Apele o głosowanie na „swoich” niewiele dały. Startujący w ostatnich wyborach mieszkańcy powiatu szczycieńskiego wypadli blado, i to nie tylko w skali okręgu, ale i powiatu.
DOPIERO DEBIUTANTKA
Przedstawiciele największych partii w powiecie szczycieńskim zachęcali na łamach „Kurka” wyborców, aby kierując się lokalnym patriotyzmem oddawali głos na miejscowych kandydatów. Postanowiliśmy sprawdzić czy ich apele poskutkowały.
Niestety, wezwania lokalnych polityków nie odniosły większego skutku. Najbardziej zdyscyplinowanym elektoratem okazali się ludowcy. Ich reprezentantka Sylwia Jaskulska na terenie powiatu otrzymała 1392 głosy, czyli 47,4% ogółu oddanych na tę partię.
- To dla mnie bardzo miłe zaskoczenie, że zaledwie po 11 miesiącach sprawowania funkcji wicestarosty wyborcy obdarzyli mnie już tak dużym zaufaniem – cieszy się Jaskulska.
Cztery lata temu przedstawiciel ludowców Adam Krzyśków osiągnął jednak zdecydowanie lepszy wynik. Zebrał tu 4315 głosów, tj. aż 86,7% oddanych na listę PSL.
- Miał znacznie większe doświadczenie i startował już po raz trzeci. Pani Sylwia dopiero wchodzi w życie samorządowe – tłumaczy szef zarządu powiatowego partii Jarosław Matłach. Zapewnia, że w następnych wyborach wypadnie lepiej.
LUDZIE NIE CHCĄ TRACIĆ GŁOSU
Tylko co trzeci biorący udział w wyborach sympatyk PiS-u z powiatu szczycieńskiego oddał swój głos na miejscowych kandydatów - Szczepana Olbrysia (1463), bądź Grzegorza Rusinowskiego (304).
- Dopiero rok działam w organizacji. To za krótko, aby zdobyć znaczące poparcie – mówi Olbryś, kierujący zarządem powiatowym PiS. - U nas nie ma tradycji głosowania na swoich, tak jak jest np. w Piszu – dodaje. Według niego, ludzie w obawie, żeby ich głos nie był stracony wolą oddawać go na „jedynki”.
BRAK POSPOLITEGO RUSZENIA
Najwięcej głosów w powiecie spośród miejscowych kandydatów otrzymała przedstawicielka PO Wiesława Bojarska (1587). W gronie sympatyków Platformy oddał na nią tu głos jednak zaledwie co czwarty wyborca (22,3%).
- Żeby mieć swojego posła musi być pospolite ruszenie całego powiatu – mówi szef powiatowych struktur PO Bogdan Kalinowski. Co stoi temu na przeszkodzie? Dlaczego szczycieńska Platforma rozpoczyna kampanię na krótko przed wyborami?
- Ani ja, ani pani Bojarska nie żyjemy z polityki, tylko pracy zawodowej. Co innego ubiegający się o mandat samorządowcy, którzy znajdują się w centrum lokalnej polityki – zauważa Kalinowski. Podkreśla, że w powiatach gdzie Platforma ma swoich starostów, czy burmistrzów wyniki pochodzących stamtąd kandydatów są znacznie lepsze . – U nas ludzi na takich stanowiskach nie mamy – ubolewa szef PO.
WZIĄĆ SIĘ DO ROBOTY
Minorowe nastroje panują w lokalnych strukturach SLD. Kandydat tej partii Janusz Koziński otrzymał w powiecie zaledwie 342 głosy, czyli 18,4% ogółu oddanych na listę lewicy. Wynik jest kompromitująco słaby jeśli się uwzględni, że Koziński to doświadczony działacz i związkowiec. Przez wiele już lat stoi na czele powiatowych i wojewódzkich władz ZNP. Jego słaby wynik tylko trochę może tłumaczyć obecność na liście wieloletniej „lokomotywy” lewicy Tadeusza Iwińskiego, na którego w powiecie szczycieńskim głosował co drugi wyborca SLD.
- To mało patriotyczne – przyznaje szef zarządu powiatowego partii Konrad Ratkowski.
(o)