Pierwszy powojenny starosta szczycieński Walter Późny w pamięci mieszkańców naszego powiatu zapisał się z dobrej strony. Jego postawa w tych trudnych latach zasługuje na uznanie. Wśród starostów powiatów mazurskich stanowił wyjątek. Nie tylko z tego powodu, że był rodowitym Mazurem, ale także ze sposobu sprawowania urzędu. Jako odmienne przykłady można wskazać dwóch ówczesnych starostów z sąsiedniej Nidzicy.
Dokumenty partii
Przy omawianiu treści poprzedniego „Rocznika Mazurskiego” przedstawiłem bliżej czytelnikom „Kurka” historyka Waldemara Brendę z Pisza. W nowym „Roczniku” Brenda opublikował szereg dokumentów z początków działalności Polskiej Partii Robotniczej w naszym województwie w latach 1945 – 1946, pochodzących z Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Już sama nazwa tej publikacji wskazuje, że dotyczy ona szczebla wojewódzkiego, ale znalazło się tam też kilka ciekawych wzmianek o powiecie szczycieńskim. Najciekawszą z nich jest fragment wspomnień organizatora i I Sekretarza Komitetu Powiatowego PPR w Szczytnie Józefa Parola, publikowanych już kiedyś przez Edmunda Wojnowskiego. Fragment ten opisuje jak I Sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PPR w Olsztynie Michał Sokołowski wysyłał Parola z zadaniem organizacji struktur partyjnych w naszym powiecie. Jak to bowiem w tej partii zwyczajowo bywało, pierwszego I Sekretarza Komitetu Powiatowego przysłano do Szczytna „w teczce”, z góry. Józef Parol był z zawodu tokarzem, urodził się w 1899 roku. Przed 1938 rokiem został członkiem Komunistycznej Partii Polski. Na początku 1945 roku był funkcjonariuszem MO w Żyrardowie. Wkrótce potem partia skierowała go na Warmię i Mazury a I Sekretarz KW w Olsztynie Sokołowski wyznaczył mu stanowisko I Sekretarza w Szczytnie. Parol wspominał to tak: Odprawiając nas tow. Sokołowski oświadczył: chcę Wam powiedzieć, że warunki są bardzo ciężkie. Wszystko jest zniszczone. Częstokroć na terenie powiatu osiedla się element trudny i niepewny, grasują szabrownicy. Macie towarzysze po puszce konserw i po bochenku chleba i życzę powodzenia w pracy (…). Pociągi do Szczytna nie chodzą i dlatego dostać się tam musicie własnym sprytem. Działo się to w końcu czerwca 1945 roku. W Szczytnie Komitet Powiatowy nie istniał, nie było żadnego lokalu na ten cel. Spotkaliśmy się z ówczesnym aktywem. Przybyło 5 członków Partii z Makowa, uważających się za aktywistów, którzy posiadali sklepiki w Szczytnie i handlowali bimbrem itp. W Szczytnie było wówczas 12 członków PPR, a na terenie całego powiatu 15. Tow. Wilkowski (II Sekretarz Komitetu Powiatowego PPR w Szczytnie – W.B.) po zapoznaniu się z sytuacją wyjechał ze Szczytna. W tej całej mizerii pierwszy organizator komunistycznej partii w naszym powiecie miał jednak silnego sojusznika. Na I wojewódzkiej naradzie PPR w dniach 12 – 13 sierpnia 1945 roku towarzysz Parol i inny towarzysz ze Szczytna nazwiskiem Kucharczyk referowali, że mają bardzo dobre stosunki „z Władzami Radzieckimi”, od których otrzymali „samochód (limuzynę), 2 krowy i konie”.
Kozarzewski
W dokumentach opublikowanych przez Waldemara Brendę moją uwagę zwrócił też wątek starosty nidzickiego Waleriana Kozarzewskiego. Urodzony w 1892 roku Kozarzewski w 1944 roku był I Sekretarzem Komitetu Powiatowego PPR w Ciechanowie a w 1945 roku został burmistrzem tego miasta. W kwietniu 1945 roku mianowano go starostą w Nidzicy. Już 14 kwietnia 1945 roku Pełnomocnik Rządu na Okręg Mazurski Jakub Prawin chciał odwołać Kozarzewskiego z tej funkcji. W jego obronie stanął między innymi I Sekretarz Komitetu Powiatowego PPR w Nidzicy Wacław Bralski, który w czerwcu 1946 roku zostanie zabity przez oddziały „Łupaszki” w lesie pod Czarnym Piecem. To wstawiennictwo Kozarzewskiemu nie pomogło. Został odwołany z funkcji starosty z niejasnych przyczyn. Dobrze pisał o nim nawet przysłany na kontrolę struktur partii w województwie olsztyńskim referent z Komitetu Centralnego PPR Franciszek Felczak: Wypadek na terenie Niborka (Nidzicy), a mianowicie zdjęcie starosty tow. Waleriana Kozarzewskiego, stał się ciosem ciężkim w naszej tamtejszej organizacji PPR czy Z.S.CH., dlatego iż Kozarzewski coś nie coś materialnie i duchowo zasilał rozwój naszej organizacji, i organizacja rosła. Ale jako starosta zaczął się dobierać do skóry nie tym szabrownikom co szabrują ciuchy poniemieckie ale tym którzy szabrują tysiące litrów spirytusu i trwonią setki tysięcy złotych. Z tych to był zaaresztowany Komisarz Urzędu Ziemskiego Bartoszewski i Adler, który oficjalnie głosił, że ziemię chłopi winni dostać po 25 – 30 morgów i zaznaczając, że my będziemy dawać po tyle, a peperowcy pójdą na szubienicę. I tu widocznie panowie z Olsztyna z Województwa bali się, że Kozarzewski odkryje szaber, którego trzon główny jest w Olsztynie w Województwie, zdjęto go bez umotywowania, ot po prostu się nie nadaje. Obecny starosta powiatu Nibork, również członek PPR-u tow. Śniecikowski Feliks, były starosta z Gostynina, który w Gostyninie narobił defraudacji na 20 tys. złotych i został wykluczony z Partii przez Komitet Wojewódzki Warszawski. A tu obecnie jak go chcą na zebranie zawołać to trzeba dwa dni za nim chodzić ażeby przyszedł. Obecnie już się odbija co pan starosta robi.
