Lata najmłodsze zleciały mi dość szybko i beztrosko. Przypominam sobie wiele najgorszych stron, bo zawsze, co najgorsze z biegiem czasu wydaje się najmilsze. Szczenięce lata zamieszkiwałem w starym poniemieckim budynku, który miał i ma do dzisiejszego dnia swój zabytkowy styl, a przede wszystkim specyficzny zapach oraz duszę. W obecnych czasach III Rzeczpospolitej, nikt się nie martwi, że tak piękne kamienice na ulicy 1 Maja popadają w ruinę. Tam gdzie posprzedawano na parterze mieszkania na lokale użytkowe, to nowi właściciele przeprowadzali remonty i pomalowali elewacje do pierwszego piętra. Reszta budynków, pożal się Boże, niech się martwią nowi właściciele, przeważnie starzy ludzie, którym emerytura starcza ledwie na przeżycie.
Gdy odwiedzałem żyjącą jeszcze matkę, to na drewnianych schodach widziałem zawsze siebie, jako dziewięcioletniego urwisa, z kromką chleba z marmoladą w dłoni. Biegłem, skacząc po trzy stopnie naraz. Na pytanie: gdzie pędzisz, padłaby w biegu odpowiedź: - Do Jurka Bryczkowskiego, pograć w szmaciankę!
Teraz, jako dojrzały mężczyzna, zastanawiam się czym różniło się nasze dawne życie, spędzane wśród kamienic i powojennych rumowisk od dzisiejszego, spędzanego pomiędzy blokowiskami naszego miasta. Wszystkim się różni, oprócz jednego. Każdemu należą się wakacje po całorocznej nauce. Szczególnie tym, którzy z uporem walczyli o jak najlepsze stopnie na cenzurce. My w tamtych odległych latach, już na początku czerwca rozpoczynaliśmy letni odpoczynek, po prostu harce i wygłupy na tej samej plaży, tej właśnie, która ciągle służy mieszkańcom Szczytna. Tylko my korzystaliśmy z trawy. Po sześćdziesięciu latach plaża jest z piasku. W połowie lat pięćdziesiątych hitem wielu sezonów były dętki od kół samochodowych, na których pływaliśmy po czystych falach jeziora miejskiego nazywanego Domowym Dużym. Kto miał większą dętkę, ten był ważniejszy, pływał na niej jak paw nadęty. Zdarzały się nawet takie od tylnych kół traktorowych, będące obiektem pożądania niejednego chłopaka, bo i dziewczyny łase były na nich wspólnie popływać. Dziś to na skuter wodny nawet nie zerkają.
Co jeszcze pamiętam z tamtych młodzieńczych lat? Palenie po kryjomu papierosów.