„Kawa czy Herbata”, najchętniej oglądana audycja pośród wszystkich polskich programów śniadaniowych, zawitała także do Szczytna. Przed ponad 500 tys. telewidownią, między godziną szóstą a ósmą rano, na szklanym ekranie prezentowało się nasze miasto i jego ciekawi obywatele.galeria >>

 

„Kawa czy Herbata”, najchętniej oglądana audycja pośród wszystkich polskich programów śniadaniowych, zawitała także do Szczytna. Przed ponad 500 tys. telewidownią, między godziną szóstą a ósmą rano, na szklanym ekranie prezentowało się nasze miasto i jego ciekawi obywatele.

Szczytno na szklanym ekranie

Wszystko zaczęło się od tego, że producenci programu „Kawa czy herbata” zadzwonili do władz miejskich, informując, że noszą się z zamiarem zrealizowania swojej audycji w jednym z mazurskich miast, a potem zapytali, co nasi włodarze na to. Propozycja została przyjęta, no i ruszyły przygotowania. ZUK oraz służby odpowiedzialne za miejską zieleń postawiono w stan alarmowy, bo ulice muszą być czyste, wypielęgnowana zieleń w parkach itp., itd. Realizowany w Szczytnie program był doskonałą, ale i rzadko zdarzającą się okazją do podpatrzenia produkcji takiej audycji od kuchni, bo wszystko działo się na oczach zgromadzonej w parku publiki. Choć z pozoru cała ta krzątanina wyglądała na totalny chaos, bo technicy i kamerzyści śmigali po parku między zaproszonymi do programu łucznikami, pieskami z miejscowego schroniska, żonglerem piłką nożną, policją i karatekami, wszystko obyło się bez spóźnień i o czasie. Takie są bowiem wymagania, kiedy audycja idzie na żywo. Nic już nie można poprawić w jakiejkolwiek wypowiedzi, ani wykonać dubletu jakiegoś mniej udanego ujęcia. Punktualnie o szóstej telewizyjną publiczność w krótkich słowach powitała burmistrz miasta Danuta Górska a potem zaprosiła wszystkich nazajutrz, na święto kartoflaka. I to w zasadzie było wszystko, jeśli chodzi o udział miejscowych oficjeli. Zaraz potem pokaz swoich umiejętności dali łucznicy z drużyny Grzegorza Drężka, po nich wystąpił Konrad Karchut, znany jako Saimon, basista zespołu Hunter, który w ramach akcji adopcji czworonogów zaprezentował jednego z psów, które mieszkają w schronisku „Cztery Łapy”. Owa prezentacja, oprócz zainteresowania widzów sprawą adopcji czworonogów, miała być elementem płynnego przejścia z psiej tematyki do muzycznej, czyli występu zespołu Hunter. Niestety znani metalowcy odmówili grania z playbacku, zaś producenci programu stwierdzili, że nie dysponują takimi możliwościami technicznymi, aby puścić zespół na żywo i koniec. W Polskę popłynęła za to muzyka „Portu”, zespołu, którego trzon tworzą uzdolnieni muzykalnie bracia Ałajowie. Aż dwa wejścia na antenę miała dietetyczka Kinga Karalus. Zaprezentowała się także drużyna karateków z trzykrotnym mistrzem Europy Piotrem Moczydłowskim i swoje pięć minut miał Andrzej Adamczyk. Ten 19-latek zdumiewa niezwykłym opanowaniem żonglerki piłką nożną. Był pokaz gotowania na żywo potraw z ziemniaka i zsiadłego mleka w wykonaniu załogi zajazdu „Tusinek”, prezentacja i krótka rozmowa z szefostwem oraz wybranymi studentami WSPol., połączona z pokazem policyjnych umiejętności podczas zatrzymywania złoczyńcy. Na zakończenie audycji zaśpiewał chór „Kantata”. Szczycieńskie wydanie „Kawy czy herbaty” prowadziła urocza Paulina Chylewska wspierana przez Marka Zająca. Oboje głównie nadawali z nadjeziornego gabionu, stamtąd też swój przegląd prasy prowadził Jacek Zakrzewski. Dwie godziny szybko minęły, przerywane widokami miasta i krótką historią grodu opowiedzianą przez kustosz Muzeum Mazurskiego, Monikę Ostaszewską-Symonowicz.

M.J. Plitt/fot. M.J.Plitt