Coraz mniej osób pamięta pierwsze lata po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i okres dwudziestolecia międzywojennego. Należy do nich Józef Płucienniczak, który jest świadkiem tego, co zdarzyło się w minionym stuleciu.
Treser gołębi
Urodził się 18 listopada 1904 roku w Dobrogostach koło Mławy w zaborze rosyjskim. Miał dwóch braci. Starszy przyszedł na świat w 1900 roku, a młodszy w 1908. Obaj już nie żyją.
Pan Józef młodość spędził w Warszawie. Tam chodził do szkoły i odbywał służbę wojskową. Wciąż wspomina, jak uczniowie musieli wkuwać na pamięć imiona i nazwiska wszystkich członków carskiej rodziny. Po zakończeniu edukacji służył w Korpusie Ochrony Pogranicza. Do jego obowiązków należało zajmowanie się gołębiami pocztowymi, które dawniej były ważnym środkiem łączności w armii. Józef Płucienniczak często wraca pamięcią do pierwszych lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Był to okres niespokojny i burzliwy politycznie. W latach 20. wciąż kształtowały się granice kraju, trwała wojna z bolszewicką Rosją. Na sytuacji wewnętrznej kraju zaciążyło zabójstwo prezydenta Gabriela Narutowicza i przewrót majowy z 1926 roku. Wydarzenie to mocno utkwiło w pamięci pana Józefa. Opowiada, jak wierne marszałkowi Piłsudskiemu wojska zajęły pozycje na warszawskich mostach. W mieście zapanował chaos, który uniemożliwiał wykonywanie codziennych obowiązków. Pan Płucienniczak miał dostarczyć robocze ubrania kolegom z pracy, ale z powodu blokady mostów nie dotarł na miejsce.
W Świętajnie i w Szczytnie
Drugą wojnę światową spędził w rodzinnych stronach, a w 1946 roku przeniósł się z rodziną do Świętajna. Pięć lat później zmarła jego pierwsza żona. Pan Józef został sam z trójką dzieci - dwiema córkami i synem. Po roku ponownie wstąpił w związek małżeński, wkrótce urodził mu się drugi syn. Sędziwy mieszkaniec naszego miasta przez 20 lat pracował w Rejonie Eksploatacji Dróg Publicznych jako drogomistrz. Dwanaście lat temu przeprowadził się do Szczytna. Mieszka razem z synem Janem i synową Anną. Doczekał się czterech wnuczek, dwóch wnuków i siedmiorga prawnuków. Ósmy prawnuk lub prawnuczka ma przyjść na świat 18 listopada, w dzień setnych urodzin pana Józefa.
- Ojciec jest człowiekiem bardzo pracowitym. Jeszcze do niedawna ciął drewno na opał, pomagał nam w prowadzeniu domu - mówi o teściu synowa Anna.
Pan Józef od dłuższego czasu ma problemy ze słuchem, a ostatnio pogorszył mu się wzrok.
Kiedy był w lepszej formie lubił chodzić do lasu na grzyby i jagody.
- Nigdy nie stosował żadnej specjalnej diety, palił papierosy. Bardzo lubi słodycze i do tej pory ich sobie nie odmawia. Oprócz tego uwielbia długie kąpiele - opowiada Anna Płucienniczak.
(łuk)
2004.11.10