Po przeczytaniu Pańskiego listu do redakcji na temat mojego felietonu sprzed dwóch tygodni postanowiłem dzisiejszy tekst zaadresować bezpośrednio do Pana. W końcu znamy się osobiście i zawsze miałem dla Pana i mam wiele szacunku. Zatytuowałem swój artykuł „Felietoniści”, oceniając pracę niektórych z nich. Tych, których uważam za zawodowców. Dla mnie felietonista powinien być zupełnie kim innym niż dziennikarz z założenia zajmujący się polityką. Ci ostatnio wymienieni z reguły reprezentują konkretne opcje polityczne i bronią interesów swojego ugrupowania. Felietonista natomiast powinien być - w moim przynajmniej mniemaniu - inteligentnym komentatorem rzeczywistości, na którą potrafi spojrzeć z różnych perspektyw. Ja nie muszę się z nim ani trochę zgadzać. Ja chcę tylko, żeby to, co prezentuje było napisane w jak najlepszym literackim stylu, ze swadą i talentem. Zarzuca Pan Martence, że jego teksty są skrajnie antypisowskie. Nie wiem. Zapewne były i takie, ale jest to pański, subiektywny zarzut jako aktywnego członka owego ugrupowania. Ja nie należę i nie należałem do żadnej partii politycznej (w PRL także nie) i dla mnie nie ma znaczenia czy tekst jest antypisowski, antyplatformejski, czy antypalikotowy. Interesuje mnie prywatne zdanie konkretnego faceta i tok jego myślenia. Jak już napisałem, wcale nie muszę z nim się zgadzać. A nawet im bardziej nie zgadzam się, tym bardziej interesuje mnie w jaki sposób wysnuł takie czy inne wnioski.