% więcej w porównaniu z rokiem 2004.
Poza działalnością handlową i produkcyjną rozoska spółdzielnia prowadzi usługi spawalnicze, tokarskie, ślusarskie, a także wykonuje remonty ceramicznych pieców piekarniczych.
- Problem dla spółdzielni stanowi nieuczciwa konkurencja. Koszt utrzymania stanowiska pracy w sklepie jest niewspółmiernie wysoki w stosunku do stanowiska w handlu obwoźnym, bardzo rozpowszechnionym na terenie naszej gminy - ubolewa prezes rozoskiej spółdzielni.
Katarzyna Błońska
2006.02.01