Obóz pracy
Feliks Śniecikowski był starostą w Nidzicy od 15 września 1945 roku do 1 czerwca 1946 roku. Wśród historyków regionu zasłynął tym, że w odpowiedzi na pismo okólne Ministerstwa Administracji Publicznej z końca lata 1945 roku w sprawie poparcia planowanej zamiany kary grzywny w pracę przymusową wysłał szczegółowy projekt obozu pracy, do którego w pierwszym rzędzie mieli trafić bezterminowo wszyscy Niemcy w wieku od 14 do 60 lat oraz Polacy i inne narodowości skierowane do obozu wyrokiem sądu lub decyzją administracyjną. W projekcie Śniecikowski dokładnie opisał zasady funkcjonowania obozu, jego urządzenie, załogę, wyżywienie więźniów, regulamin dla więźniów, sankcje karne i budżet zawierający planowane dochody i wydatki obozu. Projekt ten bliżej przedstawił Ryszard Tomkiewicz w „Roczniku Mazurskim” z 2002 roku. Wskutek tych mniej lub bardziej absurdalnych pomysłów oraz różnych nieprawidłowości Śniecikowskiego w końcu odwołano z funkcji starosty w Nidzicy a jego miejsce ponownie obsadził Kozarzewski, który pozostał na tym stanowisku do 1949 roku. Na tle towarzysza Śniecikowskiego towarzysz Kozarzewski wydawał się wzorem cnót, jednak nie zapominajmy o tym, że i on był starym komunistą, oddanym przyjaźni polsko – radzieckiej. Potwierdza to jego przemówienie na pierwszej sesji Gminnej Rady Narodowej w Jedwabnie, które należało wówczas do powiatu nidzickiego.
Największy
przyjaciel
i sojusznik
Pierwsze posiedzenie Gminnej Rady Narodowej w Jedwabnie odbyło się w dniu 16 marca 1946 roku. Towarzysz Kozarzewski, wówczas Przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej w Nidzicy, przemówił do zebranych w Jedwabnie następująco: dzień dzisiejszy jest bardzo doniosłym dniem, bowiem dziś została powołana do życia pierwsza Gminna Rada Narodowa. Po 700 latach uciążliwej niewoli germańskiej, dziś po raz pierwszy głosować tu będzie nie naród niemiecki – lecz wolny, w wolnej Polsce Demokratycznej – Naród Polski… Uroczystość jaką obchodzi dzisiaj wasza Gmina z racji wyborów GRN zawdzięczać musimy jedynie polityce, mądrej dyplomacji Rządu naszego, który potrafił wejść w przymierze z Rządem Radzieckim i Armia Czerwona razem z WP wybawiła nas raz na zawsze od ucisku germańskiego. Trzeba wam wiedzieć obywatele, że Rząd Radziecki odnosi się do nas po przyjacielsku z otwartym sercem. Nie powinniśmy zwracać uwagi na żołnierzy – maruderów, którzy czasem zachowują się niewłaściwie, ale pamiętać o jednym, iż największym przyjacielem i sojusznikiem, który nie żałował swojej krwi dla nas jest żołnierz Armii Czerwonej. Na zakończenie wznieśmy okrzyk na cześć Rządu Jedności, Armii Czerwonej i WP. Władzę w Polsce powoli i bezwzględnie przejmowali ludzie, którzy przyszłość kraju widzieli w uzależnieniu od wielkiego Związku Radzieckiego i krwiożerczego towarzysza Stalina. Na tym tle wyjątkiem był powiat Szczytno, w którym rządziła koalicja PSL – SL – PPS ze starostą Późnym z SL, natomiast PPR znajdowała się w opozycji. Sądzę, że jest to powód do dumy.
Sławomir Ambroziak