Pożegnalna sesja Rady Powiatu przyniosła dwie, skrajnie odmienne wizje ostatnich czterech lat. Z jednej strony można było usłyszeć o zmarnowanych szansach i nieudolnej pseudopolityce, z drugiej zaś o wybitnych dokonaniach i zbawiennych poczynaniach władz powiatowych.

Sukces czy katastrofa

WIZJA KATASTROFICZNA

Jako pierwszy dobiegającą końca kadencję samorządu powiatowego podsumował Krzysztof Pawłowicz. W ocenie jedynego opozycjonisty w Radzie Powiatu był to czas zmarnowany. Radny w ramach interpelacji odczytał swoje wnioski zawierające miażdżącą krytykę prac Zarządu i samej rady. Wyłania się z nich obraz samorządu, który zaprzepaścił szanse związane z wykorzystaniem środków unijnych, w związku z czym pozostał "niezadowolonym i źle zarządzanym maruderem". Winą za taki stan rzeczy Pawłowicz obarczył niezdrowe układy panujące w starostwie, powodujące, że większość jego pracowników w obawie przed utratą posad ślepo realizowała nie zawsze trafne polecenia swojego przełożonego - starosty Kijewskiego. Radny określił panujące w samorządzie powiatowym stosunki jako modelowy przykład "poddańczej kultury politycznej, gdzie propagandowe działania włodarzy osiągnęły szczyty absurdu, braku umiaru i rozsądku". Mówiąc o propagandzie, radny przypomniał niecelowe jego zdaniem wyprawy samorządowców do "bratnich" samorządów m.in. poza granice kraju.

- Efekty tych wycieczek na koszt podatnika ani nie zmniejszyły szalejącego bezrobocia w naszym powiecie, jak i nie wpłynęły na pozyskanie choćby jednego euro, czy dolara na rzecz rozwoju powiatu szczycieńskiego - wytykał Pawłowicz. Nie omieszkał również skrytykować władz powiatowych za inne niewłaściwe zachowania: nepotyzm i publiczne połajanki przedstawicieli niezależnej prasy. Na koniec swojego wystąpienia zaapelował do starosty i przewodniczącego rady o skromność i umiar w ich ocenie ostatnich czterech lat.

WIZJA HURAOPTYMISTYCZNA

Starosta Andrzej Kijewski ani myślał stosować się do uwag radnego. W długim, czterdziestominutowym wystąpieniu przedstawił sielankową wizję mijającej kadencji. Siebie samego kreował na głównego reformatora.

- Jako doświadczony samorządowiec na początku kadencji zrobiłem sobie punkty słabe i mocne. Dostrzegłem duże rezerwy w pracy rady, zarządu i w pracy urzędniczej - wyliczał Kijewski. Te "duże rezerwy" starosta rozwiązał poprzez motywowanie kadry urzędniczej do zdobywania wykształcenia. Według niego przyniosło to efekt taki, że obecnie około 90 procent urzędników w starostwie posiada wyższe wykształcenie. Andrzej Kijewski zaprezentował również swoje dokonania na polu inwestycji i organizacji. Przypisał sobie między innymi ocalenie przed likwidacją szczycieńskiego szpitala. Jako wielki sukces zarządu określił rozpoczęcie budowy strażnicy.

- Dzisiaj ten obiekt stawiany jest jako wzór w całym województwie - zachwalał starosta.

Przypomnijmy jednak, że całkowicie odmienne zdanie wyraził podczas sierpniowej wizyty w Szczytnie wojewoda Adam Supeł, określając sposób realizowania inwestycji mianem "głupoty" i "pomnika ludzi zasiadających w radzie powiatu". W chwili obecnej udało się jedynie pozyskać środki na zabezpieczenie znajdującego się w stanie surowym budynku, natomiast kontynuacja budowy, z braku środków stoi na razie pod znakiem zapytania.

Jako sukcesy starostwa Kijewski wymienił również osiągnięcia poszczególnych gmin, zwłaszcza Wielbarka, gdzie powstaje tartak szwedzkiego koncernu meblarskiego IKEA.

Sobie przypisał także zapobieżenie secesji sołectwa Dąbrowy i przyłączeniu go do gminy Myszyniec. Ze słów starosty wynikało, że dzięki budowie drogi powiatowej do wsi Antonia okoliczna społeczność poczuła się doceniona przez powiat szczycieński i w związku z tym porzuciła plany odłączenia się od województwa warmińsko-mazurskiego. Andrzej Kijewski skoncentrował się wyłącznie na sukcesach starostwa i w wystąpieniu ani słowem nie zająknął się o swoich porażkach. Nie wspomniał chociażby o projekcie budowy na placu Juranda pomnika Orła Białego, którego mimo zakrojonej na szeroką skalę publicznej zbiórki funduszy nie udało się zrealizować do końca kadencji. Przypomnijmy, że starosta stał na czele komitetu budowy tego obiektu.

W trakcie przemówienia starosty w auli Zespołu Szkół nr 2, gdzie odbywała się sesja, nastąpiła pięciominutowa przerwa w dostawie prądu.

- To dlatego, że starosta lał za dużo wody i doszło do zwarcia - komentował w kuluarach Krzysztof Pawłowicz.

Wojciech Kułakowski

2006.11.08