Znów zrobiło się głośno wokół planu zagospodarowania nadjeziornych terenów. Jego główne założenia poznali radni nowej kadencji. Najwięcej emocji wzbudziła kwestia lokalizacji i rozmiarów przyszłego amfiteatru.
ŚCIEŻKI I PASAŻ
Doprowadzenie do porządku terenów leżących wokół obu miejskich jezior to od lat wielkie wyzwanie stojące przed kolejnymi ekipami zasiadającymi w ratuszu. Do tej pory jednak najbardziej reprezentacyjne miejsca w Szczytnie nie przyciągają turystów i nie stanowią żadnej atrakcji dla samych mieszkańców. W maju ub.r. powstała kompleksowa koncepcja zagospodarowania przestrzeni wokół obu akwenów. W czwartek 4 stycznia nowo wybrani radni mieli możliwość zapoznania się z jej głównymi założeniami. Przedstawił je autor koncepcji, dr Dariusz Łaguna, urbanista i ekspert od planowania przestrzennego pracujący na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Według proponowanych rozwiązań, tereny nad małym i nad dużym jeziorem mają spełniać odmienne funkcje. Mniejszy akwen powinien służyć w przyszłości przede wszystkim relaksowi mieszkańców. W tym celu mają tu powstać tylko ścieżki spacerowe. Wybudowanie traktów rowerowych stwarzałoby niebezpieczeństwo kolizji. Z kolei wokół dużego akwenu można by bez problemu usytuować szlaki zarówno dla pieszych, jak i dla cyklistów. Autorzy koncepcji proponują też, by teren na nabrzeżu od strony Kamionka przygotować z myślą o inwestorach. Według wstępnych założeń, mogłaby tu powstać zabudowa apartamentowa. Przebudowana powinna również być plaża miejska. Obszar pomiędzy kościołem baptystów a ruinami należałoby zaś przekształcić w reprezentacyjny pasaż, którego do tej pory Szczytno nie ma. Jak podkreślał Dariusz Łaguna, realizację wszystkich tych zamierzeń musi poprzedzić modernizacja kanalizacji deszczowej wokół jezior, by odciąć od nich dopływ nieczystości.
W PARKU CZY PRZY RUINACH
Sporo miejsca poświęcono też lokalizacji amfiteatru, który stanowi integralną część całej koncepcji. Ten wątek wywołał spore emocje wśród radnych. Co prawda autorzy koncepcji nawiązują do projektów z 1999 roku przewidujących budowę tego obiektu w parku od strony ul. Pasymskiej, ale równocześnie proponują rozważenie usytuowania go na plaży w pobliżu ruin. Sugerują, że amfiteatr powinien liczyć najwyżej 700 miejsc siedzących.
Dariusz Łaguna podkreślał, że teren przy ruinach posiada odpowiednie zaplecze, natomiast w parku go brakuje. Można by tam jednak organizować duże koncerty dla kilkutysięcznej publiczności. Wystarczy zniwelować teren, wytyczyć ścieżki i zbudować scenę. Takie rozwiązanie, zdaniem Dariusza Łaguny, byłoby o wiele korzystniejsze niż budowa w tym miejscu dużego amfiteatru, bo w okresie, kiedy nie odbywają się żadne imprezy, teren ten spełniałby również funkcje rekreacyjne.
NIE NA KLEPISKU
Zarówno propozycja lokalizacji obiektu w pobliżu ruin, jak i jego mniejsze w stosunku do pierwszego projektu rozmiary wywołały sporą irytację radnego Henryka Żuchowskiego. Przypomnijmy, że plany budowy dużego amfiteatru wraz z zapleczem w parku na Pasymskiej powstały w okresie, kiedy sprawował urząd burmistrza miasta.
- Jeżeli chcemy przyciągnąć turystów i dobrych wykonawców, to trzeba im stworzyć odpowiednie warunki, a na klepisku dłużej się nie pojedzie. Nie róbmy byle czego - denerwował się Żuchowski.
Przekonywał, że miasto potrzebuje dużego obiektu, bo tylko taki będzie służył rozwojowi największych imprez, takich jak Dni i Noce Szczytna czy Hunter Fest. Pomysł budowy amfiteatru na 700 miejsc siedzących w sytuacji, gdy na letnie koncerty przychodzi nawet kilka tysięcy widzów, uznał za nietrafiony. Poparł go w tym m.in. radny Arkadiusz Myślak. Dariusz Łaguna bronił jednak swojej koncepcji.
- Zastanówcie się państwo, ile wielkich imprez, na które przychodzi po kilka tysięcy ludzi jesteście w stanie zorganizować w ciągu roku - zwracał się do radnych.
Z kolei burmistrz Danuta Górska przypomniała, że pieniądze na realizację projektu mają pochodzić przede wszystkim z funduszy unijnych i wątpliwe jest, aby finansowała ona budowę wielkiego amfiteatru.
- Unia wymaga kompleksowego rozwiązywania najważniejszych problemów. Pomyślmy, czy imprezy są naszą największą bolączką - mówiła burmistrz, przekonując, że tylko całościowy projekt uwzględniający zagospodarowanie terenów nadjeziornych ma szansę na dofinansowanie.
Ewa Kułakowska
2007.01.10