Dodatek specjalny starosty Kijewskiego stoi ością w gardle radnemu Krzysztofowi Pawłowiczowi. Jednak, gdyby nie radny, pozostali członkowie powiatowego władczego gremium nie wiedzieliby, czy podejmują decyzje zgodne z prawem.
Dodatki bez granic
Dodatki specjalne należne są samorządowym głowom za to, że owe głowy wykonują zadania "o szczególnej złożoności i ważności". Przyznaje je rada czy to gminy, czy powiatu, w wysokości od 20 do 40% wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego brutto. Na początku ubiegłego roku było z tymi dodatkami nieco niejasności, bowiem w zależności od szkoły, jaką skończył prawnik, który ustawowe zapisy interpretował, albo się one należały, albo nie. W efekcie przepisy zostały doprecyzowane i okazało się, że dodatek specjalny obligatoryjnie należy się każdemu wójtowi, burmistrzowi czy staroście. Należał się jednak tylko przez rok. Przepisy więc zmieniono ponownie i teraz taki dodatek należy się przez czas nieograniczony. I dlatego właśnie samorządy lokalne podczas - najczęściej - ostatnich sesji rad w minionym roku - podejmowały uchwały przyznające samorządowym głowom owe dodatki, w wysokości zasadniczo takiej samej jak dotychczas, tyle tylko że właśnie na czas nieokreślony, a nie na rok.
Podpucha radnego
Tak samo było i podczas sesji Rady Powiatu, 30 grudnia ubr. Projekt uchwały wywołał reakcję ze strony radnych, a dokładniej - ze strony jednego radnego Krzysztofa Pawłowicza.
Na początek apelował on do przewodniczącego Krzysztofa Mańkowskiego o zdjęcie tej uchwały z porządku obrad.
- Jestem przekonany - uzasadniał Pawłowicz, - że starosta nie ma najmniejszego zamiaru przyjąć tych pieniędzy, on ich po prostu nie chce, a my radni nie powinniśmy go nimi obdarowywać na siłę - tłumaczył przewrotnie dodając, że przecież starosta jest świadom, w jakiej biedzie żyją ludzie wokół, jak wielu jest bezrobotnych i jak wielkie potrzeby są w sferze pomocy społecznej. A skoro jest świadom, to - co oczywiste - musi chcieć te pieniądze przeznaczać na pomoc osobom potrzebującym, a nie dla siebie, bo przecież pobory ma wysokie i na pewno mu one wystarczają.
Obrońca starosty
Starosta rękawicy nie podjął, natomiast przewodniczący Mańkowski, przy wsparciu radcy prawnego, wyjaśnił radnemu prawny obowiązek "obdarowania" starosty dodatkowymi pieniędzmi, w określonej w uchwale kwocie 1600 zł miesięcznie. Zgadzał się z radnym, że przedstawiciele władz winni wspomagać potrzebujących i oświadczył, że jest gotów na ten cel przeznaczyć co najmniej część swej diety.
- Radny Pawłowicz z pewnością zgadza się z moim zdaniem i złoży odpowiedni wniosek wraz z własną deklaracją - mówił Mańkowski.
Pytania bez odpowiedzi
Sugestię przewodniczącego Pawłowicz puścił mimo uszu i uparcie obstawał przy swoim.
- Prawo mówi, że możemy przyznać dodatek specjalny w widełkach od 20 do 40%. Jaki więc procent starostowego wynagrodzenia owe 1600 zł stanowi? - pytał radny. I tu napotkał na mur milczenia i konsternację.
Okazało się bowiem, że... nikt nie wie: ani skarbnik powiatu, ani sekretarz, ani przewodniczący Mańkowski, ani też radca prawny, do czego sami się zresztą przyznali.
- To jakże tak? - dziwił się Pawłowicz. - To skąd mamy wiedzieć, czy te 1600 zł, to nie jest albo mniej niż 20% albo więcej niż 40%? Czy mamy więc pewność, że jest ona przygotowana zgodnie z prawem i wojewoda jej nie uchyli?
Przywracanie pamięci
Reprymenda radnego przywróciła częściowo pamięć radcy prawnemu, który przyznał, że - jeśli dobrze pamięta - to ów dodatek sięga blisko 30% starostowego wynagrodzenia. To jednak Pawłowicza nie zadowoliło, chciał mieć dokładne dane. Przewodniczącemu Mańkowskiemu nie pozostało więc nic innego jak ogłosić krótką przerwę, podczas której skarbnik z radcą prawnym dokonali obliczeń, choć też nie nazbyt precyzyjnych. Ogłosili bowiem, że proponowana stawka dodatku specjalnego dla starosty równa się około 25% jego uposażenia. Propozycja zmniejszenia dodatku do niezbędnego 20-procentowego minimum nie padła nawet ze strony Pawłowicza, który jednak uchwały nie zaakceptował. Przeważająca większość głosów "za" pozostałych radnych wystarczyła.
Dodatek specjalny w uchwałach samorządów ustanawiany jest bądź to kwotowo, bądź też procentowo. W tym ostatnim przypadku zwykle jest to owo niezbędne 20%. W taki sposób ustalony został dodatek np. burmistrzowi Szczytna (1261 zł) czy wójtowi Świętajna (1102,40 zł). Tam, gdzie z góry określona została kwota, dodatek zwykle jest wyższy niż 20%. Tak jest m.in. w Dźwierzutach, gdzie dodatek specjalny wójta Wierzuka, ustalony na poziomie 1400 zł, wynosi blisko 30% wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego łącznie. Starostowe 1600 zł, jak już wspomniano, stanowi około 25% podstawy, od której dodatek specjalny się nalicza.
Tylko w Jedwabnie wójt nie otrzymuje dodatku specjalnego. W tej gminie ustawowe zapisy nie zostały zinterpretowane na korzyść głowy samorządu.
Halina Bielawska
2004.01.14