U dziesięciodniowego synka Alicji Konstanty – Pilawskiej ze Szczytna, wkrótce po podaniu szczepionki, pojawiła się długotrwała wysypka oraz objawy przypominające atopowe zapalenie skóry. Jednak żadna z kilku lekarek badających chłopca nie powiązała tego ze szczepieniem i nie zgłosiła niepożądanego odczynu poszczepiennego w sanepidzie. Teraz mama dziecka zapowiada, że już więcej nie zgodzi się na poddanie go i dwojga swoich starszych pociech tym zabiegom. Okazuje się, że w obawach związanych ze szczepieniami nie jest osamotniona.
WYSYPKA PO SZCZEPIENIU
Alicja Konstanty – Pilawska jest mamą trojga dzieci w wieku 14 i 8 lat oraz 8 miesięcy. Najmłodszego synka Piotrusia urodziła pod koniec maja ubiegłego roku. W 10. dobie życia chłopczyk otrzymał szczepionkę przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. To, co nastąpiło później, przeraziło jego mamę. - Następnego dnia dziecko dostało wysypki. Najpierw pojawiła się na twarzy, wokół oczu. Potem, z każdym dniem obejmowała kolejne partie ciała – opowiada pani Alicja. Doszło do tego, że chłopiec cały pokryty był czerwonymi plamami. Przerażona matka poszła z nim do lekarza. Sama, będąc lekarzem stomatologiem, łączyła pojawienie się wysypki u dziecka ze szczepieniem. - Lekarka badająca synka całkowicie zignorowała wysypkę. Za to nie widziała żadnych przeciwwskazań do kolejnego szczepienia – relacjonuje. Pani Alicja na to się nie zgodziła w obawie, że mogłoby to pogorszyć stan dziecka.
Po dwóch tygodniach wysypka się nasiliła. Podczas kolejnej wizyty inna lekarka przepisała Piotrusiowi maść, ale w dalszym ciągu nie widziała związku między objawami występującymi u dziecka a szczepieniem. - Tłumaczyła, że powody wysypki mogą być bardzo różne, ale w ogóle nie brała pod uwagę, że to powikłanie spowodowane szczepionką – mówi mama dziecka.
NIE CHCIAŁY ZGŁOSIĆ NOP
Matkę mocno bulwersuje zwłaszcza to, że lekarki nie chciały zgłosić objawów występujących u jej dziecka jako NOP (niepożądany odczyn poszczepienny), choć obliguje je do tego prawo.