Druga połowa września przyniosła nieco więcej wilgoci niż poprzednie tygodnie, ale sytuacja wciąż jest dość odległa od normy.
Na obfite deszcze połączone z odpowiednio wysoką (także w nocy) temperaturą czekają grzybiarze – do minionego weekendu trzeba było mieć sporo szczęścia, by coś wrzucić do koszyka. Na szczycieńskim targowisku widzieliśmy tylko jedną osobę oferującą kilka koźlaków. Największe skupisko grzybów widzieliśmy ostatnio przy ścieżce wokół Jeziora Domowego Dużego – rosło tam sobie stadko czernidłaków kołpakowatych (fot.1) , grzybów z rodziny pieczarkowatych, które rzadziej spotkamy w lesie, a częściej w pobliżu ludzkich siedzib. Młode czernidłaki są podobne do nierozwiniętych kań – i tylko takie należy zrywać w celach konsumpcyjnych (są jadalne). Wygląd starszych okazów jest odzwierciedleniem pierwszego członu nazwy – grzyby z czasem czernieją i przeistaczają się w nieestetyczną maź.
Obserwacja terenów nadjeziornych to nie tylko poszukiwanie gdziekolwiek grzybów. Nie da się ukryć, że tegoroczna susza niekorzystnie wpłynęła na stan naszych miejskich akwenów. W większym z jezior można się było w wakacje bez problemów kąpać – ale co będzie za rok? Wystarczy popatrzeć na to, co bardzo wyraźnie widać na kanale łączącym oba akweny i na brzegu mniejszego jeziora. To, że poziom wody wyraźnie opadł, pokazuje stan kanału. Rura czekająca na usunięcie wciąż ma się dobrze (fot. 2) , ale odstęp między nią i taflą kanału wyraźnie się zwiększył i teoretycznie dałoby się pod spodem przepłynąć np. kajakiem. Teoretycznie, ponieważ w zamulonym kanale wody jest zaledwie kilka centymetrów, a pod mostem zrobiła się piaszczysta łacha na całą szerokość. Na drugim końcu kanału rozrosło się trzcinowisko i prześwit wynosi zaledwie z pół metra (fot. 3). Ubytki wody w mniejszym z akwenów pokazują swoiste kacze plaże, które potworzyły się od strony placu Wolności, czyli siatki alejek nad mniejszym z jezior (fot. 4) . Trochę marnym pocieszeniem jest fakt, że w tym roku powysychały znacznie większe akweny. Światowe i ogólnopolskie media donosiły, że drastycznie spadł poziom wody np. w Renie, Tygrysie czy Sanie i te duże rzeki momentami nie przypominały rzek.