Kolejna edycja Dni i Nocy Szczytna przeszła już do historii. Darmowe koncerty przyciągnęły jak co roku liczną publiczność. Największą frekwencję miał ten sobotni, składający się m.in. z występu artystów śpiewających utwory Krzysztofa Klenczona oraz gwiazdy wieczoru, grupy Bajm. galeria >>

 

Kolejna edycja Dni i Nocy Szczytna przeszła już do historii. Darmowe koncerty przyciągnęły jak co roku liczną publiczność. Największą frekwencję miał ten sobotni, składający się m.in. z występu artystów śpiewających utwory Krzysztofa Klenczona oraz gwiazdy wieczoru, grupy Bajm.

Święto, święto i po święcie

WEDŁUG SCHEMATU

Święto grodu przebiegało według utartego schematu. Od piątkowego ranka zamknięto główne ulice miasta, choć tym razem kierowcy przejeżdżający przez Szczytno sprawiali wrażenie pogodzonych z losem. Czy to na skutek nie najlepszej aury panującej podczas pierwszego dnia imprezy, czy też z powodu przyzwyczajenia do corocznych utrudnień, ruch wydawał się mniejszy niż w latach ubiegłych, co nie znaczy, że nie tworzyły się korki. Mimo to narzekań na nie w tym roku było mniej. Od południa wzdłuż ul. Odrodzenia funkcjonował Jarmark Jurandowy. Pojawiło się więcej niż poprzednio stoisk, ale oferowany na nich asortyment nie różnił się zbytnio od tego z lat wcześniejszych. Dominowała więc chińska tandeta rodem z odpustów, czyli wszelkiego rodzaju plastikowe gadżety, głównie świecące i piszczące zabawki. Można też było kupić biżuterię, rękodzieło oraz zaspokoić głód przy licznych kramach gastronomicznych. Te karmiły uczestników Dni i Nocy m.in. pajdami chleba ze smalcem, kusiły też specjałami litewskimi, no i oczywiście nieodzownymi zapiekankami, kiełbaskami czy goframi.

JURAND POWSTRZYMAŁ DESZCZ

Zanim impreza na dobre się rozpoczęła, wydawało się, że może ją popsuć pogoda. Tuż przed wjazdem świty Jurandowej pod scenę przy ratuszu, nad miastem przeszła ulewa. Na szczęście kiedy rycerz, w którego po raz kolejny wcielił się Tadeusz Piórkowski, pojawił się na placu, deszcz przestał padać. Tym razem klucze do bram grodu wręczył Jurandowi wiceburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk. Na otwarciu zabrakło znaczących w regionie postaci, takich jak marszałek, wojewoda czy witany mimo nieobecności wiceminister finansów Janusz Cichoń. Obecnych było kilku parlamentarzystów (Paweł Papke, Tadeusz Iwiński, Stanisław Żelichowski) oraz radnych sejmiku. Pojawiły się również delegacje z zaprzyjaźnionych miast – Żywca i niemieckiego Herten. Sama uroczystość przebiegła błyskawicznie – pewnie dlatego, że zaproszeni goście powstrzymali się od okolicznościowych wystąpień na scenie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.