- Nie zakładam takiej opcji, że do otwarcia lotniska nie dojdzie - mówi w rozmowie z "Kurkiem" Bolesław Piechucki prezes Portów Lotniczych Mazury - Szczytno

Stare Kiejkuty to dla mnie zamknięta karta

- Coraz więcej ludzi wątpi, że uda się wam w najbliższych latach uruchomić lotnisko.

- Ja nie wątpię. Robimy wszystko co możliwe, żeby jak najszybciej w rozsądnie możliwym terminie zostało ono otwarte.

- Nie bierzecie pod uwagę takiej opcji, że przy niesprzyjających warunkach do uruchomienia lotniska jednak nie dojdzie?

- Nie przewiduję takiej możliwości. Zakładam, że ze wszystkich stron świecić będzie nad nim gwiazda pomyślności.

- Właściciel EBP Aleksander Rechter zapowiadał, że równolegle przygotowywać się będziecie do inwestycji związanych z działalnością około-lotniskową?

- Na razie koncentrujemy się tylko na lotnisku. To nie oznacza oczywiście, że nie mamy pomysłu jak zagospodarować tereny wokół niego. Tym zajmiemy się później.

- Podczas niedawnego spotkania z burmistrz Szczytna powiedział Pan, że spółka ma spore oczekiwania w stosunku do władz wojewódzkich i lokalnych.

- Funkcjonujemy tutaj na zasadach komercyjnych, ale z drugiej strony mamy pełną świadomość, że rola lotniska Mazury Szczytno jest także społeczna, usłużna wobec potrzeb regionu Warmii i Mazur. To oznacza, że oczekujemy od jego władz dobrej atmosfery.

- Będzie na kogo zwalić winę, jeśli nie spełnią waszych postulatów i nie dojdzie do uruchomienia lotniska?

- Nie. Wszyscy chyba patrzymy do przodu, kierując się rozsądkiem.

- Przez wiele lat kierował Pan ośrodkiem wywiadu w Starych Kiejkutach. Jak tamte doświadczenia wykorzystuje Pan w obecnej pracy?

- Wiedzę wykorzystuję w zakresie niezbędnym dla spółki zarządzającej lotniskiem i tego, co robimy w spółce EBP. To są zupełnie inne sfery.

- Pański przykład potwierdza pogląd, że w polskim biznesie każdy, kto chce mieć pozycję na rynku zatrudnia byłych funkcjonariuszy służb specjalnych.

- W Polsce korzysta się z tego w małym zakresie. Na Zachodzie, np. w USA, Wielkiej Brytanii, Francji czy Izraelu jest to regułą.

- Pracując w jednej z poprzednich firm, zajmował się Pan wywiadem konkurencyjnym. Na czym ta praca polegała?

- Na zbieraniu w sposób legalny i etyczny informacji, które są niezbędne do podjęcia właściwej decyzji, pozwalającej być lepszym od konkurenta.

- Czy ten temat wciąż jest panu bliski?

- Dziś nie mam na to czasu.

- Odwiedza pan czasami Stare Kiejkuty?

- Oczywiście, że nie. To dla mnie zamknięta karta.

- Coraz więcej faktów wskazuje na to, że w Starych Kiejkutach przetrzymywani byli jednak więźniowie Al-Kaidy. Pan pewnie wie jak było naprawdę?

- Nie zajmuję się tym tematem.

Rozmawiał:

Andrzej Olszewski

CZY LOTNISKO W SZYMANACH POWSTANIE?

JAROSŁAW MATŁACH, starosta szczycieński:

- Po ostatnim spotkaniu w sprawie lotniska jestem spokojniejszy. Spółka zleciła już opracowanie masterplanu, którego koszt sięga 2 mln zł. To oznacza, że poważnie podchodzi do zadania, bo nikt przecież nie wydaje tak sobie tylu pieniędzy. Nie wiedziałem, że obecny prezes portów wcześniej dowodził ośrodkiem wywiadu w Starych Kiejkutach. Jasne jest jednak, że właściciel, który ma zamiar zainwestować wielkie pieniądze, nie weźmie do realizacji takiego zadania ludzi niedoświadczonych.

HENRYK ŻUCHOWSKI, były dyrektor Zakładu Gospodarczego spółki Porty Lotnicze Mazury-Szczytno:

- Mam wiele wątpliwości, czy to lotnisko kiedykolwiek ruszy. Chociaż nowy właściciel zarządza nim od 1,5 roku nic tam się nie dzieje. Wszystko jest wysprzedawane i zwalniani są ludzie. Każdy, kto miał jakiekolwiek pojęcie o lotnisku, już tam nie pracuje. Pozostali tylko dozorcy i hulający wiatr.

Podejrzewam, że ktoś inny na tym wszystkim wygra, czyli lotnisko powstanie, ale w innym rejonie województwa. A tu pozostanie atrakcyjny 200-hektarowy teren, który będzie można wykorzystać na inne cele.

Notował (o)