Już wiadomo kto i ile pieniędzy dostanie z miejskiej kasy, by krzewić kulturę fizyczną. I wiadomo, że podział środków nie tyle wywołał, co pogłębił istniejące animozje wśród sportowych działaczy.

Sportowe podziały

Nie wszyscy chcą wyczynu

Największy punkt zapalny stanowi jednosekcyjny piłkarski Miejski Klub Sportowy. Na szkolenie młodzieży otrzyma on w tym roku aż 70 tysięcy złotych (w ubr. było to 37 tys. zł). Dalsze 3 tysiące otrzyma klub na organizację konkretnych imprez piłkarskich, czyli czterech turniejów: mikołajkowego żaków (650 zł), wakacyjnego trampkarzy i młodzików z okazji 50-lecia klubu (900), juniorów z tej samej okazji (750) oraz otwartego też jubileuszowego (700 zł).

Radnego Zbigniewa Dobkowskiego podział środków zupełnie nie satysfakcjonuje. A to między innymi dlatego, że na masowe formy sportowej rekreacji, które on sam organizuje i realizuje od lat, głównie pod auspicjami MTKKF, w budżecie grodu przewidziano... 500 zł.

- MKS dostanie 3 tysiące na cztery jednodniowe imprezy, a kiedy ja robię długofalowe rozgrywki, trwające po kilka miesięcy, w których udział bierze po kilkuset młodych ludzi, to pieniędzy już nie ma - utyskuje radny.

Halowe zimą, a letnie najczęściej na boiskach szkolnych i na miejskiej plaży, rozgrywki "trójek", "piątek", "siódemek" w różnych dyscyplinach gier zespołowych: i w futbol, i w siatkówkę czy w koszykówkę, to "specjalizacja" radnego Dobkowskiego. W kolejnych edycjach bierze udział coraz większa liczba drużyn i wciąż przybywa chętnych.

- Nie wszyscy młodzi ludzie w mieście są i chcą być wyczynowymi sportowcami, tych zrzeszają kluby - tłumaczy radny. Jego zdaniem bardzo wielu chłopców chce mieć okazję i możliwość po prostu pograć w piłkę w sposób zorganizowany. System turniejów ich przyciąga, zagospodarowuje im czas, mobilizuje do tego, by na podwórkach ćwiczyli przed kolejnymi rozgrywkami. - Mają co robić, więc nie łażą po piwnicach, nie piją piwa, nie palą papierosów i o to przecież chodzi. Na takie cele powinny być wydatkowywane miejskie pieniądze.

Dobkowski nie ma najmniejszych wątpliwości, że taki podział pieniędzy wynikał nie z rzeczywistej oceny wartości poszczególnych propozycji, ale zależał od tego, kto ma większe poparcie i silniejsze przebicie. We władzach MKS-u zasiada radny Sławomir Ignatowski, a jednym z nowych trenerów ma być Krzysztof Mańkowski, nowy dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportowego.

Podzielił burmistrz

Organizacje społeczne składają swe wnioski - zapotrzebowania do "branżowego" wydziału. Ten je wstępnie weryfikuje, a następnie przedstawia specjalnej komisji samorządowo-społecznej. W jej składzie znajduje się trzech przedstawicieli wydziału oświaty i tyluż reprezentantów rady organizacji pozarządowych.

- W procesie opiniowania wniosków uczestniczył tylko jeden z nich, bo pozostali nie mogli przybyć - mówi Justyna Kordek, inspektor w wydziale oświaty i członek komisji. Kolejną opinię powinna wydać komisja infrastruktury społecznej, ale na jej posiedzeniu nie doszło do porozumienia i debatę nad podziałem środków odłożono. Zanim ją powtórzono, burmistrz, bo w jego to leży kompetencjach, podjął ostateczną decyzję.

- Bo to ja jestem odpowiedzialny za wykonanie budżetu, a dłużej już nie można było czekać. Kluby i inne organizacje już realizowały zadania, miały rachunki do zapłacenia i pieniądze były im potrzebne natychmiast - wyjaśnia Paweł Bielinowicz.

Jak okrzepną, to dostaną

Nie tylko MTKKF i radny Dobkowski ma wiele uwag i żalu. W sposób nierównomierny potraktowane zostały działające na terenie Szczytna kluby sportowe. Oto bowiem klub "Reda", mimo złożonego wniosku o 9 tysięcy złotych, nie otrzymał ani grosza.

- Z wyliczeń wynika, że na roczną działalność potrzebujemy około 21 tysięcy - mówi Mirosław Kowalski, który na początku stycznia zarejestrował nowy w Szczytnie klub piłkarski, ale zajęcia z drużyną, która stanowi trzon klubu, prowadzi już od dwóch lat.

