Stacja trafo

W Szczytnie i okolicach stoi wiele małych domków, bez których trudno byłoby sobie wyobrazić współczesne życie. Chodzi o stacje transformatorowe, dzięki którym do gospodarstw domowych, biur, urzędów i zakładów płynie prąd o właściwym napięciu. Fachowo te małe budowle nazywane są stacjami transformatorowymi, w skrócie - stacjami trafo. Większość z nich została zbudowana w czasach komuny z żelbetowych prefabrykatów i wskutek tego cechuje się nieciekawą formą architektoniczną, szpecącą najbliższą okolicę. Dobrym przykładem tego może być stacja trafo w Kamionku, stojąca tuż pod oknami bloku nr 16 - fot. 1.

Mieszkańcy „szesnastki” narzekali od dawna, że mają taki nieciekawy widok z okien, ale ponieważ przez lata nic się nie działo, zwątpili, że nagle może coś się zmienić w tej kwestii. Tymczasem coś się ruszyło! Tu dodajmy, że stacje trafo są pod pieczą firmy, a właściwie koncernu „Energa”. Najpierw wokół kamionkowej stacji położono wąski chodnik, potem zdrapano starą warstwę farb ze ścian i... spoko. Nastąpił kilkudniowy odpoczynek, osobną kwestią było to, czy akurat zasłużony. Po jakimś czasie, gdy ten i ów stracił nadzieję, że prace będą kontynuowane, pojawili się w końcu robotnicy i obrzucili ściany tynkiem

a la baranek. No tak, ogólny wizerunek stacji po tych zabiegach znacznie się poprawił - fot. 2.

Gdy jeszcze zostaną odnowione drzwi i na ściany rzuci się kolorek, będzie całkiem nieźle.

STACJE JAK MALOWANE

Jakoś tak się złożyło, że „Kurek” otrzymał akurat teraz korespondencję od stałego czytelnika, który służbowo udał się aż do Kalisza. Zatrzymał się u znajomych, a tam, tuż pod ich oknem stała podobnie jak w Kamionku stacja transformatorowa. Choć miała jeszcze brzydszą bryłę, mimo to sprawiała dużo milsze wrażenie, bo cała była kolorowa - fot. 3. Jak się okazuje, kaliski oddział energetycznego koncernu, realizując program pod nazwą „Przyjazna Energa na Twoim Osiedlu”, odnowił tamtejsze stacje trafo.

Dzięki temu małe budynki mieszczące w sobie aparaturę energetyczną pokryte zostały wesołymi ilustracjami oraz ostrzeżeniami bądź hasłami dotyczącymi bezpiecznego korzystania z energii elektrycznej. Ponadto akcja dotyczy zmiany wizerunku stacji transformatorowych nie tylko w

Kaliszu, ale i w całej południowej Wielkopolsce. Nasz Czytelnik zapytuje zatem, czy coś podobnego nie mogłoby być realizowane także w Szczytnie, a może i w całym powiecie? Teraz uwaga, bo mamy nielichą zagwozdkę. Otóż, chcąc się dowiedzieć co zainspirowało energetyków z Kalisza do stworzenia programu „Przyjazna Energa na Twoim Osiedlu”, dostaliśmy od nich zaskakującą odpowiedź. Cała akcja malowania stacji trafo, co zostało także opisane na stronie: www.media.energa.pl, jest wzorowana na wcześniejszych dokonaniach oddziału „Energi” w... Olsztynie, którego rejonem jest między innymi oczywiście Szczytno.

KUKUŁCZE OBYCZAJE

Wiosnę mamy już w pełni, ostatnio na ul. Polnej odnotowano rekordową temperaturę + 21 oC. Dlaczego akurat na ul. Polnej? Cóż, tam właśnie stoi, a właściwie wisi elektroniczny termometr, na którym można sprawdzić dokładną temperaturę o każdej porze dnia i nocy, a z kolei roztargnieni lub zapominalscy mogą dowiedzieć się, jaki akurat mamy dzień miesiąca, czy rok - fot. 4.