Klub "Reda" obejmuje opieka 16-osobową drużynę żaków. W planach rozwojowych jest utworzenie, od września br. drugiej podobnej formacji, ale teraz, wobec braku finansowego wsparcia ze strony miasta, zamierzenia te stoją pod znakiem zapytania.

- Te pieniądze miały być przeznaczone na wynagrodzenia dla trenerów i zakup 10 piłek. Niechby chociaż na te piłki dali, jeśli innym wypłacają tak dużo - słyszymy od szefa "Redy". Nowy klub pozyskał sponsora, który deklaruje wsparcie w wysokości ponad 6 tysięcy złotych na bieżącą działalność i stroje, ale nie tylko. Opłaca też składki członkowskie za kilku chłopców: jednego wychowanka Domu Dziecka, i jeszcze za innego, którego wraz z piątką rodzeństwa wychowuje samotna matka, a także częściowo za jeszcze paru młodych ludzi, których rodziców nie stać na pokrywanie pełnej odpłatności.

- Bo u nas składki nie są śladowe, jak w MKS-ie i wynoszą 25 zł miesięcznie. Doszliśmy do wniosku, że skoro rodziców stać np. na opłacanie dzieciom nauki pływania w prywatnych szkółkach, to i za uczestnictwo w klubowych zajęciach też powinni uiszczać stosowną opłatę - wyjaśnia Mirosław Kowalski, trener piłki nożnej II stopnia. Pracował społecznie z dziećmi z SP 2, w ramach UKS "Dan". Kilka miesięcy temu zapadła decyzja, by drużynę żaków (trzecio- i czwartoklasiści) prowadzić w ramach klubu sportowego. Pan Mirosław nadal współpracuje ze szkołą trenując najmłodszych uczniów. Z najlepszych, zarówno z SP 2, jak i z SP 3, miała być od września utworzona druga drużyna klubowa.

- Spodziewałem się, że nie dostaniemy pieniędzy, grupa, która ma wpływ na ich podział, jest wciąż jeszcze silna i nie chce wypuścić z ręki ani jednej złotówki, na której wydanie nie miałaby bezpośredniego wpływu, ale jednocześnie czuję się zawiedziony - podsumowuje Mirosław Kowalski.

Burmistrz Bielinowicz w pominięciu "Redy" nie widzi nic niestosownego.

- To nowy klub, który powstał dopiero w tym roku i na razie niczym się jeszcze nie wykazał. Za rok, jak okrzepnie i udowodni, że dobrze pracuje, nie powinno być problemu z przydzieleniem mu środków - powiedział "Kurkowi" burmistrz.

Nam się historycznie należy

Żadnych wątpliwości nie ma natomiast Zbigniew Magnuszewski, prezes MKS-u. Klub obejmuje trenerską opieką trzy grupy wstępnego szkolenia czyli dzieci z rocznika 1992 i młodsze (żaki), po 20 osób każda, prowadzi drużyny młodzików i trampkarzy oraz juniorów, co w sumie daje około 120 młodych ludzi.

- Obecnie prowadzony jest nabór dzieci, które po wstępnej "obróbce" w 2005 roku będą stanowić drużyny żaków - mówi prezes Magnuszewski.

Planowane imprezy, za które zapłaci miasto mają charakter jubileuszowy. Klub będzie w tym roku święcił 50-lecie istnienia. Jakim sposobem - pytają zorientowani - przecież istnieje zaledwie kilka lat?! Jednak według prezesa Magnuszewskiego i wiceprezesa Ignatowskiego, MKS ma po temu pełne prawo.

- W 1954 roku ze Słupska do Szczytna została przeniesiona szkoła policyjna i utworzony sportowy klub policyjny "Podchorążak", który później przemienił się w "Gwardię". Następnie powołany był MKS - Boliński, a gdy ten główny sponsor się wycofał, został już MKS jako klub miejski - wyjaśnia Magnuszewski dodając, że w naturalny sposób obecny MKS jest następcą i spadkobiercą piłkarskich szczycieńskich tradycji sięgających owego "Podchorążaka". - Zresztą teraz klub kibiców chce, by w ogóle znów powrócić do nazwy Gwardia Szczytno.

Na tej podstawie MKS planuje wielki piłkarski show, na który miasto, oprócz "szkoleniowych" 70 tysięcy, dokłada dalsze prawie 3 tysiące złotych.

- Na jubileuszowy turniej chcemy zaprosić wszystkich liczących się zawodników, którzy kiedyś grali w Gwardii i przeprowadzić kilka meczy seniorów z ich udziałem - przybliża klubowe plany jego prezes.

Halina Bielawska

2004.04.21