Coś takiego przydałoby się na pewno w bardziej reprezentacyjnym oraz uczęszczanym miejscu, np. na ratuszowej wieży, albo nad internetową ławeczką on-line. Wracając zaś do samej wiosny, to oprócz niewątpliwych uroków, ta pora roku niesie z sobą także bardziej przykre aspekty, ale całkowicie związane z działalnością, niestety, człowieka, a nie przyrody.

Nie tak dawno temu mieszkańców bloku położonego przy ul. Chopina 1, zbulwersował widok kontenerów na odpadki. Wokół dwóch wielkich pojemników przynależnych do tego budynku z dnia na dzień, a właściwie z nocy na dzień pojawiło się mnóstwo rozmaitych kartonów - fot. 5.

Przy czym w obu kontenerach nadal pozostawało sporo wolnego miejsca, co najbardziej rozzłościło mieszkańców. Jedna z nich, pani Irena Wałkuska, mówi nam, że to sprawka tzw. warszawki. Po prostu ciepłe wiosenne dni sprawiły, że masowo do swych domków letniskowych przybyli ich właściciele z Mazowsza. Robili oni wiosenne porządki, przy okazji wyposażając swoje dacze w nowe mebelki, co poznać po opakowaniach złożonych pod kontenerami. Tę opinię podzielają także i inni mieszkańcy bloku. Twierdzą, że wieczorami, a głównie w weekendy pojawiają się auta z obcą rejestracją i wysiadają z nich podejrzani osobnicy objuczeni jakimiś tobołami. Ostatnio widzieli nawet dwa takie indywidua, które przemykały chyłkiem pod blokiem w zapadających powoli ciemnościach, ale pomyśleli, że to jacyś amatorzy taniego wina i nie skojarzyli ich z podkładaczami śmieci. Dopiero rano zorientowali się w swojej pomyłce, przecierając oczy ze zdumienia na widok kontenerów obłożonych dookoła kartonami. Cóż, zły to obyczaj podrzucania na wzór kukułek takich niechcianych jaj, ale co zrobić - czuwać nocami pod kontenerami - toż to nie ma sensu. Poza tym, może to i lepiej, że owi daczowicze nie zaśmiecają lasów, a taszczą odpadki aż do Szczytna. Tyle że taki jeden z drugim mógłby wpakować je do kontenerów, przecież to już

niewielka fatyga.

ŁAWECZKA

Przy ul. Żeromskiego, zaraz za byłą siedzibą spółdzielni „Agata” rozciąga się przyblokowy skwer ze starym, podupadłym kortem - fot. 6. Jest on otoczony dość wysoką siatką, ale tylko z dwóch stron, a nad nim króluje przybita do żywego drzewa wielka, ale zdewastowana tarcza do koszykówki. Niedaleko od kortu stoi kilka ławeczek, a jedna z nich jest szczególna - fot. 7.

Została ona przytroczona do małego drzewka solidnym i ciężkim łańcuchem, jakby była groźna dla otoczenia niczym wściekły bullterrier. Jest podobno inaczej. Rozmaici smakosze taniego wina przestawiają sprzęt w bardziej zacienione miejsca, więc jej „sponsor”, bo przedmiot jest prywatny, tak go zabezpieczył przed ciąganiem po całym skwerku. Cóż tam, że łańcuch rani pień bezbronnego drzewka. Wędrująca ławeczka to jednak nie jedyna bolączka okolicznych mieszkańców. Skarżą się oni, że kort ogrodzony jest tylko z dwóch stron (zrobiło to niedawno miasto), że lokalny plac zabaw marnie wyposażony, a piaskownica bez piasku, za to z psimi odchodami. Jak wspominają, kiedyś było tu inaczej, kiedy w pełni sił był pan Wasiakowski. Dbał on o wszystko, choć przez nikt go o to nie prosił. Kort był pięknie utrzymany, pan Wasiakowski nawet zbudował obok własnym sumptem maszt i w każde państwowe święto powiewała na nim flaga, zimą zaś wylewał lodowisko, no i w ogóle działał. Teraz panuje tu marazm, a mieszkańcy tylko narzekają, że wspólnota oraz TBS nic nie robią. A gdyby tak wziąć przykład z pana Wasiakowskiego, gdy ten był w pełni sił? Chwycić za jakiś sprzęt i zabrać się do społecznej roboty ku wspólnemu dobru?